fbpx
Przejdź do treści

Piąteczka #25

Lorem ipsum dolor sit amet, con­secte­tur adip­isc­ing elit. Nunc nec ris­us vel leo dig­nis­sim vestibu­lum. Donec metus augue, lobor­tis nec por­ta eu, dapibus id magna. Eti­am ac accum­san quam, ac con­va­l­lis mas­sa. Ut con­secte­tur erat eget plac­er­at con­se­quat. Prae­sent vel lorem quis est euis­mod fau­cibus. Phasel­lus phare­tra dolor ex. Prae­sent a metus libero.

Czyli stan­dar­d­owo nie wiem co napisać we wstęp­ni­aku. Którego zapewne i tak nikt nie czy­ta. Więc zrób­my sobie obus­tron­ną przy­jem­ność i po pros­tu prze­jdźmy do mer­i­tum. Oto najnowsza piąteczka.

Opuszczone galerie handlowe

Dziś Black Fri­day czyli dzień sza­lonych obniżek cen w sklepach. Dlat­ego zaczy­nam od… opuszc­zonych galerii handlowych.

Wątek ten porusza­łem przy okazji tek­stu o Galerii Bronow­ice. Napisałem wtedy:

Gdzieś tam z tyłu głowy mam obraz, że za kilka­dziesiąt lat te potężne i – umówmy się – paskudne budowle czeka los podob­ny do tego, który spotkał wiele fab­rycznych obiektów.

Więc… U nas co praw­da jest to jeszcze raczej odległa przyszłość, ale na świecie stało się to już fak­tem. I wyglą­da to dokład­nie tak, jak moja wiz­ja z tyłu głowy.

Zobacz dziesięć przykładów takich miejsc: [ KLIK KLIK KLIK ]

… oraz sza­lone wideo z prze­jażdż­ki po wnętrzach (wnętrznoś­ci­ach?) bohater­ki powyższego lin­ka — Hawthorne Mall:

O robieniu bitów

Ziom, nie uciekaj — nie ma przed kim. Dziś zro­bimy bit, tylko znów nie wiem, gdzie mam dyskietki…

Zawsze mnie zas­tanaw­iało, dlaczego mimo mojej szcz­erej miłoś­ci do muzy­ki nigdy nie zabrałem się za jej tworze­nie. O pisa­niu rapów nie ma mowy, bo przy kilku próbach napisa­nia szes­nast­ki strze­lałem ręką w czoło i połykałem kartkę, żeby przy­pad­kiem nikt nigdy tego nie zobaczył.

Pro­dukowanie bitów sprowadz­iło się do trzech pode­jść do Fruity­Loop­sa. Każ­da kończyła się tak samo — odpalałem, klikałem przez chwilę po inter­fe­jsie, dochodz­iłem do wniosku: „nie mam poję­cia co ja tu w ogóle robię” i odin­stalowywałem program.

Ale lubię cza­sem obe­jrzeć mate­ri­ały z pow­stawa­nia jakiegoś znanego mi utworu. Dla przykładu taką rekon­strukcję “Rise of the sun”, czyli jed­nego z fajniejszych bitów z ostat­niej pły­ty Ostrego:

A wszys­tko to pojaw­ia się tutaj dziś dlat­ego, że holen­der­scy pro­du­cen­ci współpracu­ją­cy od dłuższego cza­su z Adamem odpalili właśnie na Jutubku Killing Skills Acad­e­my. W jej ramach prezen­tować będą różnego rodza­ju tech­ni­ki producenckie.

A przy okazji nowych odcinków dołączać będą do pobra­nia mate­ri­ały, których pro­ces twór­czy prezen­tu­ją w danym filmie. Co ciekawe — te dar­mowe dźwię­ki dostęp­ne będą przez ogranic­zoną ilość cza­su. Ot, cieka­wost­ka. Gdy­by to w ogóle kogoś interesował.

Słoiki z mikroklimatem

Wyobraź sobie, że możesz zabrać kawałek lasu do domu.

Taką papro­tkę w otocze­niu mchu. Albo grzy­by na wiot­kich nóżkach wyras­ta­jące z kawał­ka pnia.

