Rewind #26
Sporo czasu spędziłem kiedyś na eksplorowaniu przepastnych zasobów internetu pod kątem mashupowych nowinek.
Każdorazowo, gdy trafiały do mojego seta, parkiet wybuchał. I chyba pora wrócić do tego zwyczaju.
Sporo czasu spędziłem kiedyś na eksplorowaniu przepastnych zasobów internetu pod kątem mashupowych nowinek.
Każdorazowo, gdy trafiały do mojego seta, parkiet wybuchał. I chyba pora wrócić do tego zwyczaju.
Sam się sobie dziwię, że za temat ciężkich gitar zabieram się dopiero teraz. Zaczynamy zagranicznymi artystami. Ostrzegam: kontent premium!
Dzisiejszy odcinek poświęcam tak na prawdę pięciu płytom. Bo albumy, z których pochodzą dzisiejsze numery są tak dobre, że nie potrafię słuchać ich wyrywkowo.
Wspomniałem ostatnio, że w 2015 postanowiłem zmierzyć się z koncertowym wyzwaniem z bucket listy. Numer 51: Zaliczyć w ciągu 12 miesięcy ilość koncertów równą swojemu wiekowi.
I o realizacji tego planu chciałbym Wam w najbliższych dniach opowiedzieć.
Rozmawiając ze spotkanym na koncercie Limp Bizkit usłyszałem, że jest to ostatni z zespołów z jego listy kapel do zobaczenia na żywo i teraz czuje się koncertowo spełniony.
I zacząłem się zastanawiać: czy mogę powiedzieć to samo?
Pierwsza część doczekała się swojej publikacji rok po powstaniu pomysłu na to podsumowanie. Drugą część publikuję równo rok później. Chyba rozumiecie, że na kontynuację raczej nie macie co liczyć za szybko?
W drugiej dekadzie sporą edukacyjną rolę odegrało MTV i Viva Zwei. Rap, swing, rock, elektronika… czyli standardowo — różnorodnie.
Swoją drogą — po roku przerwy wracam z klubową imprezą urodzinową. Zachęcam do śledzenia wydarzenia, bo jeśli uda się zrealizować plan, to (znowu) będzie legendarnie.
Czytaj dalej »83 til infinity, czyli ponad 30 płyt minęło (cz.2)