Kilka słów na temat internetowych doradców. Bo chodziło to za mną od dłuższego czasu.
Motywacje
Popełniłem na tym blogu kilka tekstów, które by można zakwalifikować jako “motywacyjne”… Każdy z nich był następstwem jakichś wydarzeń albo dłuższych przemyśleń.
Raz przy okazji zwycięstwa Dominika Pańki w pokerowym turnieju, innym razem po wystąpieniu Pawła Nowaka na Krakspocie. Za każdym razem, gdy wciskałem przycisk “opublikuj”, ogarniało mnie dziwne uczucie… skrępowania. Że próbuję Wam cokolwiek doradzić czy jakkolwiek wpłynąć na Wasze życie.
Co ciekawe, każdorazowo gdy już wyplułem z siebie tego typu przemyślenia, dostawałem kilka wiadomości zwrotnych, w których dziękowaliście za zmotywowanie do działania…
I chyba doszedłem do miejsca, w którym mentoring w stylu “jak żyć” jest najzwyczajniej w świecie… żenujący.
Koledzy blogerzy
Należę do pewnej grupy fejsbukowej, która polega na wzajemnym odwiedzaniu swoich blogów. Zostawienie tam linka do swojej publikacji zakłada przymusowe odwiedziny na blogach trzech innych osób z równie przymusowym pozostawieniem komentarza.
Z tejże formy promocji korzystam rzadko. Bo to wzajemne komentowanie sprowadza się do oznakowania terenu na zasadzie “tu byłem”. Ale zaglądam na tę grupę, bo to fajne miejsce do odkrywania mniej popularnych blogerów i nieznanych mi do tej pory miejsc w sieci.
Im dłużej spędzam tam czasu, tym bardziej dochodzę do wniosku, że dziś wszyscy chcemy być mentorami. Każdy z nas chce każdemu dookoła doradzać.
Jak się odchudzać. Jak pracować. Jak nie marnować czasu. Jak się odżywiać. Jak ćwiczyć na siłowni. Jak tworzyć cele. Jak odnaleźć szczęście. Jak pisać bucketlistę. Jak niszczyć bucketlistę. Jak szyć. Jak żyć…
Wybierz życie. Wybierz pracę. Wybierz karierę. Wybierz rodzinę. Wybierz pierdolony wielki telewizor.
Wybierz życie. Wybierz Fejsbuka, Twittera, Instagrama i miej nadzieję, że gdzieś kogoś to w ogóle interesuje…
Patrzę na tych wszystkich doradców i najpierw ciśnie mi się na usta cytat z senatora Claya Davisa z “The Wire”:
… a zaraz potem przypominam sobie sierżanta Rogera Murtaugha z “Zabójczej broni”:
Jestem za stary na to gówno
Tak właśnie. Dochodzę do wniosku, że nie mam prawa Wam doradzać w tematach, w których nie jestem ekspertem.
Nie będę Ci mówił co masz robić. Każdy z nas ma własny bagaż doświadczeń. Każdemu w życiu przyświecają inne cele. Każdy żyje życie po swojemu.
Rób to, co lubisz, jaraj się życiem i otaczaj się fajnymi ludźmi. Albo rób to, co Ci sprawia największy wysiłek. I stale sobie podnoś poprzeczkę. Rób to, co lubisz. Jeśli wolisz ślepo wierzyć internetowym doradcom i kopiować pomysły innych — wolna droga. Nie mam zamiaru mówić Ci co dobre, a co złe.
Tylko nie wierz ślepo tym internetowym doradcom, okej?!
PS. Przypomnijcie mi ten tekst w razie potrzeby.