Podczas jednego z zimowisk wpadliśmy z kilkoma kolegami na pomysł — utleńmy sobie włosy!
Utleniacz + blond włos = błąd. A konkretniej odcień kanarkowy. Cytujac Spinache’a: “Co zrobisz, alkohol”.
O fakcie tym postanowiłem poinformować dom na pięć minut przed wejściem do powrotnego autobusu. “Spoko, będziemy koło piątej. Do zobaczenia. Aha — nie zdziwcie się jak będziecie mnie odbierać. Zmieniłem kolor włosów”.
Mama
Odebrała mnie Mama.
Czerwona ze wściekłości wskazała palcem samochód. Jechaliśmy odebrać Tatę z pracy i przez całą drogę nie odezwała się do mnie ani słowem.
Kipiała ze złości.
Tata
Tata wsiadł do auta, rzucił okiem na kanarkowe upierzenie i spytał: “No i jak?”.
W odpowiedzi usłyszeliśmy obaj słowotok. Że jak ja wyglądam? Że obciach? Że wstyd? Że jak się w szkolę pojawię?
Po latach usłyszałem od niego, że w sumie to miał ochotę powiedzieć, że nawet fajnie. Mamie ten dzień odbija się czkawką do dziś :)
Rodzice
Przez całe życie miałem dużo szczęścia.
Życzę każdemu dzieciakowi, nastolatkowi i dorosłemu człowiekowi, by dostawał to, co otrzymywałem ja.
Przede wszystkim wykonali ogromną pracę polegającą na pilnowaniu, bym nie przekraczał pewnych granic. Granic, których trwałość testowałem na każdym kroku. A oni raz przymykali oko, innym razem potrząsali bym się ogarnął. Czasem robili obie te rzeczy równocześnie.
Prowadzili ze mną dialog. Nawet jeśli zaczynali z wysokiego C, prezentując postawę kategoryczną, miałem szansę na skonfrontowanie ich zdania z moim. Dlatego zawsze byli dla mnie mentorami. Nawet jeśli pewne kwestie próbowałem kwestionować, spierać się i wykłócać — z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że w większości kwestii mieli rację.
Dali mi pełen ciepła, szacunku, cierpliwości i miłości dom. I z każdym moim dniem dorosłego życia mam wrażenie, że nie potrafię im się za to wszystko odwdzięczyć.
Mamo, Tato — jesteście najlepsi.
Kocham Was i dziękuję.