fbpx
Przejdź do treści

Piąteczka #45

Sporo ciekawych mate­ri­ałów uzbier­ało się przez ostat­nie dwa tygod­nie piąteczkowej absencji. Ale już, już. Nadra­bi­amy zaległości.

I obiecu­ję, że w środ­ku takie smakoły­ki, że post sam się będzie udostęp­ni­ał. Ahoj, pro­pa­gan­do sukcesu!

Łódź, której nie znam

Doras­tałem w cen­trum Pol­s­ki, w odd­alonym o 50 kilo­metrów od Łodzi Tomas­zowie Mazowieckim. I ta jej bliskość powodowała, że stoli­ca włóki­en­nict­wa pojaw­iała się w różnych momen­tach mojego życia.

Tam jeźdz­iłem do ske­jt­szopów po sze­rok­ie koszul­ki. Tam odwiedza­łem sklepy z winy­la­mi — najpierw komis chy­ba na Jaracza, potem Sky­lar­ka. Jedyne dwa mecze pił­ki nożnej, które zobaczyłem na żywo zal­iczyłem właśnie tam.

Tam leżałem w szpi­talu, przy­jeżdżałem na kon­cer­ty, wys­tąpiłem w pier­wszym teledysku, a potem stałem za kamerą lub robiłem fotodoku­men­tac­je kolejnych.

Tam jeźdz­iłem na tar­gi kom­put­erowe i FotoFesti­w­al. Dzię­ki temu drugiemu miałem szan­sę zobaczyć pofab­rykanck­ie wnętrza budynku, w którym obec­nie zna­j­du­je się hotel Andel’s koło Man­u­fak­tu­ry (ta wtedy była jeszcze w budowie) oraz to co kryło się w przestrzeni­ach na Tymie­nieck­iego zan­im zajął się nimi Art_Inkubator.

A dzię­ki przy­ja­cielowi studi­u­jące­mu architek­turę (a obec­nie pracu­jące­mu w Zaha Hadid Archi­tects — poz­dro Def!) miałem okazję zal­iczyć kil­ka fab­ryk, które już zmiotło z planu mias­ta. Na przykład Union­tex.

Miesz­ka tam wielu moich przy­jaciół i z chę­cią wracam. Choć nie ukry­wam, że za rzadko.

Choć znam to mias­to od różnych stron, to jed­nak nie poruszam się po nim wyjątkowo sprawnie i nie czu­ję się tam jak ryba w wodzie. A opub­likowany przez F5 rank­ing dziesię­ciu miejsc, które trze­ba w Łodzi odwiedz­ić mnie zaskoczył. Bo z wymienionych tam lokaliza­cji widzi­ałem tylko Cmen­tarz Żydows­ki. I nawet nie wiedzi­ałem, że EC1 już gotowe…

Zde­cy­dowanie trze­ba nadrobić!

Rank­ing zobacz tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]

eudezet

Super retro bohaterowie

Pamię­tam, jak kil­ka lat temu zabrałem odwiedza­ją­cych Kraków Rodz­iców do Muzeum Czarto­rys­kich, by zobaczyć “Damę z gronos­ta­jem”. To musi­ało być strasznie dawno temu, bo muzeum owo od kilku ład­nych lat nie może doczekać się koń­ca remontu.

W każdym razie, w sali obok odby­wała się tym­cza­sowa wys­tawa fotografii Michała Pasicha składa­ją­ca się z portretów pol­s­kich artys­tów (głównie aktorów) styl­i­zowanych na malarst­wo Rembrandta.

Fran­cus­ki fotograf Sacha Gold­berg­er postaw­ił sobie kil­ka ciekawych pytań. Co by było, gdy­by R2D2 był baronem? Co by było, gdy­by Super­man urodz­ił się w XVI wieku? Jak wyglą­dał­by portret Królewny Śnież­ki namalowany przez Van Dyke’a?

Postanow­ił sam sobie na te kwest­ie odpowiedzieć i stworzył prace w sty­lu fla­mandz­kich malarzy przed­staw­ia­jące… super­bo­haterów oraz postaci ze świa­ta sci-fi. I tak, ser­ię “Super Flem­ish” poświę­cił głównie bohaterom komik­sów Mar­vela, jak Spi­der-man, Bat­man, Jok­er czy Hulk; “Flem­ish in the stars” przed­staw­ia bohaterów Gwiezd­nych Wojen, a “Fam­i­ly Por­trait” to portre­ty grupowe, np. Bat­mana z Robinem i Jok­erem czy Luke’a Sky­walk­era i księżnicz­ki Lei.

