Wybaczcie, ale dziś Was zmuszam do czytania. To Piąteczka, w której 80% materiałów odsyła Was do jakichś dłuższych tekstów. Taka moja misja — cała Polska czyta rekomendacje od Aksia. O.
Tytus przemówił
Gdy po dziecięcej fascynacji Liroy’em i nieco późniejszej Kalibrem czy Wzgórzem postanowiłem nieco bardziej zgłębić polski rap, Asfalt Records był wytwórnią, w której znajdowałem wszystko to czego szukałem. I nie mówię tu tylko o pewniakach typu Ostry czy Łona. Mam na myśli również mocno niedocenione składy, z którymi w późniejszym czasie udało mi się zakumplować, czyli Afront i Stylowa Spółka Społem.
Po złotej erze przyszedł czas stagnacji. Kolejni artyści odchodzili (Łona, Fisz), a nowych gwiazd na horyzoncie nie było widać. I nagle Asfalt postawił na dobrą sławą w podziemiu owiany Rasmentalism. Chwilę potem pojawił się Taco.
O tym, dlaczego tak potoczyły się losy wytwórni oraz trochę o fenomenie Taco Tytus opowiedział w wywiadzie, który możecie przeczytać na F5. Się poleca się.
Czytaj tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
Luan Oliveira — Push
Od zawsze było dla mnie zagadką dlaczego tak jest, ale… Choć w życiu miałem dwie deskorolki — za małolata „rybę” i w liceum jakiś blat z hipermarketu za 30 złotych, to nigdy nie udało mi się skleić ollie. Oglądałem foto i wideo tutoriale. Łącznie z takimi, które opisują prawa fizyki i rozkład sił w trakcie wykonywania tego jakże podstawowego triku. I nic. Mój organizm po prostu nie jest w stanie skoordynować tego całego przesuwania stóp, naciskania na ogon i całą resztę.
Natomiast… jestem wielkim fanem filmów deskorolkowych. Przede wszystkim tych streetowych.
Czasem to zapis zmagań człowieka z kawałkiem drewna na kółkach, a czasem wręcz minidokument. Generalnie każdy dobrze zmontowany klip odbieram jak odę do miasta. Pozwala spojrzeć na przestrzeń publiczną w zupełnie inny sposób.
Uwielbiam je za montaż, pracę kamery, ścieżkę dźwiękową i — nawet jeśli nie jestem w stanie nazwać tego co widzę na ekranie — przede wszystkim to, co wyprawia główny aktor. Dla przykładu: taki Luan Oliveira.
Swoją drogą, na kanale The Berrics znaleźć można ponad 50 tego typu mikrodokumentów. Więcej tu: [ KLIK KLIK KLIK ]
Piękna Polska południowa
Wędrowne Motyle przygotowały zestawienie 20 najpiękniejszych ich zdaniem miast w Polsce południowej. Część z nich już znam (Świdnica, Lanckorona, Sandomierz, Lanckorona), o istnieniu części nie miałem zielonego pojęcia (Czchów, Żarki).
Tak się składa, że w tym tygodniu stacjonuję w Polanicy Zdrój, więc kolejną część mam właśnie w zasięgu ręki (Paczków, Kłodzko, Bystrzyca Kłodzka). Co prawda nie jestem tu w celach rekreacyjnych, więc nie sprawdzę wszystkich rekomendowanych miasteczek. Ale okolica jest tak piękna, że z pewnością tu wrócimy z Karolką i kundlem.
W każdym razie, w trakcie tego pobytu udało mi się zajrzeć do Kłodzka. Wjeżdżając od strony Nysy, z racji rysujących się na stoczu wzgórza bryłach budynków z wielkiej płyty miałem wrażenie, że to jedno wielkie blokowisko. Jednak im dalej zapuszczałem się w głąb miasteczka, tym gęba rozdziawiała mi się coraz szerzej.
Przede wszystkim — nad miastem góruje fenomenalny fort. Samo centrum to gąszcz wąskich uliczek pnących się w górę zbocza. A z poniżej podlinkowanego zestawienia dowiedziałem się, że pod miastem ciągnie się podziemny labirynt, który udostępniony jest zwiedzającym.
Centrum Kłodzka trochę przypomina mi starą część węgierskiego Egeru. Z tą różnicą, że tutaj niestety kiepsko jest z zapleczem turystycznym. U Węgrów nie mieliśmy najmniejszego problemu, żeby chociażby napić się kawy w fajnym miejscu. Tutaj mimo szczerych chęci odpuściliśmy poszukiwania i wróciliśmy na kwaterę w Polanicy.
W każdym razie: ciekawa lista. W sam raz na weekend poza śmierdzącym miastem. Sam mam nadzieję, że uda mi się skreślić brakujące pozycje w niedługim czasie.
Sprawdź zestawienie: [ KLIK KLIK KLIK ]
Dlaczego Kraków jest jaki jest
Z informacji wylewających się z mojego fejsbukowego strumienia wynika, że wybrałem najlepszy z możliwych momentów na opuszczenie Krakowa. Jak co roku na jesień mieszkańcy Krakowa przeżywają swój dramat związany z masakrycznym stanem powietrza i absurdalnie poprzekraczanymi normami zanieczyszczenia.
Na serio nie rozumiem jak to jest możliwe, że poza pierdoleniem gadaniem o wymianie pieców (które już zostało zamiecione pod dywan, bo ustawę wycofano) absolutnie NIC się w tym temacie nie dzieje. Kolejny rok z rzędu powietrze w tym mieście po prostu śmierdzi.
I nie zmienia się nic. Nic. Dalej trzeba żyć.
Ciekawy punkt widzenia na organizowanie się miejskich społeczności prezentuje Charles Montgomery w dość długim wywiadzie (tl;dr) dla Gazety. I próbuje wyjaśnić w nim dlaczego Kraków nie jest miastem szczęśliwym.
Przyznam, że w kilku miejscach mnie zafrapował. I chyba sięgnę po wspomnianą w tekście książkę jego autorstwa.
Czytaj tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
Lis Kula obszernie
Pamiętam, że odwiedzając Łódź dość często trafiałem na charakterystyczny tag — okrągłego lisa. Tak poznałem Lisa Kulę. Z czasem zacząłem trafiać na coraz więcej jego charakterystycznych prac. Najpierw wymienialiśmy komentarze na Instagramie, potem jakieś pierwsze wiadomości na Fejsie o łódzkiej scenie muzycznej. I w końcu w lipcu tego roku udało nam się zbić wspólną piątkę przy okazji jego krakowskiego wernisażu w Garażu.
Alek sporo życia dzielił między Polską a USA. Urodził się w Oakland, liceum kończył w WWA, by na studia znów wrócić do Kalifornii. O tych czasach, swoim rozwoju jako grafika, o współpracy z Włodim przy “Wszystko z dymem” i o kilku innych tematach. Dla CGM. Znów — serdecznie polecam.
Zobacz tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]