fbpx
Przejdź do treści

Pieprzę Cię miasto”…

Dziesięć lat temu, dzię­ki wspar­ciu moich rodz­iców, miałem możli­wość wyjechać na stu­dia do Krakowa.

Cza­sem miewam momen­ty, gdy mam tego mias­ta dość. Robi się męczące, duszne, ciasne i… turysty­czne. Cza­sem nachodzą mnie myśli, że może po dekadzie mieszka­nia tutaj, warto pomyśleć nad jakąś zmi­aną otoczenia, póki nie zarzu­cil­iśmy na kole­jne trzy­dzieś­ci kil­ka lat kotwicy w postaci kredy­tu mieszkaniowego…

Nawrót ze zdwo­joną siłą miłoś­ci do Gro­du Kra­ka zazwyczaj pokry­wa się z powrotem do niego z mojej rodzin­nej miejs­cowoś­ci. O wielu mias­tach mówi, że czas w nich zatrzy­mał się w miejs­cu. Mam wraże­nie, że tam wręcz się cofa. Coś jak­by nad nim rozpościer­ała się czarna mate­ria wysysają­ca z mieszkańców cały optymizm i energię życiową.

W ser­cu mias­ta od dwudzi­es­tu lat stoi tabli­ca z plana­mi rewital­iza­cji tegoż cen­trum. Na kolorowych wiz­ual­iza­c­jach pokazane są dep­ta­ki, fontan­ny, mnóst­wo zie­leni. Plany się zmieni­a­ją co kil­ka lat, otocze­nie — nie.

Kiedyś w budynku dwor­ca kole­jowego funkcjonowała kasa, ale nie było toalet. Dziś toale­ty są, ale bile­ty trze­ba kupować u kon­duk­to­ra. Naj­ciekawszym miejscem na spotkanie ze zna­jomy­mi jest McDon­alds. W sklepie czeka się na obsługę przez 10 min­ut — aż eks­pe­di­en­t­ki skończą wymieni­ać najświeższe plo­ty. A mechanik samo­chodowy za wyko­naną drob­ną naprawę potrafi zażą­dać, by skoczyć do sklepu po ćwiartkę

Zdarza­ło się, że zna­jomych (nota bene mieszka­ją­cych w innych mias­tach) nachodz­iła myśl: Zrób­my coś! W ten sposób, z inic­jaty­wy Ekspan­do­ra, pow­stał kil­ka lat temu cykl imprez Break­Fest (dzię­ki które­mu miałem okazję zaprzy­jaźnić się z Jaśkiem i Piotrkiem z Afron­tu). Zapał do dzi­ała­nia skończył się chy­ba przy trze­ciej imprezie, wraz z awan­turą z ochroną klubu i zgar­nię­tym liś­ciem przez jed­nego z organizatorów.

Nie chci­ałbym zostać źle zrozu­mi­any. Wracam z sen­ty­mentem. Mieszka­ją tam wszyscy najbliżsi, mieszka­ją przy­ja­ciele i zna­jo­mi. Ale wyjeżdża­jąc zawsze mam mieszane uczu­cia — depresję przeplata­jącą się z… ulgą.

Kil­ka miesię­cy temu wpadł mi w ręce doskon­ały filmik fan­tasty­cznie opisu­ją­cy wszys­tko to, co mnie boli. Jego autor z góry założył, że będzie on dostęp­ny na YT tylko przez miesiąc, zachował się jed­nak jako frag­ment innego mate­ri­ału. Tylko nie jestem przeko­nany, czy do jego obe­jrzenia serdecznie zapraszam.