W latach 1933 — 1963 żył we Włoszech artysta zwący się Piero Manzoni. Jako przedstawiciel sztuki konceptualnej tworzył rzeczy zaskakujące, odstające od normy, szokujące. W 1961. stworzył dzieło swego życia — każdą z 90. numerowanych puszek konserwowych wypełnił trzydziestoma gramami swoich odchodów (konkretnie — dwójką), eksponaty te nazwał Gówno artysty (Merda d’artista) i postanowił sprzedać za cenę ich wagi w złocie… Dziś przerzucając kanały w telewizorze lub zaglądając do najpopularniejszych serwisów internetowych mam wrażenie, że co chwilę trafiam na podobne puszki pandory.
Ostatni wpis o Warsaw Shore wygenerował ciekawą dyskusję wśród moich fejsbukowych znajomych, dlatego chciałbym jeszcze do tego wątku powrócić.
Zgadzam się!
Pośród wszystkich osób komentujących mój poprzedni tekst stworzył się mówiący jednym głosem chór twierdzący, że — wbrew tezie przeze mnie postawionej — przy kontakcie z arcydziełami pokroju Warsaw Shore bicie w tarabany jest jak najbardziej wskazane. Wszak “…to kształtuje nowe pokolenie i świat w którym żyjemy wszyscy…”, “Od lat przekaz w mediach się extremalizuje i to jest kolejny tego przykład, co będzie za chwilę ?”, “Wulgaryzmy, chamstwo i zdziczenie staje się chlebem powszednim”… I wiecie co? Zgadzam się z tym wszystkim!
Nigdzie wcześniej nie napisałem, że mam na ten temat odmienne zdanie. O wulgaryzacji języka pisałem już jakiś czas temu. Mój głos sprzeciwu dotyczący wszechogarniającej nas tandety pojawiał się na łamach tego bloga już nie raz. Zasadniczo, mógłbym na ten temat trąbić i narzekać non stop. Tylko… czy to by coś zmieniło?
Daj kamienia…
Kolejny cytat ze wspomnianego ostatnio tekstu duetu Walczak-Kaczmarek (nadal polecam!):
Kolejna granica runęła. To szok i skandal!
To teraz szybki quiz. Dwa zadania.1. Spójrzcie pamięcią wstecz na losowo wybrany wyjazd integracyjny lub imprezę firmową. Czy po kilku kieliszkach wytrawnego prosecco impreza dalej toczyła się wokół teatru, książki i dobrego jedzenia? A może zeszła już na taniec, łatwe kobiety i „ze mną się nie napijesz?”
2. Przypomnijcie sobie losowo wybrane wesele. Takie z orkiestrą, schabowym, zimną wódką i całą masą szwagrów zachęcających do tańca i przepijania. Czy białe, mokre od potu koszule na tle czerwonych ze zmęczenia twarzy o drugiej rano były miłym widokiem? A oczepiny – fajnie się bawiliście?
Odpowiedzieliście przynajmniej raz „tak”? To teraz rzucajcie kamieniem!
Nie napiszę tu, że obok zjawiska Ekipy z Warszawy powinno się przechodzić milcząco, bo każda wzmianka — niezależnie czy jest pozytywna, czy negatywna — powoduje podbicie frazy w wynikach wyszukiwania, ale przede wszystkim dociera do świadomości osób, które być może nic nigdy by na ten temat nie usłyszały… Nie napiszę, bo wyszedł bym na hipokrytę.
Wszyscy wokół oburzamy się na kreowanie armii debili poprzez obniżanie poprzeczki w mediach, ale może warto zastanowić się jaki udział bierzemy w tym sami? Ile razy zdarzyło się Wam wrzucić z szyderczym komentarzem link dotyczący Pamiętników z wakacji, Miłości na bogato, Pikeja czy Joli Rutowicz? Publikując tego typu treści (nie ważne z jakim komentarzem) dokładamy swoją cegiełkę do ich promowania — w myśl zasady: nie ważne jak, ważne że mówią.
Mniejsze zło…
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że spoglądając na te wszystkie produkcje zaczynamy je kategoryzować — na te gorsze i te mniej groźne… A ja nie chcę się na to godzić. Tak, w jednym rzędzie stawiam Warsaw Shore, Miłość na bogato, Pamiętniki z wakacji, jak i kabareton w Mrągowie czy Mam talent. Oczywiście, mam świadomość rozbieżności w kalibrze tych produkcji, ale — mimo wszystko — mniejsze zło to także zło!
To jak wybieranie w wyborach parlamentarnych spośród dwóch dominujących opcji politycznych tylko po to, by ten zły nie doszedł do władzy. Do urny wrzucam kartę z zakreśloną partią, która przekonuje mnie swoim programem, nawet jeśli mam świadomość, że partia owa nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo. (Zdarza mi się również oddać głos nieważny jako formę protestu przeciwko obecnej sytuacji na scenie politycznej.)
Zgadzam się, bijmy w tarabany. Ale róbmy to świadomie i bez hipokryzji. Chcesz zmieniać świat? Zacznij od siebie. Niby suchar, niby pusta formułka…
Czyżby na pewno?
[youtube_sc url=“http://youtu.be/OqF2hqskVSU”]