Przeprowadzki dzień czwarty.
Karola mając swój strategiczny plan idealnego rozładowania zawartości przywiezionych kartonów przystępuje do czynów. Nie chcąc wchodzić jej w drogę, idę ułożyć płyty na półce.
Płyty
Przystępuję do segregacji.
Polski rap na jeden stosik, zagraniczny rap na kolejny. Mikstejpy zaraz obok. Potem polskie gitary, polskie inne różne, zagraniczne gitary, zagraniczne różne…
Po wstępnej selekcji i gatunkowej separacji, zaczynam układać je na półce tak, by miało to jakikolwiek sens. Jedną kratkę Expedita zajmować w całości będzie polski rap.
Ok — nie mieści się, więc trzeba mieszać w kolejnej z rapami zagranicznymi.
Siedzę tak ponad dobrą godzinę. Zamykam się w obrębie trzech kwadratów Expedita (owszem, też się zawiodłem że tylko tyle). Znajduję w miarę sensowne zestawienia, logiczne połączenia, itp. Gatunkowe mezalianse nie są toksyczne i nawet różnice w formatach opakowań udaje się jakoś ograć.
W końcu dochodzę do wniosku, że… Ok, chyba to mam.
Wołam Karolę, żeby przyjęła robotę. I w odpowiedzi slysze:
No spoko, a tych płyt, które leżą na górze nie zamierzasz ma półce umieścić?
Cisza w eterze
Po kilku tygodniach hiperaktywności, w sierpniu wszystko wróciło do normy. Czyli nie piszę prawie wcale..
Powodów tego milczenia jest sporo. Najwyższy priorytet miało FreshMailowe wdrożenie, z którym zmagaliśmy się przez kilka miesięcy i które właśnie się ziszcza.
Drugie w kolejce było poszukiwanie mieszkania, które kilka dni temu udało nam się zakończyć. Wjechał więc temat przeprowadzki.
We wrześniu rozpieszczać Was też nie będę. Najpierw Internet Beta, potem mam nadzieję uda się wybrać na jakiś urlop.
Ale nie lękajcie się. Jeszcze tu wrócę.