Ano tyle, że to trzy z pięciu tematów dzisiejszej Piąteczki.
Pomińmy zbędną przystawkę i przejdźmy od razu do pięcioskładnikowego dania głównego. Smacznego!
Ken Block po raz ósmy
Nie jestem wielkim fanem motoryzacji. Bez owijania w bawełnę — o samochodach nie wiem prawie nic.
Auto to narzędzie — ma mieć cztery koła, duży bagażnik i przemieszczać mnie z punktu A do B. Moja wiedza sprowadza się do tego, gdzie wlać paliwo, jak sprawdzić olej i że jak coś skrzypi albo stuka, to trzeba umawiać się z mechanikiem.
Nie fascynują mnie doniesienia z rajdu Paryż — Dakar, a gdy w telewizji zaczyna się relacja z F1 panicznie szukam pilota, zanim ktoś zainteresowany się zorientuje.
Co innego Gymkhany Kena Blocka. Każdą kolejną odpalam z wypiekami na twarzy, po obejrzeniu każdej nowej przecieram oczy ze zdumienia. Przez tych kilka minut od włączenia filmu dzieje się magia. Kierowca i samochód tworzą spójną całość. Niemożliwe staje się możliwe… I przyznać muszę, że poza bezbłędną techniką za kierownicą, koleś najzwyczajniej w świecie ma jaja. Sztos alert!
Najlepsze sklepy z płytami
Z miejsc wymienionych na liście najciekawszych sklepów winylami zaliczyłem tylko Skylarka.
Nie wiem czy przypadkiem od mojej wizyty nie zmienili siedziby, bo ten sklep pamiętam raczej jako przestronną ale jednak piwniczną przestrzeń, a na załączonym w tekście zdjęciu wygląda jak lokal na poddaszu. Tak czy inaczej — pamietam, że na początku lat 2000. selekcja tam była mocno łódzka, czyli królował drum’n’bass, techno i inna elektronika. Wśród tych wszystkich ciekawostek można było znaleźć niewielką selekcję rapu. Ostatecznie wróciłem wtedy do domu z dwunastocalowym “2000 seasons” Taliba Kweli z Hi-Tekiem.
Wstyd się przyznać, ale mimo wielu wizyt w stolicy nigdy nie zdażyło mi się zajrzeć do Side One’a. Obiecałem sobie nadrobić tą zaległość w miarę możliwości, przy okazji zaglądając przy okazji do nowo otwartego stacjonarnego Asfalt Shopu. I może jeszcze Grubą Nutę… Chyba pora zrobić winylowe tournee po Warszawie…
Gdańską Muzyczną Piwnicę wpisałem na listę rzeczy do zobaczenia przy kolejnej wizycie w Gdańsku. Zresztą katowickie i częstochowskie miejsce też. Ok, nie ukrywajmy — chcę przywieźć płytę z każdego z tych miejsc!
Zobacz tu: [ KLIK KLIK KLIK ]
Nowojorskie uderzenie
Czy ja już Państwu wyznawałem moją wielką miłość do Nowego Jorku?
To właśnie temu miastu zawdzięczam całą uliczną sztukę, która zafascynowała mnie wiele lat temu. W tym mieście narodził się rap, graffiti, breakdancing i graffiti. No i tu powstał również „Przyjaciele”.
Czy ja Państwu wspominałem, że wielbię filmy i eseje fotograficzne, w których miejska przestrzeń jest jednym z bohaterów.
Na bank Wam to wszystko mówiłem. A dziś polecam perełkę w postaci dokumentu ukazującego ewolucję nowojorskiego tańca ulicznego — od breakdance’u po bardziej współczesne formy. Wszystko to z przepięknymi kadrami Wielkiego Jabłka. Jest pięknie!
Wymówki Millera
Jeden ze złotych dzieciaków rapu. Karierę rozpoczął w wieku 19 lat i od tego czasu sporo przeżył, doświadczył i zażył.
W końcu postanowił wydorośleć. Wytrzeźwiał, ogarnął japę i z końcem zeszłego roku wrócił z nowym, świetnym albumem.
Poniższy materiał zaczyna się w NYC ( <3 ), później przenosi do Los Angeles, by ostatecznie wylądować w jego rodzinnym Pithsburgu. Tam wyprowadza na boisko drużynę Steels, zajada się lokalnymi przysmakami i występuje w swoim liceum. A w międzyczasie opowiada o drodze, którą przeszedł.
Poznaj Maćka.
Ścieżki Spike’a
Pamiętam jak zbierałem szczękę z podłogi, gdy obejrzałem w ramach cyklu fenomenalne “Mo’ Better Blues” w reżyserii Spike’a Lee. To historia jazzowego trębacza, który dążył do perfekcyjnego brzmienia swojego zespołu. Co nie do końca zawsze było dobrze odbierane przez grających z nim muzyków. Główną rolę zagrał Danzel Washington, a obok niego w saksofon dmie Wesley Snipes.
Historia historią, kreacja kreacją, ale jakaż tam była ścieżka dźwiękowa!!! Do dziś mam ciarki, gdy słyszę ten utwór:
Jej autorem był… jazzowy trębacz — Terence Blanchard. Spike zakochał się w jego brzmieniu do tego stopnia, że współpraca obu panów trwa po dzień dzisiejszy.
Blanchard odpowiadał za ścieżki dźwiękowe kolejnych filmów Lee — m.in. “25. godziny” z Edwardem Nortonem (plakat z tego filmu do dziś ozdabia drzwi do mojego pokoju w rodzinnym domu), “Malcolma X” z Denzelem czy “Planu doskonałego” z… Denzelem, ale również Clive’m Owenem i Jodie Foster.
W 2003 roku powstało multimedialne widowisko zatytułowane “The Movie Music of Spike Lee & Terence Blanchard” i od tego czasu prezentowane było tylko osiemnaście razy. A ostatnie wykonanie miało miejsce pięć dni temu w katowickim NOSPRze!
Szczęśliwie Arte Concert opublikowało pełen zapis tego wydarzenia. Dwie godziny cudownej muzyki. Włącz sobie i odpłyń. Dobranoc!
Klik klik: [ KLIK KLIK KLIK ]