O sztucznie podnoszonych cenach produktów przed ich przeceną o kilkadziesiąt procent słyszałem już wiele razy, jednak nigdy tego nie odczułem na własnej skórze.
Nie wszystkie sklepy jednak wiedzą jak zrobić to na tyle mądrze, by nie obrażać inteligencji klientów.
Mój pierwszy raz
W necie znalazłem wiele wpisów, z których wynika, że sklepy stosują praktykę zawyżania cen przed wprowadzeniem ich obniżki. Gdy ktoś kogoś złapie za rękę, zawsze okazuje się, że to błędne ometkowanie towaru, pomyłka pracownika czy inny chochlik.
Miałem tu wykorzystać przykład kurtki z Lidla w TK Maxx (przeceniona z 300 na 130, w Lidlu do kupienia bez żadnych promocji po 70). Ale przy okazji dogrzebałem się do wyjaśnienia TK Maxxa, że zawinił… nieuczciwy klient, który w trakcie zwrotu towaru oddał nie ten towar, którego dotyczyła metka.
W każdym razie, mi osobiście nigdy wcześniej nie zdarzyło się spotkać z taką sytuacją.
WTEM!
Promka w Tesco
Tak się składa, że wszystkie najmłodsze latorośle w obu naszych rodzinach przyszły na świat w okolicach przełomu lipca i sierpnia. Dlatego zawsze mniej więcej w tym okresie — niczym w okolicach Gwiazdki — sprawdzamy co tam nowego słychać w temacie zabawek. Dlatego zazwyczaj, nawet nie mając w planach w danym momencie robić prezentowych zakupów, staramy się zaglądać w regały z pluszakami, grami planszowymi czy innymi artykułami dla dzieciaków. Dziwnym nie jest, że lubimy się zatrzymywać zwłaszcza przy tych z napisem promocja.
Robiąc kilka dni temu zakupy w Tesco zatrzymaliśmy się przy jednej z takich półek. Moje oko przykuł składający się z 64 elementów zestaw klocków Geomag. Każdy klocek to pałeczka zakończona z obu stron małym magnezem, dzięki czemu można konstruować fajne trójwymiarowe modele.
Całkiem spoko, ale…
Tesco wyceniło ten zestaw na 429 złotych. Narzuciło przy okazji na nie rabat ‑75% i wspaniałomyślnie postanowiło sprzedać mi je za cenę równych 107,25 polskich złotych…
Ta oferta tak mnie zbiła z nóg, że stwierdziłem: kupię w cenie wyjściowej! Przecież nie będę oszczędzał!
Internet zawiódł…
No więc przeskanowałem zasoby internetu w poszukiwaniu dokładnie tego zestawu w sugerowanej cenie sprzed obniżki, czyli 429 złotych.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że znalezienie takiej oferty jest… niemożliwe :(
W Smyku zestaw 86 klocków kosztował 181,80 (ale postanowili obniżyć o 24%).
Na Allegro, wyświetlając wyniki wyszukiwania od najwyższej ceny, znajduję za 328,88 ale w wersji Pro — zestaw 200 elementów z jakimiś dodatkowymi panelami i w ogóle dużo bardziej wypasioną.
Ba, na Ceneo pierwszy raz w życiu postanowiłem poszukać najdroższej oferty. Wyskoczyła wersja Pro z 222 elementami za…290.
Dodam tylko, że po pobieżnym przeskanowaniu sieci, nawet przecena ‑75% w Tesco przegrywa o 20–30 złotych z ofertą internetową.
WTF Tesco?
Więc ja się pytam, szanowne Tesco — skąd ta cena wyjściowa?
Czyżbyście planowali konkurować z Almą o klienta premium?
Czyj błąd tym razem? Bo nie wiem co mnie bardziej bawi — fakt, że próbowaliście wmówić mi sztuczną wartość towaru, czy to, że nie spodziewaliście się, że ludzie będą weryfikować tę cenę w internecie…