Piąteczka #73
Spontanicznie. Zupełnie niespodziewanie. Bez fanfar i zbędnych zapowiedzi. Bo mogę.
Nawiązując zatem do starodawnych piątkowych tradycji — sprawdźcie najnowszą Piąteczkę!
Spontanicznie. Zupełnie niespodziewanie. Bez fanfar i zbędnych zapowiedzi. Bo mogę.
Nawiązując zatem do starodawnych piątkowych tradycji — sprawdźcie najnowszą Piąteczkę!
Zanim przejdziemy do podsumowywania kończącego się właśnie roku, wypadałoby w końcu opublikować… alfabet 2016…
Być może nikogo to już nie zainteresuje. A może… wręcz przeciwnie?
Czytaj dalej »Muzyczny alfabet 2016 [świat]
Koniec roku sprzyja podsumowaniom.
Jednak zanim wjadą alfabetyczne podsumowania branży interaktywnej oraz tego muzyki w Polsce i na świecie pozwólcie, że podzielę się kilkoma przemyśleniami dotyczącymi jednego z ważniejszych moich projektów w 2016.
Cześć.
Dziś piątek, więc czas na Piąteczkę. Czyli pięć ciekawostek z okazji piątku.
No to cześć.
Dzisiejszą klamrą spinającą pięć zupełnie różnorodnych utworów jest… drugie życie. Bo każdy z nich pojawił się wcześniej w innej wersji.
Więc jeśli chcesz zrozumieć, to zapraszam do lektury. A jeśli po prostu masz ochotę posłuchać muzyki, to przewiń sobie do końca. Tak czy inaczej — smacznego.
Dziś, w ramach odświeżania utworów nieco starszych niż te publikowane w poniedziałkowym cyklu Sztos Alertów, kontynuuję przedstawianie moich kolegów.
Na tapetę trafiają producenci muzyczni, z którymi moje drogi skrzyżowały się w Krakowie. Dajcie znać jak mi poszło.Czytaj dalej »Rewind #12: krakowscy producenci
Depesze z gratulacjami z najdalszych zakątków świata, dziękczynne dary losu i okrzyki aprobaty, gdy idę ulicą. Tych rzeczy nie doświadczam.
Ale — choć lajki na to nie wskazują — docierają do mnie bardzo pozytywne informacje zwrotne na temat poniedziałkowych Sztos Alertów. Więc od jutra ruszam z kolejnym cyklem muzycznym.
Pierwszy raz o napisaniu tego tekstu pomyślałem pod koniec 2014. I szczerze przyznam, że na prawdę nie miałem ochoty go pisać…
Ale w Waszych listach do redakcji tego bloga wciąż przewija się ta sama kwestia. Wraca wręcz niczym bumerang. Czyli chyba jednak macie ochotę o tym przeczytać. No, to mówię jak jest…
W miniony piątek po raz kolejny zabrakło Piąteczki. A poniedziałkowe Sztosy pojawiają się regularnie od 28 tygodni, stając się najdłużej publikowanym tutaj cyklem bez żadnej przerwy. Ot, ciekawostka.
Dziś znów jest dziwnie. Mógłbym dodawać tu tylko i wyłącznie hipsterską elektronikę i każdy byłby zadowolony. Ale uruchamiając “Sztos Alerty” przyjąłem, że atakować Was będę nowymi brzmieniami. Nawet jeśli ten kontakt ograniczycie do jednego odsłuchu, to kiedyś powiecie “słyszałem to u Aksa”. I mnie to będzie cieszyć.
Zatem dziś zaczynamy brytyjską wokalistką Szjerdane, którą to ponoć wymawia się J’er-deen. Choć zapewne jej pseudonim nic Wam nie mówi, to znać ją możecie ze współpracy z Bonobo. Potem pojawi się mój dobry człowiek Good Paul z utworem, który pojawił się właśnie na składance inaugurującej MOST — nowy label pod szyldem Prosto. Potem wjeżdża dwunastominutowy Kamasi Washington, którego zapewne będziecie mieli ochotę pominąć. Ale dajcie mu szansę. Serio. Idąc za jazzowym ciosem wjeżdża kooperacja Kneebody z Deadlusem. A kończymy jak zwykle fenomenalną AlunąGeorge.
Dajcie znać, jak było.
Chwilę temu przypomniałem sobie o wyjątkowo nieregularnym cyklu. W jego ramach podsumowuję to co udało mi się doświadczyć w temacie muzyki w ciągu ostatniego miesiąca kalendarzowego.
Idąc za ciosem — zapraszam do marcowego podsumowania.
Ano tyle, że to trzy z pięciu tematów dzisiejszej Piąteczki.
Pomińmy zbędną przystawkę i przejdźmy od razu do pięcioskładnikowego dania głównego. Smacznego!
Przyglądam się tej liście i dochodzę do wniosku, że strasznie dziwnej muzyki słuchałem w tym roku. I zaskakująco mało rapowych pozycji znalazło się w tym zestawieniu. Tymi prawdopodobnie nadrobię w podsumowaniu tego, co działo się na rynku polskim. Jeśli kiedykolwiek takowe skończę.
Dlaczego “alfabet”? Bo chcę się odciąć od gradacji muzyki i na siłę ustalać pozycję wybranego albumu w rankingu. No bo jak zdecydować czy dana płyta zasługuje na miejsce numer 23 lub 34? Zamiast tego zebrałem tu listę wykonawców, którzy zagościli w moich głośnikach w minionym roku i zwrócili swoją uwagę do tego stopnia, że postanowiłem ich poczynania tu podsumować.
W każdym razie, szanowny czytelniku, zapraszam Cię do mojego subiektywnego podsumowania roku 2015 w muzyce światowej.
Napracowałem się. Więc jeśli znajdziesz tu coś Cię interesującego, to udostępnij. Dzięki temu może i inni trafią tu na jakieś dźwiękowe smaczki.
O ile stworzenie samej Piąteczki sprawia mi przyjemność, to napisanie tego wstępniaka jest jak drzazga.
Uff. Napisałem to w końcu.
Więc, żeby nie przedłużać: dzisiaj trochę prywaty. I miejscami mocno poza wątkiem. Smacznego.
Skoro w poniedziałek powiedziałem A, to wypadałoby przypomnieć sobie również o pozostałych literkach alfabetu. Idąc za ciosem — czas na reaktywację kolejnego klasyka.
Tak samo jak w przypadku tekstu z początku tygodnia — nie przyzwyczajajcie się. Smacznego!
W ostatnich Sztosach świętowaliśmy wspólnie pięćdziesiąte wydawnictwo spod znaku U Know Me Records.
Idąc za ciosem, dziś serwuję pięć moich ulubionych numerów z katalogu tej wytwórni.
Poniższy tekst sponsorowany jest przez producentów lukru i wazeliny.
Jeśli po pierwszych dwóch akapitach odejdzie Ci ochota na dalszą lekturę, to nadrób sobie zaległości i zajrzyj do ostatniej Piąteczki albo posłuchaj Sztosów.
Dziękowałem Wam już wczoraj. Ale po prostu muszę to z siebie wyrzucić.
Do muzycznych podsumowań miesiąca zabierałem się już kilka razy. Ukazało się pięć razy i stanowi jeden z najbardziej nieregularnych cyklów na tym blogu. Ale znów naszła mnie ochotę. Więc oto jest.
Choć i tak nikt tego nie przeczyta.