fbpx
Przejdź do treści

Jim Dunloop: Żadne czary-mary

Jim czyli Tomek. Genial­ny pol­s­ki klaw­is­zowiec, o którego ist­nie­niu pewnie niewiele osób wie.

Odkryłem go jakieś 10 lat temu dzię­ki wspól­nej imprezie granej z Krimem i Danielem Drumzem. I od tego cza­su śledzę wszys­tko co wychodzi spod jego palców.

Kil­ka tygod­ni temu odkryłem “Opus 76BPM”. I im dłużej słuchałem, tym więk­szą miałem ochotę dowiedzieć się nieco więcej o tym mate­ri­ale. Umówiłem się więc z Tomkiem, że odpowie wirtu­al­nie na moje pyta­nia. A efek­ty tej wymi­any kore­spon­dencji poz­nać może­cie poniżej.

Jak to z Tobą jest. Wyciągnąłem już z Ciebie ostat­nio, że urodz­iłeś się we Wrocław­iu. Współpra­ca z Markiem Hypem sugeru­je, że trochę cza­su spędz­iłeś w Niem­czech. Obec­nie chy­ba mieszkasz we Francji. Przy­bliżysz w skró­cie swo­ją muzy­czną przygodę?

Urodzilem sie we Wro­claw­iu w 1975 roku . Wczesne dziecińst­wo spedz­iłem na Pomorzu Zachod­nim. W wieku czterech lat na teś­cie do ogniska muzy­cznego stwierd­zono, że w sum­ie nada­ję się do szkoły muzy­cznej i tak zostałem najmłod­szym uczniem szkoły muzy­cznej pier­wszego stop­nia w Gole­niowie. Dru­gi stopień robiłem w Szczecinie. To właśnie tutaj zaczę­to na mnie wołać Jim.

W 87 rodz­ice postanow­ili wyemi­grować do RFNu i tam kon­tyn­uowałem wyk­sz­tałce­nie muzyczne.

Następ­ny etap to 90/91 i inter­nat w Dues­sel­dor­fie. Tam zetknąłem się z hip hopem i ludź­mi, z który­mi do dzisi­aj mam do czynienia.. Także w 1991 poz­nałem menadżera leg­en­darnej ter­az już grupy Fresh Familee. Ich “Com­ing from Ratin­ga” to pier­wsza rapowana po niemiecku epka wydana na winylu.

Potrze­bowali w tym cza­sie kapeli na trasy i więk­sze kon­cer­ty. Zostałem członkiem tego składu na kole­jne 3 lata. Grałem na klaw­iszach i udzielałem się na mikro­fonie po pol­sku. Nie zna­jąc zupełnie pol­skiego rapu.

W 1994, wspól­nie z perku­sistą Fresh Familee założyłem grupę Kon­struk­tive Kri­tik. To była moja pier­wsza ekipa, dla której robiłem bity. Udzielałem się również po pol­sku pod ksy­wa MC Sloty.

W Dues­sel­dor­fie, oprócz ama­tors­kich ekip, nie było żad­nej szan­sy roz­wo­ju i współpra­cy muzy­cznej. Dlat­ego postanow­iłem przeprowadz­ić się do Berlina.
Tam dosyć szy­bko poz­nałem Mar­ca Hype’a. Od tego cza­su współpracu­je­my i jeźdz­imy razem po świecie.

W lat­ach 2011–2014, mieszka­jąc w Paryżu kon­cen­trowałem się na pro­dukcii Opusa. Oraz jeszcze innego albu­mu z udzi­ałem opu­sowej ekipy..

Czy te zmi­any miały jak­iś wpływ na Twój rozwój muzyczny?

Na pewno… Haha

Wrzu­ciłeś ostat­nio na Fejsa grafikę, z której wyni­ka, że pier­wsza pro­dukc­ja z Twoim udzi­ałem ukaza­ła się w 1992. Czemu na debi­u­tanc­ki krążek trze­ba było czekać praw­ie ćwierć wieku?

jim-disco

A pri­ori — jestem mis­trzem prokrastynacji.

A pos­te­ri­ori — wolałem dać muzyce odetchnąć…

Nad samym debi­u­tanckim LP pra­cow­ałem 5 lat. Skom­ponowałem na ten pro­jekt 67 bitów. Spośród nich wyse­lekcjonowalem i wycyzelowałem 16 numerów… Pier­wsze demo “Opusa” było w całoś­ci płytą instru­men­tal­ną. Pomiędzy demo a ostate­czną wer­sją albu­mu pow­stały trzy różne alter­naty­wne wersje…

Wydałeś debi­ut w BBE. Wytwórni, z którą związani byli J Dil­la, Bilal czy 4Hero. Jak do tego doszło?

Poszedlem do berlińskiego biu­ra, które jest dziesięć min­ut piechotką ode mnie. Wyp­iłem z nimi kawę i odd­ałem demo pły­ty. Trzy dni później otrzy­małem pozy­ty­wną odpowiedź. Żadne czary-mary…

Jak włas­ny­mi słowa­mi opiszesz brzmie­nie tego mate­ri­ału? Czego może spodziewać się słuchacz, który spo­ty­ka się z Twoi­mi pro­dukc­ja­mi po raz pierwszy?

