fbpx
Przejdź do treści
  • aks 
  • muzyka

Rewind #22: gitary polskie

A sko­ro już w zeszłym tygod­niu został wywołany tem­at gitar, to muszę iść za ciosem. I dziś czas na rodz­ime szarpidruty.

Ale — oczy­wiś­cie — wcale nie będzie tak bard­zo oczywiście.

Zaczy­namy zespołem, w którym na mikro­fonie udzielał się Gru­by Mielzky. Z Sekaku mam ten prob­lem, że ich nagra­nia demo — z załąc­zonym tutaj “Pier­wszym razem” na czele” — spodobały mi się od pier­wszego odsłuchu. Do tego stop­nia, że ich wydaną w 2011 epkę zamówiłem jeszcze w pre­orderze. Zapro­jek­towana przez Fori­na w formie pudeł­ka na piz­zę, do dziś jest jed­ną z naj­ciekaw­iej wydaną płytą na mojej półce. Ale zawartość muzy­cz­na już tak bard­zo nie przy­padła mi do gustu.

Z Jankiem Wygą poz­nałem się na etapie pow­stawa­nia “Ke ke ke”, czyli pier­wszej pły­ty Bak­fli­pa. Ba, byłem ich pier­wszym fanem na MajSpe­jsie. Nie mogę odżałować, że dro­gi chłopaków się rozeszły. Ale cieszę się, że udało im się wspól­nie stworzyć trzy świetne krążki.

Jeżeli chodzi o ciekawe wydawnict­wa — żału­ję, że przes­pałem fizy­czne wydanie “Opery nowohuck­iej” Wu-Hae. Bo choć wydana była w formie cyfrowego zbioru zapisanego na pen­driv­ie, to ów nośnik zamknię­ty był w met­alowej puszce kon­ser­wowej. Zaparkowany pod trójką numer pochodzi z innego krąż­ka, ale jest zde­cy­dowanie moim najbardziej ulu­bionym z reper­tu­aru Krakusów.

Numer cztery to Sick­bag, czyli reprezen­tan­ci Tomas­zowa Mazowieck­iego. Wspom­i­nałem o nich dwa lata temu, przy okazji krótkiej recen­zji pły­ty Raf­core’a. Jed­na z niewielu tomas­zows­kich kapel, które dobrze wspominam.

Cytu­jąc klasy­ka: “Mat­ka siedzi z tyłu”. Więc kończymy dobrze znaną moim czytel­nikom Selitą. “Brudne bom­by” na zawsze w moim sercu.