Oszczędziłem Wam bożonarodzeniowych specjałów. Ale podsumowania są moją tradycją od dobrych pięciu lat (Diggin, Exformers i tu), a i w tym roku ich nie zabraknie.
Ale pozwólcie najpierw, że rozliczę się z ostatnimi dwunastoma miesiącami. I przywitam dwanaście kolejnych.
Czasem klawo…
Mogłoby się wydawać, że w roku 2015 wiodłem klawe życie.
Przetestowaliśmy kilka nowych środków transportu (Polski Bus, Lux Express, Pendolino, Stena Line), poruszając się po lądzie, powietrzu i morzu.
Do krótkiej choć z roku na rok powiększającej się listy wspólnie odwiedzonych krajów dodaliśmy Danię i Szwecję. Mimo że wypady były krótkie (bo weekendowe), to i tak wracaliśmy bogatsi w nowe doświadczenia, smaki i kadry.
Choć po zaliczeniu szlaku latarni morskich Bałtyk w planach urlopowych wydawał się coraz mniej atrakcyjny, to odkryłem sens wyjazdów na nowo. Wszystko za sprawą tygodniowego wypadu z kundlem. W życiu nie widziałem go tak szczęśliwego.
Zawodowo sporo się zmieniło. Dostałem większy zakres obowiązków, udało nam się stworzyć fajny zespół, a kolejne wdrożenia przychodziły z coraz mniejszym bólem. Ostatecznie moja stopka w mejlu i stanowisko na wizytówce zmieniło się z menadżera projektów na kierownika rozwoju produktu. I w dość krótkim czasie zaczęło procentować to ciekawymi kontaktami. Jeden z nich zaowocował na przykład moje wymądrzanie się we wspólnym tekście pośród ekspertów m.in. z Reutersa czy CNNu.
Koncertowo był to jeden z lepszych roczników. Ale o tym już wiecie (jeśli nie, to skoczcie tu, tu i tu).
A po mniejszych lub większych zamułach udało mi się rozruszać na dobre tutaj. I choć sam się sobie dziwię — ta passa trwa już dobre pół roku.
Czasem chaos…
Ale mimo wszystko rok 2k15 należeć będzie do tych, które chciałbym żeby się nie wydarzyły.
Najpierw — z początkiem roku — okazało się, że jedna z najbliższych mi osób ciężko zachorowała. Z początku wydawało się, że dość intensywne leczenie przyniosło spodziewane efekty i największe zagrożenie udało się wyeliminować.
A potem przyszedł czwarty kwartał.
Na początek pojawiły się bardzo poważne komplikacje u tejże bliskiej mi osoby. Z końcem roku okazało się, że w rodzinie mojej drugiej połówki również nie jest kolorowo (i póki co czekamy na diagnozę).
U jednego z najbliższych przyjaciół zdiagnozowano poważną chorobę genetyczną, która sporo namiesza w jego życiu i czeka go bardzo długie leczenie.
Dwie z najbliższych mi osób straciły pracę.
A kolejny przyjaciel przechodzi bardzo poważny kryzys w kilkunastoletnim związku. I musi się odnaleźć na nowo.
I chcę wierzyć, że ta czarna seria kończy się tu i teraz.
2k16
Pragnę z całego serca, by tych kolejnych dwanaście miesięcy było czasem stabilizacji. By każdy element układanki trafił na swoje miejsce.
I tejże stabilizacji również Państwu życzę.