fbpx
Przejdź do treści

nfz

Perypetie w szpitalu na peryferiach

Kolan szpotawych co praw­da nie mam, ale w tym tygod­niu, gdy zapy­tałem ortope­dę anal­izu­jącego wyni­ki rezo­nan­su na co sobie mogę poz­wolić, usłysza­łem bardziej zep­suć już go chy­ba pan nie może… A że przy okazji w wyniku anal­izy wys­taw­ionego jakieś dziesięć lat temu wyp­isu z łódzkiego szpi­ta­la przy­pom­ni­ało mi się kil­ka his­torii z tej placów­ki, to postanow­iłem się nimi podzielić.

Wspom­i­na­jąc ostat­nio przy okazji Dużych dzieci­aków… kondy­cję pol­skiej służ­by zdrowia, bazowałem trochę na tych wspom­nieni­ach. Okej, do przygód Goudy mi daleko (poz­dro, poz­dro), ale prag­nę zaz­naczyć, że ten tekst nie nosi znamion hejtin­gu (przy­na­jm­niej jawnych), a wręcz rzec to trze­ba — zami­arem auto­ra było by tekst ów miał charak­ter humorysty­czny. No to jedziemy.