Who let the PSY out? WHO WHO WHO?
Pamiętacie szalonego Koreańczyka od “Gangnam Style”? Właśnie wrócił z dwoma nowymi utworami.
Opa!
Przyznam szczerze, że Psy jest dla mnie fenomenem. Pierwsza fala uderzeniowa wirusa o nazwie “Gangnam” przespałem, będąc na urlopie odcięty od internetu. Ale przez kolejne ‑naście tygodni (miesięcy?) trudno było się od niej uwolnić.
Chwilę później zorganizował koncert w Seoulu, który można było śledzić na żywo za pośrednictwem YouTube’a. I przyznam szczerze, że nigdy w życiu nie widziałem show zrobionego z takim rozmachem.
Teraz
PSY właśnie wrócił z dwoma nowymi utworami.
“Daddy” lansowany jest na kolejny “Gangnam”. Jest łupiący bit, jest charakterystyczny… rap (?) Azjaty, są i nowe układy taneczne.
Nie zamierzam go tu linkować, bo to straszny gniot. Dlatego wydaje mi się, że jest szansa, że może osiągnie pół miliarda odtworzeń. Ale raczej nie dogoni pierwowzoru, którego licznik odsłuchań na ten moment pokazuje 2 462 927 575…
Ale nie samym podziemnym rapem, niszową elektroniką czy alternatywnymi gitarami Aks żyje. I teraz uwaga — mały coming out.
Razem z “Daddym” pojawił się inny numer — “Napal Baji”. Który traktuję już jako muzyczną ciekawostkę. Momentami ociera się o electro-swingowe brzmienia, do których mi zdecydowanie blisko. Serio, nie ma hejtu. To całkiem niezły numer, przy którym noga sama idzie mi w ruch.
Jeśli miałbym trafiać na PSY’a w radiu czy telewizji, to zdecydowanie wolałbym go w takim wydaniu. O.
PS. Próbowałem też przebrnąć przez nową płytę Biebera. Nie dałem rady. Więc nie traćcie nadziei — jest dla mnie jeszcze szansa na powrót na właściwe tory ;)