[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]
T jak Taco Hemingway
Zdecydowanie — Taco jest hiphopowym fenomenem tego roku.
Koleś znikąd. Bez ani jednej oficjalnie wydanej płyty. Zawładnął świadomością zarówno środowiska, jak i ludzi do tej pory do rapowych wykonawców odczuwających wręcz wstręt. I przede wszystkim — poza samą warstwą artystyczną — spora w tym zasługa Asfalt Records.
Przyznam szczerze, że patrząc w perspektywie ostatnich dwunastu miesięcy mam z Hemingway’em straszny problem.
Lajkowałem fanpage’a poniżej tysiąca fanów (obecnie blisko sto razy więcej). Zasłuchiwałem się w „Trójkącie…” godzinami. I mam na półce jego pierwszą edycję. Z „Umową o dzieło” docierałem się chwilę dłużej, ale finalnie nie schodziła z odtwarzacza przez dobrych kilkanaście miesięcy. I ją również — razem z reedycją „Trójkąta…” postawiłem na półce.
Bardzo żałowałem, że nie udało mi się dotrzeć na jego koncertu na Live Music Festivalu. A potem przyszło zmęczenie… O Taco można było się potknąć wszędzie — w autobusie, sklepie czy kiblu. Jak nie utwory same w sobie, to wzmianki w internecie, w rozmowach ze znajomymi czy luźne fragmenty tekstów rzucane mimochodem (#BardzoProszę). Był wszędzie. Umówmy się — to nie jego wina. Ale po prostu… nastąpiło przesycenie.
Zmęczyłem się do tego stopnia, że odpuściłem całkowicie oba koncerty, które miały miejsce na jesieni w Krakowie.
Ciekaw jestem co będzie dalej. Wielu już spaliło się po tak nagłym przypływie popularności. Gościnna zwrotka na Małych Miastach daje nadzieję, że będzie dobrze.
Aha. Na półce lada moment wylądują też winylowe wydania obu nielegali. Cały nakład wyprzedał się w 24 godziny.
T jak Te-Tris
Królu złoty, jaki Ty tu materiał wysmażyłeś!
Po świetnym “Locie 2011” przyszło nagrane z Pogzem “Teraz”. Którego — delikatnie mówiąc — fanem nie byłem. Ale zapowiadający “Definitywnie” signiel “ZPRDL” wyostrzył moje zmysły i dał do zrozumienia, że za moment wydarzy się tu coś dobrego.
I tak też się stało. Ociekające groovem dość klasyczne bity (może poza nieco bardziej nowoczesnym “Biczem”) i świetne, trafiające w punkt kolejne wersy.
Ulubione momenty płyty, poza wspomnianym “Zapierdolem”, to “Kopi Luwak”, “XOXO”, “Perfekt”, “Azyl” i “Jurek Mordel” ze świetną gościnną zwrotką Jareczka z Dwóch Sławów.
Uszanowanko. Widzimy się na koncercie!
U jak Universo
Kixnare w 2010 roku dokonał rewolucji w swoim brzmieniu. Kojarzony do tej pory z bardzo klasycznymi hiphopowymi bitami producent wydał płytę z muzyką elektroniczną. I był to początek jego drogi do dźwiękowej ascezy.
W kilku prywatnych rozmowach Łukasz wspominał, że miał wtedy bardzo duży problem z zerwaniem z wizerunkiem rapowego didżeja i producenta. Jego gusta muzyczne oraz imprezowa selekcja mocno ewoluowały. A wciąż w klubach zdarzali się ludzie mocno zniesmaczeni serwowanym repertuarem.
Kolejnymi płytami wydanymi przez U Know Me dał chyba jednak do zrozumienia, że kolejnego „Najebawszy EP” w jego wykonaniu raczej nie usłyszymy.
Ale nie dziwię się, że “Amazones EP” wydał pod alternatywnym pseudonimem. Bo zawartość tego dwunastocalowego winyla to deephouse’owe, surowe brzmienie. Które znowu mocno odbiega od tego, do czego Kix przyzwyczaił nowych słuchaczy w ciągu ostatnich kilku lat.
I choć zdecydowanie jestem większym zwolennikiem twórczości ze stajni UKM, to przyglądam się z ciekawością co wydarzy się dalej.
V jak Voskovy
Z Voskovymi — duetem producentów — zetknąłem się przy okazji ich debiutackich “Pięciu Złotych Zasad” za sprawą zwrotek Wygi. Ale zupełnie przeszedłem obok tej płyty.
Trzy lata później wrócili z “Second handem”. Wśród gości znaleźć można Ostrego, Te-trisa, Pyskatego czy Peję. Co ciekawe, wszyscy raperzy uczestniczący w projekcie dostali wspólny temat, którym jest… żółta bluza.
Dlaczego akurat ona? Tego nie wiem. Ale fajnie jest odsłuchiwać kolejne numery w skupieniu, żeby sprawdzić jak kolejni artyści wpletli tą frazę w swoich tekstach.
Do przesłuchania przynajmniej raz. Ja będę wracał.
[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]