Od pewnego czasu staram się przywozić z podróży winylowe pamiątki. Jeśli miejscem docelowym jest w miarę duże miasto, to niezależnie czy jest to Praga, Berlin, Warszawa czy Gdańsk — zawsze staram się zlokalizować na mapie lokalne dziuple z czarnym złotem. A następnie zaplanować trasę spacerową tak, by obok którejś z nich się „przypadkiem” znaleźć. Zazwyczaj przy tej okazji mojemu „oh, yeah” towarzyszy Karolki zrozpaczone „Och, nie”.
Z każdą z takich wizyt i podróży wiążą się różne historie, które kończą na fejsbuku, instagramie czy w prywatnych rozmowach. I chyba czas, by zacząć archiwizować je tutaj.
Przy okazji chciałbym powalczyć trochę z mitem, że winyle muszą być drogie. Nie muszą. Tylko trzeba się o to trochę postarać.
Dziś poczytacie o moich doświadczeniach z winylami w Łodzi.
Czytaj dalej »Diggowanie ręce brudzi — Łódź