[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]
N jak Natalia Nykiel
Muszę coś odszczekać.
Zdarzyło mi się gdzieś kiedyś nazwać „Lupus Electro” nudnym tworem.
Prawda jest taka, że pierwsze podejścia do tego materiału robiłem w samochodzie i tam się najzwyczajniej w świecie nie polubiliśmy.
Szczęśliwie poświęciłem temu materiałowi trochę więcej czasu. Dzieje się tu niezwykle dużo i określenie tego krążka mianem „nudnego” jest po prostu nie fair.
Dźwiękowo ta płyta jest pełna ciekawej elektroniki. Lirycznie — pełna nieoczywistych tekstów.
Mogło się wydawać, że Brodka po wydaniu „LAX” pójdzie w tego typu brzmienia właśnie. Niestety — po wydaniu krótkiej EPki w 2012 — przepadła. I niszę tą doskonale wypełnia „Lupus Electro”.
Porównanie w zasadzie celowe. Bo obie artystki wypłynęły dzięki muzycznym konkursom telewizyjnym. Z tą różnicą, że Brodka musiała wydać dwie nudne i bezbarwne płyty zanim pozwoliła sobie na bardziej ambitne granie. Natalia Nykiel zrobiła to przy debiutanckim krążku. I wszystko wskazuje, że warto śledzić jej dalsze poczynania.
N jak Nagrobki
Mało tu gitar w tym roku, więc prezentuję takie oto Nagrobki.
Urzekło mnie w recenzji Bartka Chacińskiego sformułowanie: “To taki polski punk w wersji zombie”. Bo tej krótkiej definicji zawarł wszystko, co o “Stanie umysłu” Nagrobków powiedzieć można.
W warstwie muzycznej nisko przesterowane gitary, brudna stylistyka, zaskakująco dobrze pracująca sekcja rytmiczna. W warstwie lirycznej — jak na klasyczny punk przystało — prosto. I można powiedzieć, że momentami infantylnie. Piękny powrót do czasów licealnych. Tekstowo — ot, po prostu — o śmierci.
Miejscami przypomina to Cool Kids Of Death, a czasem Dezertera czy Brygadę Kryzys.
Ciekawostka. Ale warto przynajmniej spróbować.
O jak Ostry
Adam swoim dorobkiem mógłby obdzielić kariery kilkunastu wykonawców.
Nagrał więcej płyt niż Budka Suflera w swojej 40-letniej karierze. Wydał album koncepcyjny. Jako pierwszy raper zagrał w legendarnym Studiu im. Agnieszki Osieckiej. Wydał krążek składający się z samego fristajlu. Jako pierwszy raper zagrał koncert z orkiestrą symfoniczną (mimo że Mioush przy okazji koncertu z NOSPRem próbuje twierdzić inaczej). Wydał album z legendarnym producentem z US&A. Pomógł w karierze niejednemu młodemu graczowi. I w zasadzie nie musi nic nikomu udowadniać.
Rok 2015 Ostry rozpoczął od… wybuchu płuca. Z początkiem stycznia przeszedł dwie ciężkie operacje. Lekarz zaproponował mu ułożenie sobie życia na nowo, bo raczej nie było szans na powrót do rapowania. Widziałem Adama na scenie pół roku później przed Rudimental na Live Music Festivalu. Wyglądał jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
Po wspólnych projektach z Tabasko, Hadesem i Marco Polo, “Podróż zwana życiem” to pierwszy w pełni solowa album Adama od 2011.
Gdyby miała być płytą, po której zawiesi mikrofon na kołku to byłoby to piękne podsumowanie całej kariery. To niezwykle dojrzały i osobisty materiał. Mam oczywiście nadzieję, że tego nie zrobi, bo tak jak w przypadku premier każdego poprzedniego albumu — to krążek, który zjada wszystko pod czym do tej pory się podpisał.
Fakt wart odnotowania, że płyta została przepięknie wydana. Za projekt odpowiada oczywiście Forin. “Podróż zwana życiem” zamknięta w kartonowym pudełku z piękną grafiką na wierzchu. Wnętrze zawiera dwanaście dodatkowych grafik — każda odpowiada za kolejny miesiąc i na odwrocie zawiera daty najważniejszych momentów z życia Ostrego. Sama płyta zamknięta w plastikowym opakowaniu zawiera ascetyczną okładkę z kaligraficzną pracą na wewnętrznej stronie (autorstwa Pawła Staromłyńskiego). I ta prostota pięknie kontrastuje z tym, co umieszczono na pudełku.
[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]