Rewind #22: gitary polskie
A skoro już w zeszłym tygodniu został wywołany temat gitar, to muszę iść za ciosem. I dziś czas na rodzime szarpidruty.
Ale — oczywiście — wcale nie będzie tak bardzo oczywiście.
A skoro już w zeszłym tygodniu został wywołany temat gitar, to muszę iść za ciosem. I dziś czas na rodzime szarpidruty.
Ale — oczywiście — wcale nie będzie tak bardzo oczywiście.
Dzisiejszy odcinek sponsorują (prawie) same świeżynki. Znajdziecie tu artystów, od których nowości sprawdzam zawsze z wypiekami na twarzach. Przyznaję, że może być zaskakująco ;)
Smacznego!
Czytaj dalej »Nowy Legend, nowa Mama Selita, nowy Kutiman!
Dwa tygodnie temu przedstawiłem Wam selekcję utworów zespołów, które tworzą moi koledzy. Dzisiaj znów ogrzewam się w koleżeńskim blasku. I prezentuję Wam pięć zespołów muzycznych prezentujących sztukę rymotwórczą.
Czyli pięć składów hiphopowych, które tworzą moje ziomki. Elo rap!
W dziewiątym odcinku postanowiłem udostępnić przestrzeń kolegom.
Pomyślisz zapewne, że znajdziesz poniżej pięć hiphopowych numerów. A ja Cię zaskoczę i powiem: nie tym razem!
W tym roku postanowiłem odejść od tworzenia rankingów. W miejsce „top x” moich ulubionych nagrań 2014 przedstawiam zestawienie artystów, którzy przykuli moją uwagę lub odegrali jakąś rolę w moim życiu w ciągu minionych dwunastu miesięcy.
Kolejność alfabetyczna, choć w kilku miejscach lekko oszukana. Selekcja polska.
Smacznego.
Ociągam się ostatnio z pisaniem, więc w ramach walki ze zdradliwą weną postanowiłem przypomnieć sobie starą zasadę cut the bullshit i częściej przelewać tutaj swoje przemyślenia. Brak aktualizacji wynika trochę z tempa dezaktualizacji informacji w dzisiejszych czasach. Często odkładam opisanie czegoś na jutro, potem na weekend, żeby zmierzyć się z tym w podsumowaniu tygodnia, a w niedzielę okazuje się, że rozgrzebywanie danego tematu równać się będzie z archeologią.
Ale nic to — kolejny tydzień się skończył, więc czas na podsumowanie. Lecimy?
Dawno nie było podsumowań tygodnia. Związane było to ze świątecznymi rozjazdami, ale ponieważ dwutygodniowe rozluźnienie mamy już za sobą, czas się ogarnąć. Zatem: lecimy.