Dziś mieliśmy kontynuować przygodę z moimi muzycznymi kolegami. Ale temat jest mi tak bardzo bliski, że mam ogromne problemy z wyborem tych pięciu najważniejszych utworów. Nie lękajcie się, wrócimy i do tego wątku.
Jakiś czas temu zabrałem Was w podróż do Australii, co przyjęte zostało bardzo optymistycznie. Kontynuując zatem wątek geograficzny, dziś lecimy na północ. I posłuchamy szwedzkiego rapu.
Wszystko zaczęło się od Kate Bush… Bo gdy Karolka usłyszała w Trójce wstęp do jej “Army Dreamers”, to była przekonana, że za chwilę usłyszy Supersci w utworze “On the grind”. Przyznam szczerze, że sam pochodzenia sampla nie znałem, więc byłem równie zaskoczony jak ona.
W zestawieniu szwedzkich raperów nie mogło zabraknąć Looptroopów. Dlatego zaparkowali pod dwójką moim ukochanym “Halos”. Nabyłem go na siedmiocalowym winylu po ostatnim ich koncercie w Krakowie. Przy okazji udało się przyozdobić koszulkę płyty autografami całego składu. A skoro Looptroop, to i Promoe. Bo lubię tego brodatego dreadlocka. Więc pod trójką znajdziecie jego nieśmiertelny hymn dedykowany wszystkim graficiarzom.
Numer cztery nie jest już tak oczywisty. Chordsa poznałem dzięki kooperacji z Supersci w przytoczonym w otwierającym listę utworze. I fajnie było przy okazji tworzenia tego zestawienia odświeżyć sobie do jego “Things we do for things”. Zdecydowanie za rzadko wracam do tego albumu.
Kończymy Rico Wonem, którego znam tylko ten jeden numer. Ale zaczynałem nim niejeden weekend.
Standardowo: #DajToGłośniej oraz #DajcieZnaćJakMiPoszło