fbpx
Przejdź do treści

Czy jesteście gotowi na spotkanie z Królową?

Wiz­y­ta Prezy­den­ta RP na gali jubileuszowej pol­skiej bul­warów­ki oraz jego niefor­tunne zdję­cie na tle nagich pośladów przy­pom­ni­ało mi o pewnym nieop­ub­likowanym tekście.

I dziś trochę i o tym, i o tamtym.

Tort i słowik*

Kil­ka dni temu w Teatrze Pol­skim w Warsza­w­ie Super Express świę­tował swo­je 25-lecia. Hon­orowym goś­ciem jubileuszowej gali był Prezy­dent RP. Jed­nym z punk­tów pro­gra­mu było przekazanie na ręce głowy państ­wa tor­tu. Wręczenia dokony­wała szanowana, znana z niezwykłej skrom­noś­ci wokalist­ka, swego cza­su samozwańcza królowa — Doro­ta Rabczewska.

Teatr Pol­s­ki. Prezy­dent. I Doda.

prezydent-doda

Bar­tosz Kru­pa / East New

W trak­cie tej uroczys­toś­ci Prezy­dent RP złożył dzi­en­nikowi następu­jące życzenia:

Sukces „Super Expres­su” dowodzi, że trady­cyj­na prasa może się rozwi­jać i osią­gać sukcesy mimo ostrej konkurencji ze strony „nowych” mediów: infor­ma­cyjnych por­tali inter­ne­towych czy sieci społecznościowych.

Sze­lest papieru przy poran­nej kaw­ie to wciąż dla wielu odbior­ców przy­jemne doz­nanie, z którym niełat­wo się rozs­tać i którego nie da się zastąpić zim­nym dotykiem ekranu smartfona.

Oczy­wiś­cie wasza gaze­ta ma się dobrze także w świecie wirtu­al­nym. To dzię­ki połącze­niu papierowej trady­cji z cyfrową nowoczes­noś­cią po „Super Express” się­ga­ją i odbior­cy dojrza­li, i ci najmłodsi.

Wierzę, że „Super Express” ma przed sobą świ­et­laną przyszłość, a Czytel­ni­cy jeszcze przez wiele lat będą zaczy­nać dzień od lek­tu­ry waszego dziennika

Cóż, taka rola głowy państ­wa. Raz odbierze dożynkowy bochen chle­ba, raz przy­tuli chore dzieci, cza­sem wejdzie w butach na fotel i krzyknie “szo­gu­nie!”, a innym razem — pełnić będzie rolę misia z Krupówek na dzi­wnego rodza­ju galach.

Ale, ale… Przy­pom­ni­jmy sobie kil­ka mate­ri­ałów gaze­ty, o której w tak ciepłych słowach wypowia­da się nasz naczelnik:

se-1

se-2

se-3

se-4

se-5

No i mógłbym teraz…

Mógłbym ter­az zacząć toczyć bekę.

Mógłbym cytować przepy­tanego przez Gazetę dok­to­ra Siborę, speca od pro­tokołu. Od którego usłyszeli między inny­mi, że:

Kance­lar­ia powin­na zapy­tać, jak będzie wyglą­dał wys­tęp. Nato­mi­ast prezy­dent, wiedząc, że wys­tąpi artys­t­ka kon­trow­er­syj­na, godzi się na jej kon­wencję. Jeśli idziemy do Moulin Rouge, to wiemy czego się spodziewać, akcep­tu­je­my tę kon­wencję, ale tam raczej prezy­dent nie chodzi

Mógłbym napisać też o tym, że chci­ałem zajrzeć do sekcji Porad­nik dla dyplo­matów na stron­ie Min­is­terst­wa Obrony Nar­o­dowej, ale odbiłem się od strony logowania…access-denied

To ostat­nie aku­rat dzi­wnym nie jest, bo dyplo­matą nie jestem. Ale nie zaszkodz­iło­by, gdy­by te infor­ma­c­je były pub­liczne. Prze­cież im więcej wiemy o kul­turze oso­bis­tej i zachowa­ni­ach w sytu­ac­jach for­mal­nych, tym dla nas wszys­t­kich lepiej.

Mógłbym to wszys­tko tu wspom­nieć… Ale przy­pom­ni­ałem sobie pewien szkic tek­stu, który nigdy nie ujrzał światła dzi­en­nego. Był krótką rekomen­dacją pewnej książ­ki napisanej przez Łukasza Wasilewskiego, dzi­en­nikarza Trój­ki. I pomyślałem sobie, że to ide­al­na okaz­ja, by go w końcu opublikować.

Gafy, wpadki i faux pas

W ósmym odcinku dziewiątej serii “Przy­jaciół” Mon­i­ca i Chan­dler szyku­ją obi­ad z okazji Świę­ta Dziękczynienia.

Chan­dler: Ej, mam myśl. Może wyko­rzys­tamy naszą ślub­ną zastawę?

Mon­i­ca: Wiesz prze­cież, że trzy­mam ją na spec­jal­ną okazję. Na przykład na przy­jazd królowej brytyjskiej.

Trud­no sobie wyobraz­ić takie spotkanie z monar­chą? Cóż… His­to­ria pokazu­je, że tak jak możli­wa jest kari­era od pucybu­ta do mil­ion­era, tak i możli­wy jest awans z warsz­tatu na salony…

walesa-krolowa

Fot. PAP

Ktoś kiedyś powiedzi­ał, że dyplo­mac­ja to sztu­ka powiedzenia komuś “spierdalaj” w taki sposób, aby poczuł pod­niece­nie na myśl o zbliża­jącej się podróży.

Świat dyplo­macji rządzi się pewnym sfor­mal­i­zowanym zestawem zasad i oby­cza­jów. Opisu­je jak powin­ny być planowane i orga­ni­zowane spotka­nia na najwyższych szczeblach, w jaki sposób powin­no się do nich być przy­go­towanym oraz jak same powin­ny przebiegać.

Nie od dziś wiado­mo, że najlepiej uczyć się na błę­dach. A jeszcze lep­iej — na cud­zych. I mniej więcej o tym opowia­da książ­ka “Przy­witaj się z Królową. Gafy, wpad­ki, faux pas i inne his­to­rie”.

To pozy­c­ja po brze­gi wypełniona przykłada­mi sytu­acji, które nie powin­ny mieć miejsca.

Nie ma mowy o nudzie

Kto i od kogo usłyszał „Zjesz sobie i pojedziesz?” pod­czas Szczy­tu Nar­o­dów Zjed­noc­zonych? Przed­staw­iciele którego państ­wa dołączyło do ofic­jal­nej kore­spon­dencji drogą elek­tron­icznych pełną listę goś­ci z adno­tac­ja­mi w postaci pry­wat­nych komen­tarzy dot. zapraszanych głów państ­wa? Kto wypraw­ił naj­droższy obi­ad w his­torii — wart pon­ad pół mil­iona dolarów? Która głowa państ­wa zwymiotowała na kolana innego wło­darza w trak­cie ofic­jal­nej kolacji?

Przy­witaj się z Królową” to jed­na z tych pozy­cji, przy których śmiejesz się do łez, a po jej skończe­niu masz świado­mość, że właśnie stałeś się mądrzejszy.

I ja to szanu­ję. I Wam pole­cam. Bo nawet jeśli nie wierzy­cie, że spotka­cie jakiegoś monar­chę, to mimo wszys­tko nie zaszkodzi wiedzieć, jak przy okazji takiej audi­encji się zachować. Tak na wszel­ki wypadek.

 


* Dlaczego słowik? Ano dlatego: