Cud techniki
Nie potrafię rozstawać się z rzeczami.
Nie potrafię pozbywać się tego, z czego już nie korzystam. Nie chodzi chyba nawet o jakieś szczególne przywiązanie. Po prostu, jestem w tym najgorszy.
Czytaj dalej »Cud technikiNie potrafię rozstawać się z rzeczami.
Nie potrafię pozbywać się tego, z czego już nie korzystam. Nie chodzi chyba nawet o jakieś szczególne przywiązanie. Po prostu, jestem w tym najgorszy.
Czytaj dalej »Cud technikiSkoro w poniedziałek powiedziałem A, to wypadałoby przypomnieć sobie również o pozostałych literkach alfabetu. Idąc za ciosem — czas na reaktywację kolejnego klasyka.
Tak samo jak w przypadku tekstu z początku tygodnia — nie przyzwyczajajcie się. Smacznego!
O ile stworzenie samej Piąteczki sprawia mi przyjemność, to napisanie tego wstępniaka jest jak drzazga.
Uff. Napisałem to w końcu.
Więc, żeby nie przedłużać: dzisiaj trochę prywaty. I miejscami mocno poza wątkiem. Smacznego.
Miałem trochę wyrzutów sumienia, że ostatnio odsyłałem Was wyłącznie do długich tekstów. Dlatego dzisiaj tylko jeden tekst do przeczytania. Oraz fajne obrazki. Oraz trzy materiały wideo.
No dobra, prawda jest taka, że linki do tekstów słabiej konwertują, a Wy lepiej reagujecie na ruchome obrazki. No to cieszcie się zatem. I dajcie jakiegoś lajka.
Jestem fotograficznym leszczem. Od bardzo dawna przede wszystkim kręciła mnie fotografia uliczna — takie miejskie studium przypadku zamknięte w pojedynczych klatkach. Był czas, gdy całymi dniami przemierzałem miasto z aparatem w ręce, polując na ciekawe kadry. Najpierw były to jakieś aparaty — automaty, później zainwestowałem w lustrzankę Canona z niższej półki. Nigdy nie byłem sprzętowym onanistą, ale przesiadkę na mimo wszystko sprzęt wyższej klasy (z małpki na lustro) odczułem znacząco w jakości zdjęć.