Zobacz więcej: [ KLIK ] / [ KLIK ] / [ KLIK ]

flemish

Ludzki pantone

Pan­tone to amerykańs­ka fir­ma dzi­ała­ją­ca w branży poligraficznej. Najogól­niej rzecz ujmu­jąc zasłynęła ze stworzenia pewnego rodza­ju kodu kolorysty­cznego, który zamy­ka we wzornikach. Czyli taki­mi wach­larzyka­mi, które zaw­ier­a­ją różne odcie­nie różnych kolorów.

Swoim wielo­let­nim doświad­cze­niem zdobyli pozy­cję trend­set­tera. I co dwanaś­cie miesię­cy wybier­a­ją również “kolor roku”, który potem stosowany jest we wszys­t­kich pro­jek­tach świa­ta — od apaszek i majtek po szaty graficzne stron internetowych…

Brazyli­js­ka fotograf­ka Angel­i­ca Dass stworzyła pro­jekt, który pokazu­je ludzką różnorod­ność w kon­tekś­cie kolorysty­cznych odcieni. Odcieni skóry. Którym przyp­isu­je odpowied­ni numer z pale­ty Pan­tone’a. I wyglą­da to całkiem spektakularnie!

Zobacz tu: [ KLIK KLIK KLIK ]

pantone

Miś z Yellowstone

Na początku lat 90. przeprowadzil­iśmy się do nowego budown­ict­wa.  Jed­nym z tamte­jszych dobrodziejstw była osied­lowa sieć kablowa, dzię­ki której odbier­al­iśmy m.in. MTV, Vivę Zwei i Car­toon Network.

Ale zan­im to nastąpiło, dostęp do kreskówek sprowadzał się do wiec­zo­rynek o 19:00 oraz kom­pi­lacji bajek Han­nah Bar­bera na taś­mach VHS. A że nie były one jakoś wyjątkowo łat­wo dostęp­ne, to w domu posi­adal­iśmy chy­ba tylko dwie częś­ci. Więc znal­iśmy je na pamięć.

hbv1

Obok przygód futu­rysty­cznych Jet­sonów i pier­wot­nych Flin­stone’ów moż­na było znaleźć tam perypetie mieszka­jącego w parku Yel­low­stone niez­darnego misia Yogi.

Po lat­ach dopiero dowiedzi­ałem się, że ten park to wielkie dziedz­ict­wo nat­u­ralne Amery­ki. Że fak­ty­cznie zna­j­du­ją się tam gejz­ery (motyw przewi­ja­ją­cy się częs­to w kresków­ce) i fak­ty­cznie mieszka­ją tam niedźwiedzie brunatne.

Nation­al Geo­graph­ic uru­chomił niedawno niezwykłą stronę, która pozwala wybrać się w inter­ak­ty­wną przy­godę po Yel­low­stone. I momen­ta­mi pozwala zobaczyć ten obszar… ocza­mi misia.

Świet­ny sto­ry­telling, dużo fajnych infor­ma­cji, ciekawy tech­no­log­icznie pro­jekt. Wszys­tko jest tu na tak. Nawet jak nie chce Ci się czy­tać, to i tak spędzisz tu miło czas. A jak chce Ci się czy­tać, to najlepiej zrób to głosem Davi­da Atten­bor­ougha. Albo cho­ci­aż Krystyny Czubówny.

Klikaj: [ KLIK KLIK KLIK ]

yello

Kosmiczne GoPro

Jest kil­ka marek, które kocham bez­granicznie za to co robią dla kul­tu­ry, sztu­ki, sportu czy nau­ki. Wśród nich są Google, Red Bull i GoPro.

Pamię­tam, że byłem pod ogrom­nym wraże­niem, gdy zori­en­towałem się, że w trak­cie swo­jego skoku ze stratos­fery Felix Baum­gart­ner miał przy­czepi­one do kom­bine­zonu kamer­ki GoPro. W sen­sie —  pole­ci­ał z nimi na 39 kilo­metrów do góry, one to przetr­wały i wszys­tko pięknie zare­je­strowały… #wszoku

Ale jeszcze bardziej przecier­ałem oczy ze zdu­mienia, gdy okaza­ło się, że w listopadzie zeszłego roku kamery tej firmy zamon­towano na rakiecie, która wspięła się na pon­ad 120 kilo­metrów… Mate­ri­ał wideo jest fenom­e­nal­ny. Kurde, na prawdę żyje­my w ciekawych czasach!

Poczy­taj tu: [ KLIK KLIK KLIK ]