fbpx
Przejdź do treści

Nowy Legend, nowa Mama Selita, nowy Kutiman!

Dzisiejszy odcinek spon­soru­ją (praw­ie) same świeżyn­ki. Zna­jdziecie tu artys­tów, od których nowoś­ci sprawdzam zawsze z wyp­ieka­mi na twarzach. Przyz­na­ję, że może być zaskakująco ;)

Smacznego!

Z Johnem Leg­en­dem przez pewien czas żyliśmy sobie w świat­ach równoległych. Znałem poje­dyncze numery, ale po pły­ty nie się­gałem. Wszys­tko zmieniło się po “Wake up!”, czyli wspól­nym krążku z The Roots. Od 2010 nieprz­er­wanie jestem wielkim fanem. Więc dzi­wnym nie jest, że zacieszam na infor­ma­cję o nad­chodzącej nowej płycie.

Mama Seli­ta nato­mi­ast wzięła mnie nowym utworem total­nie z zaskoczenia. Bez żad­nych ostrzeżeń, przed­premierowych prze­cieków czy odsłuchów. Ot, po pros­tu — “Kim” wjechał z buta. I robi świet­ną robotę. Mogę spoko­jnie powiedzieć już, że elek­tron­iczne frag­men­ty utworu przes­tały być zabawą, sta­jąc się sprawd­zonym Seli­towym paten­tem ide­al­nie kom­ponu­ją­cym się z pozostały­mi ele­men­ta­mi układan­ki, czyli sza­lonym, ener­gety­cznym wokalem i gitarowym pier­dol­nię­ciem. Mam nadzieję, że “Kim” zwias­tu­je coś więcej.

Pod numerem trzec­im zna­j­du­je się “najs­tarsza” w tym zestaw­ie­niu świeżyn­ka. Nowy Jus­tice leżał sobie od wrześ­nia w szki­cach i czekał na odpowied­ni moment. Do “Randy’ego” pod­chodzę z rez­er­wą. Wciąż nie wiem co o nim sądz­ić. To nie jest zły numer. Ale po fran­cuskim duo spodziewałbym się nieco ostrze­jszego brzmienia. Czekam na więcej. Może jako ele­ment całoś­ci będzie stanow­ił ide­al­ny łącznik pomiędzy pozostałym mate­ri­ałem. Za miesiąc wszys­tkiego się dowiem.

Jeżeli Jus­tice jeszcze nie wprowadz­ił Waszych nóg w taneczny krok, to numer cztery z pewnoś­cią to uczyni. Kuti­man mik­su­je kole­jne mias­to. Po Krakowie, Tel Avivie, Jerusalem i Tokio przyszedł czas na Ham­burg. Spróbuj ustać w miejs­cu. Wyzy­wam Cię, spróbuj nie drgnąć!

A sko­ro już gibamy się na całego, to zostaw­iam Was z nowym Bruno Marsem. Taki mały com­ing out — lubię dobry, wys­makowany pop. Gdy­by ten utwór pojaw­ił się pół roku temu, był­by niek­wes­t­ionowanym królem lata. Ale nie ma co krę­cić nosem. Zima w tym roku będzie nieco cieplejsza.