Okrągły numerek dzisiejszego odcinka zobowiązuje. Starałem się jak mogłem.
Dobra, tak na prawdę to nie starałem się w ogóle. Ale i tak jest najlepiej.
Imani
Przyznam szczerze, że gdybym miał stworzyć listę moich ulubionych amerykańskich raperów, to mogłaby okazać się dość kontrowersyjna… Bo w pierwszej dziesiątce zamiast Kanye Westa, Jay’a‑Z czy Nasa znaleźlibyście Black Thoughta, MCA czy Gift Of Gaba.
Moja przygoda z tym ostatnim zaczęła się od “If I may” z pierwszego oficjalnego wydawnictwa Blackalicious:
Sięgnąłem po debiutanckie “Nia” Blackalicious i wsiąknąłem. Wydana dwa lata później “Blazing Arrow” potwierdziła, że mam do czynienia z diamentem. Między innymi za sprawą takich utworów jak “Feel that way”:
W 2004 przyszedł czas na solowy debiut Gift of Gaba i ten materiał wystrzelił mnie w kosmos. Bo ten album nie ma słabego utworu. I zdecydowanie wracam do “4th Dimensional Rocketships Going Up” zbyt rzadko. A na półce stoją dwie singlowe dwunastocalówki — “Rat race / Real MC’s”:
… oraz “The Writz / Just Beacause”:
“The Craft”, czyli kolejny album Blackalicious ponownie nie zawiódł, przynosząc m.in. “Powers”, który swego czasu dość często grywałem na imprezach.
W tym miejscu śmiechłem, bo zwrot “swego czasu” i “często grywałem” brzmi dość kuriozalnie biorąc pod uwagę, że w życiu imprez zagrałem może z piętnaście…
Obok “Escape 2 Mars” — drugiej solówki Gaba — przeszedłem całkowicie obok.
Natomiast całkiem fajnie było postawić na półce wydaną na przezroczystym winylu kooperację Gaba z polskim raperem. Nawet jeśli tymże był Medium.
I przyznam szczerze, że zeszłoroczne “Imani (vol.1)” przyjąłem z wypiekami na twarzy. Nie wracam tak często jak do poprzednich wydawnictw, ale to nadal solidny album.
Okazuje się, że ten pierwszy od 10 lat studyjny materiał Blackalicious został zainspirowany ciężką chorobą Gaba. I o tym opowiada poniższy materiał.
Zobacz tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
Letniaki 2k16
Upalne duchoty przeplatane z okazjonalnymi burzami i gęstymi opadami sygnalizują, że lato już tuż tuż. Pora podkolanówki zastąpić skarpetkami przed kostkę, airmaxy vansami, a spodnie w kancik — szortami.
HyperBaazar przygotował playlistę tego lata. Robisz grilla? Lecisz samolotem? Wybierasz się na plażę? Imprezujesz na dachu? Znajdziecie na niej czternaście utworów na (podobno) absolutnie każdą okazję.
Zobacz tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
Drony festiwalowe
Dwa tygodnie temu w piątkowym zestawieniu mogliście obejrzeć trailer filmu deskorolkowego, w którym znaleźć można całkiem sporo zacnych ujęć nakręconych przy użyciu dronów. Idąc dalej za ciosem — dziś znów o dronach.
Kilka chwil temu opublikowano wyniki New York City Drone Film Festivalu, czyli pierwszego na świecie konkursu na najciekawsze filmy stworzone wyłącznie przy użyciu tych latających ustrojstw. To, że poziom jest wysoki wiem już od dawna. A tu możecie zobaczyć najlepszych z najlepszych.
Załączony film to showreel zawierający fragmenty zwycięskich filmów. A pod poniższym linkiem znajdziecie możecie zobaczyć je w całości.
Czyli tu: [ KLIK KLIK KLIK ]
Będziesz tego żałował
Numer 12 na mojej liście przedśmiertnej brzmi: Zrobić sobie tatuaż. Im bardziej go chcę, tym mniej wiem co dokładniej chciałbym sobie wytatuować…
Wielokrotnie słyszałem opinię: “na starość będziesz tego żałował”. Czy aby na pewno? Poniższy dokument przedstawia historię ludzi na pierwszy rzut oka w wieku moich rodziców lub starszych, którzy opowiadają historię swoich tatuaży.
Czy żałują? Przed seansem zostawiam Was z wypowiedzią bohaterki poniższego filmu:
Opinie są jak dupy. Każdy ma swoją. I wszystkie śmierdzą. Po prostu je ignorujesz i podróżujesz dalej przez życie.
Afryka na czterech kółkach
Lubię dwa rodzaje filmów deskorolkowych. Jedne z nich pokazują śmieszne sztuczki i niewyobrażalne sposoby jeżdżenia na desce. Drugie opowiadają jakąś historię i pokazują mi świat, z którym nie mam kontaktu na co dzień.
Dzisiaj zabieram Was do Afryki, gdzie kilku młokosów pokaże Wam, że jazda na deskorolce to stan umysłu. Niezależnie od otoczenia czy warunków, zawsze możesz liczyć na grupę kumpli, którzy z chęcią spędzą z Tobą trochę czasu.