Przede wszys­tkim wspani­ałych wokali i skreczów na neo-soulowo-rapowych kom­pozy­c­jach w tem­pie 76 bpm.

Czemu aku­rat 76bpm?

Pewnego dnia wstałem, dziew­czy­na była dwa dni w del­e­gacji, słońce świeciło. Otworzyłem nowy pro­jekt, zapal­iłem blan­ta, wpisałem tem­po 76 bpm i zro­biłem szkic pod­kladu do “Leave it all Behind”… Nie zamyka­jąc pro­jek­tu siedzi­ałem przez te dwa dni “wol­noś­ci”, dłu­biąc nowe szkice w tym samym tem­pie… Tak to wszys­tko się zaczeło i tak zostało już do końca.

Jakie instru­men­tar­i­um / sprzęt wyko­rzys­tałeś do nagra­nia tej pły­ty. Jaki był pro­ces pow­stawa­nia tego materiału?

Oso­biś­cie nie mam jakiegoś paten­tu na robi­e­nie bitów…

Cza­sem zaczy­nam ako­r­da­mi, cza­sem bitem, cza­sem basem. Cza­sem whiskey, cza­sem blantem, a cza­sem na trzeź­wo… Ale w sum­ie zaczy­na­jąc każdą pro­dukcję już wiem jak ostate­cznie będzie brzmi­ała. Pod tym wzgle­dem szukam też brzmień.

Do pro­dukcii uży­wałem w tym cza­sie Log­ic 9, Mas­chine MK1, Korg SV1, Mini­no­va i tysią­ca wtyczek…

Instru­men­tale przesyłalem plika­mi do Stanów, gdzie S.Squair Blaq, Devon Park­er i w jed­nym numerze Sher­ry Amour dogry­wali wokale. A następ­na w kole­jce była zabawa z aranżami…

Jeden z numerów na pły­cie — “Akustyk” — pod­pisany jest “ft. Mako Boko”. W jakim składzie?

Wyko­rzys­tałem tu tylko sam­ple z naszego kon­cer­tu w Poz­na­niu, gdzie zaw­ieruszył się pan akustyk i Wojtek (Mr. Krime) próbował go wywołać z sali. Resz­ta została dograna w trak­cie pow­stawa­nia płyty.

Dopisek “feat. Mako Boko” jest oso­bistym hoł­dem złożonym przed przy­jaciół­mi, z który­mi baw­iliśmy się w ten zespół.

I żeby Wojtek wresz­cie dostał coś z Zaik­sa… Haha!

Poza Mako Boko w pro­jek­cie znaleźć moż­na chy­ba również inne pol­skie akcenty?

Mój serdeczny przy­ja­ciel Mr. Krime chy­ba niko­mu tyle nie naskrec­zował na żaden inny pro­jekt, niż na ten.

Devon Park­er też ma pol­skie korze­nie, się­ga­jące chy­ba XIX wieku. W każdym razie jej dzi­ad­kowie włada­ją językiem. Kle­ją też piero­gi na wigilię.

Nie zapom­i­na­jmy o Ani­misiewaszu Startt, który odpowia­da za pro­jekt okład­ki! Miałeś jak­iś udzi­ał przy jej tworze­niu, czy to w całoś­ci kon­cept Maćka?

To w całoś­ci kon­cept geniusza Animisiewasza!

[komen­tarz Aksa]: Ani­misiewasz opub­likował kil­ka dni temu na swoim pro­filu na Behance kil­ka słów na tem­at tego projektu:

Głównym założe­niem było osiąg­nię­cie graficznej prezen­tacji tytułowych 76 uderzeń na min­utę oraz zachowanie anal­o­gowego brzmienia nagrań Jima

Jakie dal­sze plany? Trasa kon­cer­towa? Kole­jne pro­dukc­je? Czy na kole­jną płytę trze­ba czekać kole­jne 20kilka lat? :)

Jeżeli chodzi o trasę z Opusem, to chy­ba jeszcze za wcześnie by cokol­wiek zapowiadać. Czekam do koń­ca pier­wszego kwartału na rozlicze­nie i wtedy będę mógł cokol­wiek planować :)

Tak jak już wspom­i­nałem — z ta sama ekipą przy­go­towany jest juz drugie LP. Które też chęt­nie wypuszczę za pomocą BBE.

Od kilku tygod­ni pracu­ję także wspól­nie z rap­erem ONO (Walk­ing Large) i Hypem nad nowym mate­ri­ałem. Mamy już nagrane osiem track­ów. Myślę, że cały mate­ri­ał powinien być gotowy w czer­w­cu. I pown­ien się ukazać w Jakar­ta Records pod nazwą “Sons of time”.

Dzię­ki za odpowiedzi! Trzy­mam kciu­ki za trasę i mam nadzieję, że zobaczymy się w Krakowie.


Chcę fizyka!

Przy­pom­i­nam, że “Opus 76bpm” pojaw­iło się wyłącznie w formie elek­tron­icznej. Jeśli — tak jak ja — chce­cie fizy­ka, skrob­ni­j­cie krótką wiado­mość do wydaw­cy z pytaniem o takowe wydanie debi­u­tu Dunloopa.

Im więcej osób wyśle mejla, tym więk­sze praw­dopodobieńst­wo, że postaw­imy ten krążek na półce.