fbpx
Przejdź do treści

Planuję nie mieć postanowień

Zacznę upraw­iać sport. Zre­al­izu­ję wszys­tkie pro­jek­ty i zacznę nowe. Będę czy­tać więcej książek. Zacznę czer­pać radość z życia. Będę się uczyć. W tym roku zre­al­izu­ję swo­je postanowienia noworoczne!

OH MY GOD!

W część z tych deklaracji aż ciężko uwierzyć, ale to aut­en­ty­czne tek­sty, które znalazłem na stron­ie o wiele mówiącej nazwie: PostanowieniaNoworoczne.pl. Jeżeli nie macie pomysłu na swo­je postanowienia, a bard­zo byś­cie chcieli je mieć — zajrzyj­cie koniecznie — może zna­jdziecie coś inspiru­jącego dla siebie?

Tylko jedno postanowienie

Jak­iś czas temu postanow­iłem nie mieć postanowień noworocznych. Siadam jed­nak nad kalen­darzem, otwier­am go na początku i robię plany. Robię sobie takiego małego back­lo­ga, w którym usta­lam cele na kole­jne dwanaś­cie miesięcy.

Cele te muszą być kon­retne i mierzalne — tak, żeby z końcem roku była możli­wa nie tylko zero-jedynkowa wery­fikac­ja (udało się / nie udało się), ale również by możli­we było osza­cow­anie w jakiej częś­ci udało się dany cel zrealizować.

Cele te powin­ny wyma­gać ode mnie wysiłku, ale przede wszys­tkim — muszą być sen­sowne i wykony­walne. Pod­sumowu­jąc je po dwu­nas­tu miesią­cach wolę z uśmiechem na gębie stwierdz­ić, że udało się je wykon­ać 200% normy niż kajać się i chłostać za nie sprostanie  początkowym oczekiwaniom.

Przykłady?

Zami­ast zapisać: “zacznę upraw­iać sport”, wolę zan­otować: “zro­bię 1000 kilo­metrów na row­erze”. Dla więk­szoś­ci z Was ta licz­ba być może nie jest jakimś sukce­sem, ale dla mnie stanowi wyzwanie.

Zami­ast deklarować, że “zacznę czy­tać więcej książek”, wolę ustal­ić, że “przeczy­tam jed­ną książkę miesięcznie”.

Zami­ast stwierdzać: “będę się uczyć nowych rzeczy”, ustalę sam ze sobą, że — dla przykładu — “raz w miesiącu ugo­tu­ję coś nowego”.

I tak dalej, et cetera…

Siadam zatem do swo­jej listy. Czu­ję, że to będzie dobry rok.