Nasze przygody z różnymi bankami przewijają się tu co jakiś czas. Był już temat awarii Alior Synca, kilka miesięcy później opisywałem problemy z PolBankiem. W zeszłym roku mieliśmy ubaw z bankiem T‑Mobile, bo wysłali kartę z nazwiskiem panieńskim Karolki. Trzy lata po ślubie.
W tym roku z Millenium jest już nieco mniej zabawnie. Bo karta została wysłana “w kosmos”. I o tym dziś. W trzech aktach.
Preludium
Temat Millenium przewinął się już tutaj przy okazji pierwszego “bankowego” wątku. Zaczęło się dość wyboiście:
Kobieta nas obsługująca przeszła chyba kilka szkoleń z perswazji i obsługi klienta w moim ulubionym stylu, czyli będzie pan zadowolony. Oczywiście, zakładając konto oszczędnościowe, muszę założyć ROR (aby był darmowy, suma wpływów w miesiącu musi wynieść 1000pln), muszę założyć kartę debetową (aby była darmowa, musi być wykonana choć jedna wypłata w miesiącu), muszę ową kartę od razu ubezpieczyć (mogę z tego zrezygnować, ale nie od razu — ale dopiero następnego dnia odwiedzając placówkę banku) i parę jeszcze innych muszę. Wszystko to cierpliwie znieśliśmy, bo na koncie nam zależało.
Dwa dni później, odwiedzając inną placówkę banku, trafiliśmy na nieco bardziej ogarniętego doradcę klienta. W efekcie tego spotkania zamknęliśmy założone kilkadziesiąt godzin wcześniej konto i założyliśmy dwa osobne.
Po kilku latach jesteśmy już nieco mądrzejsi w pewnych kwestiach. Na przykład w takich, że tematów finansowych nie ogarniam zupełnie. I posiadanie więcej niż jednego konta potrafi wymknąć mi się spod kontroli. Dlatego to w Millenium zamknąłem od razu w chwili, gdy przechowywanie u nich oszczędności przestało mieć sens, a samo konto stało się bezużyteczne.
A że jesteśmy Januszami oszczędzania, choć nie odnotowywaliśmy żadnych wzrostów z tytułu lokowania tam środków, to Karola ze swoim kontem funkcjonowała do dziś.
O zabraniu się z Millenium rozmawialiśmy już od pewnego czasu. Ostatecznie okazało się, że to bank postanowił nam ułatwić podjęcie decyzji.
Akt 1
26 września Karolce zapala się lampka kontrolna. Za nieco ponad miesiąc kończy się data ważności karty płatniczej. A że jest bardziej niż pewna, że nie zaktualizowała w banku adresu korespondecyjnego — wykręca więc numer na infolinię.
Karola:
Dzień dobry. Z końcem października stracę możliwość korzystania z aktualnej karty. Chciałam się dowiedzieć czy nowa została już wysłana. Zmieniliśmy adres zamieszkania, więc jeśli jest już po fakcie, to… co teraz?
Millenium Bank:
Nowa karta została już wysłana na adres … (stary). Jeżeli nie ma możliwości odbioru, sugerujemy zastrzec karty płatnicze. Nowa zostanie wysłana pod wskazany adres.
Z rozmowy Karolka wywnioskowała, że zastrzeżeniu podlegać będzie również jeszcze aktualna karta, którą posiada w portfelu. A że potrzebowała dostać się do tych środków — odroczyła fakt blokowania na później.
Zaktualizowała jednak dane kontaktowe i korespondencyjne o nowy adres zamieszkania. Tak na przyszłość. Żeby nie było już więcej takich problemów.
Akt 2
27 września finansowe ruchy na koncie zostają wykonane i zastrzeganie kart może stać się faktem.
Karola:
Chcę zastrzec kartę, bo wysłaliście ją na adres pod którym nie mieszkam.
Millenium Bank:
Niczego nie trzeba zastrzegać! Poprzedni konsultant wprowadził w błąd. Karty jednak jeszcze nie wysłano. Wysłana została jedynie dyspozycja wydania nowej karty, jednak sam kawałek plastiku nie został jeszcze zakopertowany i nadany.
Karolka:
Proszę zatem o wysłanie jej na nowy, zaktualizowany w poprzedniej rozmowie adres korespondencyjny.
Millenium Bank:
Okejka. Wyślemy.