No więc… ktoś postanow­ił Ci to umożli­wić. I zamknąć to wszys­tko w sty­lowych słoikach. I wszys­tko to żywe. Więc dbać musisz o utrzy­manie odpowied­nich warunk­ów tego wyjątkowego ekosystemu.

I przyz­nam szcz­erze, że dawno nic mnie tak z butów nie wyr­wało. Niecodzienność!

Zobacz tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]

12279224_1640905432842043_6551647959006306887_n

Codzienność superbohaterów

Tydzień temu zachę­całem Was do śledzenia świeżego pol­skiego pro­jek­tu pol­skiego, w ramach którego autor pub­liku­je foty prezen­tu­jące Dartha Vadera w codzi­en­nych sytuacjach.

Okazu­je się, że inni super­bo­haterowie doczekali się podob­ne­go cyk­lu. Dzię­ki pochodzące­mu z Kanady Danielowi Picar­dowi może­my zobaczyć storm tro­opera odśnieża­jącego auto, Bat­mana tanku­jącego moto­cykl czy Vadera korzys­ta­jącego z… pisuaru. Śmiechłem.

Foty tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
oraz ofic­jal­na gale­ria artysty: [ KLIK KLIK KLIK ]

… lub w formie wideo­prezen­tacji tu:

Gry edukacyjne

Pamię­tam jak w połowie lat 90tych wybral­iśmy się z Tatą do Łodzi na jakieś tar­gi kom­put­erowe. I w trak­cie nich uczest­niczyliśmy w pre­mierze i demon­stracji Win­dowsa 95. Z całego wydarzenia utk­wiły mi w pamię­ci dwa wydarzenia.

Pier­wsze związane z ową pre­mierą — przy prezen­tacji możli­woś­ci kosza, czyli możli­woś­ci przy­wróce­nia usuniętego pliku cała sala nabrała odd­echu i sły­chać było jęki zach­wytu. Pamię­tam też, że wtedy pier­wszy raz siedzi­ałem przy Maku. I total­nie z powodu zmienionej klaw­is­zologii i mysz­ki z jed­nym klaw­iszem total­nie nie miałem poję­cia jak z niego korzystać…

Pamię­tam też jak w domu pojaw­ił się pier­wszy pen­tium. Spędza­łem wtedy całą noc na kopi­owa­niu danych na 3,5 calowe dyski­et­ki i byłem wręcz zau­roc­zony tym, że pli­ki, których prze­granie z 486 trwało wie­ki błyskaw­icznie przenosiło się na tegoż pentiuma.

Od zawsze pamię­tam też, że Microsoft bard­zo moc­no staw­iał na sekcję pomo­cy. Pamięta­cie agrafkę w pakiecie Office’a? Gdy w domu moich dzi­ad­ków pojaw­ił się kom­put­er, bab­cia tak się z nią zaprzy­jaźniła, że potrafiła dzwonić w ciągu dnia do Mamy i opowiadać co u owej agraf­ki sły­chać (że na przykład właśnie śpi, albo że machała do niej dzisi­aj trzy razy)…

W każdym razie — w tych lat­ach 90tych ważne miejsce w naszym życiu miały… dostar­czane wraz z kole­jny­mi Win­dowsa­mi gry. Wal­czyliśmy o najwyższe reko­rdy w saperze. I prze­ga­nial­iśmy się wza­jem­nie od kom­put­era, żeby kole­j­na oso­ba mogła postaw­ić pas­jansa. A trochę później roze­grać par­tię w Heartsy.

No i jakież było moje zdzi­wie­nie, gdy dowiedzi­ałem się, że Microsoft doda­jąc gry do swo­jego sys­te­mu miał ukry­tą eduka­cyjną misję…

Bo okazu­je się, że taki pas­jans miał nauczyć przyzwycza­jonych do uży­wa­nia kon­soli użytkown­ików kom­put­erów do korzys­ta­nia z mysz­ki. A dokład­niej do funkcji “prze­ciąg­nij i upuść”. Saper nato­mi­ast, tak samo jak w późniejszym cza­sie Hearts czy Free­cell miały nauczyć użytkown­ików Win­dowsa do korzys­ta­nia z prawego przy­cisku myszy…

BOOOOM! Mózg rozsadzony.

Info tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]