Obejrzeliśmy właśnie najnowszy film Scorsese, więc to dobry moment na odpalenie nowego cyklu.
W związku z poszerzaniem horyzontów i próbą przemycania tu więcej treści kulturalnych, w niniejszej serii znajdziecie moje rekomendacje (lub anty-) tego, co można zobaczyć w kinie, telewizji lub internecie. Have fun!
[youtube_sc url=“http://www.youtube.com/watch?v=l1toysk1QSs”]
Wonder boys
Scorsese i DiCaprio. Dwa nazwiska, które gwarantują sukces nawet jeśli scenariusz wykorzystywać będzie najbardziej oklepane schematy.
To ich piąty wspólny film. Obserwując wysoką formę Martina i (zwłaszcza) Leo, wyczekiwałem tego obrazka z niecierpliwością. Ich poprzednia kooperacja — “Shutter Island” — zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko i byłem ciekaw, czy są w stanie się do niej choćby zbliżyć.
Wrażenia?
Nie ma co się spodziewać nowatorskich rozwiązań. To film o brokerze giełdowym, który dzięki determinacji, braku skrupułów i przekonaniu o własnej zajebistości , bez żadnego wsparcia elit wspinał się po szczebelkach na sam szczyt. Tak, to film o człowieku, który bogaci się cudzym kosztem.
Tak, to film, w którym motywem przewodnim są malwersacje, FBI, schowane w kieszeniach rulony pieniędzy, gołe cycki i nie tylko (momenty też były), szampan, kokaina i wszystkie inne używki świata, jachty, wielkie posiadłości. Szybko, głośno i destrukcyjnie.
Ależ jak to wszystko jest podane?! Nawet jeśli scenariusz zbudowany był wokół oklepanego schematu, to wyreżyserowane i zagrane zostały w znakomity sposób. Scorsese doskonale dyryguje emocjami na sali — gdy trzeba, zapiera dech publiczności, w innych miejscach wywołując gromki śmiech. A Leo? Widać, że w rolach ociekających luksusem czuje się jak ryba w wodzie.
Jeśli miałbym wymienić jakiekolwiek słabsze strony, to nie wszędzie pasowała mi ścieżka dźwiękowa. To subiektywne odczucie i ciężko jest mi się tutaj wytłumaczyć. Muzyka jest bardzo różnorodna — od Sharon Jones & The Dap-Kings, przez bluesowe numery Bo Diddley’a i Elmore’a Jamesa, po Naughty By Nature, Cypress Hilla i Foo Fighters. Po prostu, nie wszędzie tło muzyczne zgrywało mi się z akcją.
Podsumowawszy
Mniej wytrwałych widzów nieco zniechęcić może trzygodzinny seans, ale czas ten mija szybciej niż odcinek “How I Met Your Mother”.
To bardzo dobra hollywoodzka produkcja, pewnie oskarowa. Mocne 8/10. Co prawda w prywatnym rankingu “Shutter Island” nie udało się wyprzedzić, ale spokojnie plasuje się w zestawieniu TOP3 filmów duetu Scorsese — DiCaprio.