Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Nunc nec risus vel leo dignissim vestibulum. Donec metus augue, lobortis nec porta eu, dapibus id magna. Etiam ac accumsan quam, ac convallis massa. Ut consectetur erat eget placerat consequat. Praesent vel lorem quis est euismod faucibus. Phasellus pharetra dolor ex. Praesent a metus libero.
Czyli standardowo nie wiem co napisać we wstępniaku. Którego zapewne i tak nikt nie czyta. Więc zróbmy sobie obustronną przyjemność i po prostu przejdźmy do meritum. Oto najnowsza piąteczka.
Opuszczone galerie handlowe
Dziś Black Friday czyli dzień szalonych obniżek cen w sklepach. Dlatego zaczynam od… opuszczonych galerii handlowych.
Wątek ten poruszałem przy okazji tekstu o Galerii Bronowice. Napisałem wtedy:
Gdzieś tam z tyłu głowy mam obraz, że za kilkadziesiąt lat te potężne i – umówmy się – paskudne budowle czeka los podobny do tego, który spotkał wiele fabrycznych obiektów.
Więc… U nas co prawda jest to jeszcze raczej odległa przyszłość, ale na świecie stało się to już faktem. I wygląda to dokładnie tak, jak moja wizja z tyłu głowy.
Zobacz dziesięć przykładów takich miejsc: [ KLIK KLIK KLIK ]
… oraz szalone wideo z przejażdżki po wnętrzach (wnętrznościach?) bohaterki powyższego linka — Hawthorne Mall:
O robieniu bitów
Ziom, nie uciekaj — nie ma przed kim. Dziś zrobimy bit, tylko znów nie wiem, gdzie mam dyskietki…
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego mimo mojej szczerej miłości do muzyki nigdy nie zabrałem się za jej tworzenie. O pisaniu rapów nie ma mowy, bo przy kilku próbach napisania szesnastki strzelałem ręką w czoło i połykałem kartkę, żeby przypadkiem nikt nigdy tego nie zobaczył.
Produkowanie bitów sprowadziło się do trzech podejść do FruityLoopsa. Każda kończyła się tak samo — odpalałem, klikałem przez chwilę po interfejsie, dochodziłem do wniosku: „nie mam pojęcia co ja tu w ogóle robię” i odinstalowywałem program.
Ale lubię czasem obejrzeć materiały z powstawania jakiegoś znanego mi utworu. Dla przykładu taką rekonstrukcję “Rise of the sun”, czyli jednego z fajniejszych bitów z ostatniej płyty Ostrego:
A wszystko to pojawia się tutaj dziś dlatego, że holenderscy producenci współpracujący od dłuższego czasu z Adamem odpalili właśnie na Jutubku Killing Skills Academy. W jej ramach prezentować będą różnego rodzaju techniki producenckie.
A przy okazji nowych odcinków dołączać będą do pobrania materiały, których proces twórczy prezentują w danym filmie. Co ciekawe — te darmowe dźwięki dostępne będą przez ograniczoną ilość czasu. Ot, ciekawostka. Gdyby to w ogóle kogoś interesował.
Słoiki z mikroklimatem
Wyobraź sobie, że możesz zabrać kawałek lasu do domu.
Taką paprotkę w otoczeniu mchu. Albo grzyby na wiotkich nóżkach wyrastające z kawałka pnia.
No więc… ktoś postanowił Ci to umożliwić. I zamknąć to wszystko w stylowych słoikach. I wszystko to żywe. Więc dbać musisz o utrzymanie odpowiednich warunków tego wyjątkowego ekosystemu.
I przyznam szczerze, że dawno nic mnie tak z butów nie wyrwało. Niecodzienność!
Zobacz tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
Codzienność superbohaterów
Tydzień temu zachęcałem Was do śledzenia świeżego polskiego projektu polskiego, w ramach którego autor publikuje foty prezentujące Dartha Vadera w codziennych sytuacjach.
Okazuje się, że inni superbohaterowie doczekali się podobnego cyklu. Dzięki pochodzącemu z Kanady Danielowi Picardowi możemy zobaczyć storm troopera odśnieżającego auto, Batmana tankującego motocykl czy Vadera korzystającego z… pisuaru. Śmiechłem.
Foty tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
oraz oficjalna galeria artysty: [ KLIK KLIK KLIK ]
… lub w formie wideoprezentacji tu:
Gry edukacyjne
Pamiętam jak w połowie lat 90tych wybraliśmy się z Tatą do Łodzi na jakieś targi komputerowe. I w trakcie nich uczestniczyliśmy w premierze i demonstracji Windowsa 95. Z całego wydarzenia utkwiły mi w pamięci dwa wydarzenia.
Pierwsze związane z ową premierą — przy prezentacji możliwości kosza, czyli możliwości przywrócenia usuniętego pliku cała sala nabrała oddechu i słychać było jęki zachwytu. Pamiętam też, że wtedy pierwszy raz siedziałem przy Maku. I totalnie z powodu zmienionej klawiszologii i myszki z jednym klawiszem totalnie nie miałem pojęcia jak z niego korzystać…
Pamiętam też jak w domu pojawił się pierwszy pentium. Spędzałem wtedy całą noc na kopiowaniu danych na 3,5 calowe dyskietki i byłem wręcz zauroczony tym, że pliki, których przegranie z 486 trwało wieki błyskawicznie przenosiło się na tegoż pentiuma.
Od zawsze pamiętam też, że Microsoft bardzo mocno stawiał na sekcję pomocy. Pamiętacie agrafkę w pakiecie Office’a? Gdy w domu moich dziadków pojawił się komputer, babcia tak się z nią zaprzyjaźniła, że potrafiła dzwonić w ciągu dnia do Mamy i opowiadać co u owej agrafki słychać (że na przykład właśnie śpi, albo że machała do niej dzisiaj trzy razy)…
W każdym razie — w tych latach 90tych ważne miejsce w naszym życiu miały… dostarczane wraz z kolejnymi Windowsami gry. Walczyliśmy o najwyższe rekordy w saperze. I przeganialiśmy się wzajemnie od komputera, żeby kolejna osoba mogła postawić pasjansa. A trochę później rozegrać partię w Heartsy.
No i jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że Microsoft dodając gry do swojego systemu miał ukrytą edukacyjną misję…
Bo okazuje się, że taki pasjans miał nauczyć przyzwyczajonych do używania konsoli użytkowników komputerów do korzystania z myszki. A dokładniej do funkcji “przeciągnij i upuść”. Saper natomiast, tak samo jak w późniejszym czasie Hearts czy Freecell miały nauczyć użytkowników Windowsa do korzystania z prawego przycisku myszy…
BOOOOM! Mózg rozsadzony.
Info tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]