Dziś o płycie ważnej. Dla polskiego jazzu. I dla mnie.
Podobno “Astigmatic” to fundament polskiej sceny jazzowej. Podobno powstało w jedną noc. Podobno to najwybitniejszy album, jaki kiedykolwiek zarejestrowali polscy muzycy.
To płyta z pewnością niezwykła. Wielobarwna. Wielowymiarowa. Trudna. Dla mnie w wielu obszarach wciąż nie tyle nieodkryta, co… niezrozumiała.
Powiem to wprost — nigdy nie byłem jakimś szczególnym fanem free jazzu. Kocham rytm. I nie za bardzo potrafię odnaleźć się w chaosie.
A “Astigmatic” dostarcza mi zarówno jedno, jak i drugie. Bo są tu partie niezwykle spójne, tętniące, jednostajne i… mógłbym tu wymieniać kolejne synonimy, zgrabnie próbując ominąć powtórzenie słowa rytm, ale… powiedzmy sobie wprost — są to partie niezwykle rytmiczne.
Są też momenty, w których panowie Stańko i Namysłowski odpalają się w niesamowicie abstrakcyjne rejony. Carlssonowi zresztą też się to czasem tu zdarza. I próba podążania za tym ich dla mnie momentami chaotycznym kierunkiem jest chyba właśnie w tej płycie najbardziej ciekawa.
Niezwykła jest w tym wszystkim również… postawa kierownika tego projektu . Bo Komeda na tej płycie jest rasowym liderem — ustala ramy, przewodzi grupie, gdy jest na to przestrzeń — pozwala na improwizacje, a gdy czas “wracać” — ściąga lejce i zaprowadza porządek.
Z “Astigmatic” docieraliśmy się długo. Nie uznam jej za najważniejszą płytę w moim życiu. Choć z pewnością będę do niej jeszcze długo wracał i poznawał jej kolejne wymiary.
Ale jest jedna rzecz, którą pokochałem w tym albumie od pierwszego kontaktu. A była nią szata graficzna.
I to właśnie z jej powodu o tej płycie własnie dziś. Choć okoliczności są raczej smutne.
Rosław Szaybo
21 maja 2019 w Warszawie zmarł Rosław Szaybo. Plakacista, fotograf, projektant.
To właśnie on stworzył ascetyczną, ale i tajemniczą warstwę graficzną “Astigmatic”. W pochodzącym z 2012 roku i opublikowanym w “Polityce” artykule Kuby Dąbrowskiego znalazłem takie wypowiedzi Szaybo na temat projektu:
Powiedziałem mu (Komedzie), że widzę to tak, że ktoś kupując płytę zaprasza artystę do domu i powinien w związku z tym wiedzieć, kogo zaprasza. Na okładce debiutu trzeba się przedstawić, musi być portret i nie będziemy nic w tym względzie kombinować.
I tak oto na okładce znalazł się kontur twarzy Komedy. Za fotografię odpowiada Marek Karewicz, któremu kiedyś jeszcze poświęcę tu więcej miejsca. Wokół twarzy pianisty umieszczone zostały litery A oraz B. Autor okładki o tym zabiegu mówi tak oto:
Kiedy ludzie nie wiedzą, o co chodzi, wymyślają sobie intelektualne interpretacje. Trzeba pogodzić się z tym, że czasami rzeczy nic nie znaczą. Tak jest z tymi literami, one po prostu dobrze wyglądają.
Warto wspomnieć, że Szaybo odpowiedzialny jest również za legendarne logo serii Polish Jazz. Jak i samą nazwę.
Poza tym stworzył projekty okładek albumów takich wykonawców jak The Clash, Judas Priest, Chicago, Elton John, Janis Joplin czy Carlos Santana. W sumie ponad 2000 płyt. Nie byłoby to zapewne możliwe, gdyby prestiżowa posada dyrektora artystycznego CBS Records Great Britain.
I w tym miejscu bardzo mocno chciałbym zarekomendować obejrzenie dokumentu “Przyjaciele na 33 obroty”, który opowiada historię panów Rosława Szaybo i Stanisława Zagórskiego i ich drogę na międzynarodowe salony. A przynajmniej — na międzynarodowe okładki. Tu też zresztą pojawia się wątek bohatera dzisiejszego odcinka RSS.
Zobacz tutaj: Ninateka — Przyjaciele na 33 obroty | Grzegorz Brzozowicz
Panie Rosławie, dziękuję za “Astigmatic”. Dziękuję za Polish Jazz. Dziękuję.
Random Shelf Selection
… czyli w skrócie RSS to nowy cykl na tym blogu. Jakiś czas temu powołałem do życia profil na insta o nazwie rss_by_aks, w ramach którego od czasu do czasu wrzucam zdjęcia mniej lub bardziej losowej płyty z mojej kolekcji. Od pewnego momentu postom tamże towarzyszą również teksty tutaj.
Seria ta nie ma założeń edukacyjnych. Nie znajdziecie tu danych historycznych, rozkmin na temat wykorzystanych patentów czy omawiania poszczególnych wersów. Kontekstem powstania tych tekstów są zdjęcia robione na instagrama. Treściowo to mniej lub bardziej wylewne opisy płyt z mojej półki. A że często pojawieniu się płyt towarzyszy jakaś historia, to i niektóre z nich tu będę starał się przytaczać.