Poniedziałkowe AHOJ!
Jest coś tak hipnotyzującego w podkładzie otwierającego “Mistaken” Marian Hill, że nie potrafię się od niego oderwać. Mocno syntetyczny, oparty w dużej mierze tylko na przesterowanym dęciaku i cykaczach, ale okazuje się że… w zupełności to wystarcza i robi swoją robotę.
W drugim numerze Stephen weźmie Was w ogień krzyżowy. I przyznać muszę, że gość nie bierze jeńców. Znów dość nieoczywisty i wibrujący podkład wgniatający w fotel.
W utworze numer trzy przypomina o sobie pani Roisin Murphy. I nowym utworem daje mocno do zrozumienia, że żaden z niej Molokowy podlotek. Bo już od dawna to dojrzałą kobieta z kawałem głosu.
Przy numerze cztery zaczynamy już tupać nóżką i masować kark. O Promise Keeper nie wiem nic. Poza tym, że robi dobrze.
Kończymy nowym Justice. Którego mam nadzieję Wam przedstawiać nie trzeba?