Akt 3
2 listopada Karolka nie znajduje w skrzynce nowej karty. Stara przestała działać dwa dni wcześniej. Wykręca więc numer na infolinię.
Karola:
Dzień dobry, na jaki adres została wysłana moja karta?
Millenium:
A jaki adres Pani podała? Reduta? To nie na ten.
Czemu? Nie wiadomo. Zawinił system. Oczywiście klient nie ma możliwości odsłuchać wcześniejszych rozmów. Może jedynie złożyć reklamację.
Okej, więc składa. Prosi jednak o odczytanie treści zanim zostanie wysłana. Konsultant zatem przystępuje do tworzenia treści reklamacji, rozmowa zostaje zawieszona, a w słuchawce rozlega się muzyczka.
Po bliżej nieokreślonej chwili następuje odczytanie, akceptacja, prośba o wysłanie kopii na adres email. Muszę skonsultować. <w słuchawce rozlega się muzyczka> Nie możemy wysłać treści na mejla. Treść zgłoszonej reklamacji zostanie przesłana po jej rozpatrzeniu, wraz z odpowiedzią… A na tą czekać należy do 30 dni.
Okej. Zastrzegamy zatem kartę. A że przez ostatnie cztery lata jako bloger wyhodowałem namiastkę jaj, poprosiłem Karolkę o namiar na rzecznika prasowego Millenium Banku. Po kilku chwilkach usłyszała w słuchawce, że bank nie posiada rzecznika.
Przechwytuję więc telefon.
<wkracza bloger>
Aksiu:
Dzień dobry. Jestem blogerem. Bardzo rozbawiła mnie ta sytuacja i zamierzam ją opisać na swoim blogu. Naprawdę Państwa bank nie posiada rzecznika?
Millenium Bank:
Nie posiadamy rzecznika praw konsumenta…
Aksiu:
Nie, nie. Ja proszę o namiar na osobę odpowiedzialną za kontakt z prasą.
Millenium Bank:
Muszę skonsultować.
<w słuchawce rozlega się muzyczka>
Millenium Bank:
Nie posiadamy rzecznika praw konsumenta, jednak jeżeli chce Pan skontaktować się z osobami odpowiedzialnymi za kontakty z prasą — na stronie jest zakładka, tam jest pięć osób, proszę sobie wybrać i zadzwonić.
Dalej nieco popłynąłem. Nie, nie spodziewałem się, że rzecznik skontaktuje się sam ze mną. Ale konwersację prowadziłem w tym kierunku. I doprowadziło to do zabawnej sytuacji.
Aksiu:
Informuję, że zamierzam napisać grzeczny, aczkolwiek szczery tekst na temat zaistniałej tu sytuacji. Rozumiem, że skoro to ja mam się kontaktować, to nie są Państwo zainteresowani co dokładnie pojawi się na blogu? I rozumiem, że o samym fakcie dowiecie się z monitoringu sieci, o ile takowy posiadacie.
Millenium Bank:
Ale przecież po co pisać teraz, skoro reklamacja rozpatrzona zostanie w ciągu 30 dni. I wtedy będzie można wyciągać wnioski.
Aksiu:
Ależ zaistniała sytuacja w zupełności mi wystarcza jako temat na tekst. Zresztą fakt, że rozmawia Pani ze mną od dobrych 10 minut, mimo że połączenie zostało autoryzowane przez kogoś zupełnie innego stanowi dla mnie przepiękne uzupełnienie całości.
Millenium Bank:
Ale w trakcie tej rozmowy nie udzielam Panu żadnych infor…
I w tym momencie połączenie zostało przerwane.
Przypadek? Nie sądzę.
Cała powyższa rozmowa trwała 29 minut 29 sekund. I z racji tego, że łączyliśmy się z numerem 801… kosztowała nas 18 złotych 60 groszy.
Co dalej?
W ten oto sposób żegnamy się z kolejnym bankiem. Bo pieniądze na koncie oszczędnościowym przestały pracować, bo nie mamy potrzeby posiadania bezużytecznego konta oraz z racji tego, że bank nie poradził sobie z tak prozaicznym zadaniem jak przesłanie nowej karty…
A zatem… Sugestie dotyczące miejsca, w którym finanse nie tylko będą leżeć bezpiecznie, ale jeszcze może i na sobie coś zarobią przyjmę z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem.
I am a role model, Jerry. I have a family to support. It’s a very personal… very important thing… Hell, it’s a family matter! Are you ready?