fbpx
Przejdź do treści

Rewind #15: Spike Jonze

Jestem fanem twór­c­zoś­ci Spike’a Jonze. Nieza­leżnie od tego czy są to filmy desko­rolkowe, obrazy pełnome­trażowe, reklamy per­fum czy teledys­ki — zawsze mogę liczyć za doskon­ałe pro­dukc­je. Dziś przy­pom­i­namy sobie pięć wyreży­serowanych przez niego klipów.

Wideok­lipy Jonze’a to w więk­szoś­ci krótkie formy fil­mowe. Dla przykładu taki  “Sab­o­tage” Beast­ie Boysów to ukłon w stronę filmów i seri­ali pol­i­cyjnych z lat siedemdziesiątych.

Z Bjork od zawsze miałem prob­lem, bo nie przepadam za jej twór­c­zoś­cią. Jed­nym z niewielu wyjątków jest “It’s oh so qui­et”, którego klip nakrę­cony został w formie telewiz­yjnego musi­calu. Na podob­nym paten­cie tanecznym nakrę­cono również “Weapon of choice” Fat­boy Slima.

Bud­dy Hol­ly” Weez­era z kolei osad­zony jest w świecie osad­zonego w lat­ach 50-tych klasy­cznego rodzin­nego seri­alu Hap­py Days

Jedynym niefilmowym klipem w dzisiejszym zestaw­ie­niu jest “Drop” The Phar­cyde. Obrazek ten uważany jest do dziś za jeden z najbardziej innowa­cyjnych wideok­lipów rapowych. Choć posi­adał niezwyk­le skrom­ny budżet. Nagrany został tyłem do przo­du. W rzeczy­wis­toś­ci oglą­damy klip puszc­zony “od tyłu” na etapie mon­tażu. Zwróć­cie uwagę, że chłopa­ki z Phar­cy­de’ów poprawnie rusza­ją usta­mi. Tak, musieli nauczyć się swoich tek­stów… od tyłu!


Źródło grafiki: [ huckmagazine ]