Dziś robimy odpoczynek od Piąteczki.
I znów wracamy do tematu mejlingu. Bo ja bym chciał go wysyłać, a wy byście chcieli te wszystkie linki dostawać na skrzynkę. Tylko możliwe, że jeszcze o tym nie wiecie. Albo wiecie, tylko wpadał nie tam gdzie trzeba. Ale już powinien tam nie wpadać. Więc… o tym wszystkim właśnie dzisiaj. A na koniec trochę śmiechu. O.
Trzy tygodnie temu ruszyłem z zapisami na newsletter. Tydzień później wysłałem do Was (wówczas elitarnego grona 24 subskrybentów) pierwszą kampanię. I dotarły do mnie sygnały, że u części z Was wiadomość wpadła do folderu ze spamem…
Niestety, wpadanie do tego folderu nie zawsze jest winą treści mejla czy narzędzia, za pomocą którego wysyłamy wiadomości. Część skrzynek — zwłaszcza Gmail — uczy się naszego zachowania i część decyzji podejmuje na podstawie historii wcześniejszego oznaczania wiadomości jako spam. Dlatego jeśli chcecie, aby moje mejle trafiały tam gdzie trzeba, musimy wykonać pracę po obu stronach.
Z mojej strony zrobiłem już co mogłem, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Dodałem własną domenę do rebrandingu oraz dograłem kilka innych rzeczy w konsultacji z naszym freshmailowym zespołem do spraw dostarczalności.
W tych konsultacjach pomógł na pewno zapis w modelu double opt-in. Oznacza to, że osoba zapisująca się na newsletter musi potwierdzić chęć subskrypcji klikając w wysłany na podany adres link potwierdzający. Dlaczego to ważne? Bo oznacza to, że wszystkie adresy, do których wysyłam wiadomości to istniejące skrzynki, których właściciele wyrazili chęć otrzymywania tych mejlingów. Pamiętajcie jednak, że subskrybując newsletter musicie potwierdzić tą operację.
Jest też rzecz, którą możecie zrobić Wy. Dodanie nadawcy wiadomości do książki adresowej zdecydowanie nam pomoże omijać niechciany folder. Ale oczywiście już to wiecie, bo przeczytaliście mejla powitalnego otrzymanego po potwierdzeniu zapisu na newsletter :)
Swoją drogą wczoraj wyszła druga kampania. Dajcie znać czy dostarczalność się poprawiła, okej? A jeśli jeszcze nie subskrybujesz newslettera, to klikaj szybko. NATYCHMIAST!
A skoro już przy spamie jesteśmy…
Scamalot
Większość z nas nie zagląda do tego folderu w ogóle. Część zagląda, żeby niechciane wiadomości usunąć. A czy ktokolwiek z Was kiedykolwiek wpadł na pomysł, żeby na takie wiadomości… odpisać?
James Veitch zrobił to pierwszy raz trzy lata temu. I od tego czasu robi to sukcesywnie, niejednokrotnie wchodząc w przezabawne relacje. Obejrzyjcie jego fenomenalny występ na TEDxie. Uśmiałem się do łez:
Po tym wystąpieniu gość dostał od Mashable propozycję opublikowania kilku kolejnych. W ramach serii “Scamalot” ukazało się sześć odcinków:
Wśród nich m.in. historia korespondencji, w której spamerowi w pewnym momencie puściły nerwy i napisał wprost: “PRZESTAŃ DO NAS WYSYŁAĆ MEJLE!”.