Od kilku tygodni próbuję Wam wmówić że weekend się nie zacznie dopóki nie sprawdzicie mojej piąteczkowej Piąteczki..
Dziś powinna tu wylądować cześć dziesiąta. Ale jej nie będzie. Z kilku powodów.
Proces
W założeniu temat miał wyglądać prosto. Zbieram różne linki w ciągu tygodnia, w czwartek (najlepjej) lub w piątek (w ostateczności) robię selekcję, wybieram pięć najlepszych i okraszam komentarzem.
W praktyce zazwyczaj okazuje się że nadają się dwa linki i pozostałych muszę szukać na gwałt. Czasem zdarza się, że muszę dłubać wszystko w całości od początku do końca, bo po wstępnej selekcji wszystkie linki lądują w koszu.
Choć lajki się nie do końca zgadzają, to słyszę z różnych stron, że na te moje piątki czekacie i z chęcią do nich zaglądacie.
Dziesiąta Piąteczka powinna być zatem spoko. Najlepsza ze wszystkich jakie wyszły do tej pory. A nie robiona na odpierdol się.
Jakiś czas temu powiedziałem wam, że jestem blogerem na pół gwizdka. I że nie zamierzam publikować tekstów codziennie…
Ostatnio trochę bardziej się tu uaktywniłem. I chciałbym to ostatnie stwierdzenie zaktualizować : nie zamierzam pisać tekstów codziennie na siłę. Tylko dlatego, że muszę coś wrzucić.
Pisanie ma sprawiać przyjemność, a nie powodować że będę niewolnikiem bloga.
Dom
Z Krakowa do Rodziców mamy jakieś 250 kilometrów drogi. Dom Teściów oddalony jest od domu moich Rodziców o 30 kilometrów. W rezultacie wpadając na weekend zdarza nam się zrobić więcej kilometrów na miejscu pomiędzy oboma rodzinami niż sam dystans Tomaszów — Kraków. Dwa dni na takie wojaże to zdecydowanie za mało. Dlatego ostatnio zaczęliśmy brać wolny piątek i wydłużać nieco ten pobyt.
Nagle okazuje się, że permanentną sraczkę związaną z myślą, że za pięć minut powinniśmy być już zupełnie gdzie indziej i ciągłą pogoń żeby być na czas zamieniliśmy w totalny relaks.
Dla przykładu — dziś spędziliśmy dzień na fajnym spacerze po lesie i moczeniu nóg w Zalewie Sulejowskim (przy okazji zbierając kontent na kolejnego posta), przyciąłem komara na bujanej huśtawce w ogrodzie, spędziłem fajny czas z obiema rodzinami, wyhasałem się z psem, a teraz właśnie rozpalam grilla.
To właśnie ta sielska atmosfera doprowadziła do odwleczenia kolejnego odcinka Piąteczki w czasie.
Z jednej strony obiecałem Wam, że popracuje nad swoją systematycznością i konsekwencją w działaniu.
Z drugiej strony… dajcie mi od czasu do czasu zrobić sobie przerwę. Dzięki temu, że nie będę dłubał tu wszystkiego na siłę będzie nam się tu wspólnie dobrze spędzało czas.
Dogadajmy się, okej?