Jadę na Blog Forum Gdańsk
Udało się. Po kilku latach starań w końcu udało mi się dostać na największą (jedyną?) konferencję dla blogerów w Polsce.
I dziś kilka słów na ten temat. Chyba. Bo w sumie… Tak naprawdę — nie do końca o tym.
Udało się. Po kilku latach starań w końcu udało mi się dostać na największą (jedyną?) konferencję dla blogerów w Polsce.
I dziś kilka słów na ten temat. Chyba. Bo w sumie… Tak naprawdę — nie do końca o tym.
W minioną niedzielę, po kilku latach blogowania miałem swoje dwie sekundy w blasku. Okazuje się jednak, że nie byłem na nie gotowy, a nagły przypływ popularności mnie przerósł.
W kilku słowach o tym, jak do tego doszło.
Czytaj dalej »#EfektGonciarza, czyli DDoS na własne życzenie
To miał być kolejny post, w którym narzekam, że publikuję codziennie kontent na jednym z czterech blogów. Że do tej pory powstało ponad 220 tekstów. I że zostało niecałe 150 dni. I że jest mi z tego powodu ciężko.
Ale dziś będzie zupełnie inaczej.
Bo zainspirował mnie do tego pewien bloger. Który wymiękł.
Od ostatniego postu mięły ponad dwa miesiące i chyba najwyższa pora żeby coś napisać.
Za chwilę koniec roku i jak feniks z konopii wyskoczę z szumnymi podsumowaniami. Na sto procent muzycznym, bo nadal wydaje mi się, że tych kilka powtarzanych w kółko akapitów to eksperckie blogowanie. Może trochę o branżuni. chociaż co ja mogę jeszcze na jej temat sensownego powiedzieć?! No i pewnie prywata: że znowu byłem nad morzem, że na plaży siedziałem i do jak głębokich wniosków o własnej egzystencji zagrzebując stopy w piasku doszedłem.
Potem przez dwa miesiące cisza i znów szumnie odtrąbiony wielki powrót do blogowania.
Tylko czy ktoś to jeszcze w ogóle przeczyta?
Jakiś czas temu popełniłem tekst, w którym przyznałem: jestem blogerem. Im dłużej piszę pod własnym szyldem, tym bardziej zastanawiam się, czy tak na prawdę nim jestem.