To jest post o Robinie Williamsie
Przeczytałem tą wiadomość wczoraj późno w nocy. Trafiło mnie tak, że musiałem obudzić Karolę, żeby jej o tym powiedzieć.
Nie stawiam wirtualnych świeczek. Nie wklejam fotografii okraszonych jego cytatami. Nie będę tu wymieniał tytułów z jego filmografii, które wywarły na mnie największe wrażenie (poza jednym). Nie będę też wstawiał filmów z jego solowymi stand-upami czy gościnnych udziałów w prowadzonym przez Drew Carey’a “Whose line is it anyway?”.
Ale po prostu, najzwyczajniej w świecie… jest mi smutno.