Kilka chwil temu wsiadłem na pokład wesołego busa i wraz z ekipą z pracy pomknęliśmy w kierunku stolicy Germanii, by rozstawić się tam z naszym straganem na Berlin E‑Commerce Expo.
Doświadczony w tej trasie znajomy doradził nam: zatankujcie na wrocławskich Bielanach do pełna. Dzięki temu obrócicie w obie strony na jednym baku. Tak też postanowiliśmy uczynić. I przy okazji wrzucić coś na ruszt.
Parkując pod tamtejszym centrum handlowym spodziewałem się, że czeka nas jakiś szybki fast food. Skończyło się na jednym z najlepszych burgerów jakie dane mi było wciągnąć w życiu. A że było ich wiele, to możesz uznać, że wiem co mówię. Nie musisz, ale… w sumie powinieneś.
Food court w Auchan
Wchodząc do przestrzeni gastronomicznej mieszczącego się na obrzeżach Wrocławia Auchana poprzeczkę miałem zawieszoną bardzo nisko. Na pierwszy rzut oka galeriowy standard. Do wyboru kubełek z KFC, shoarma z frytkami ze Sphinxa, pizza na kawałki, jakiś chińczyk, swojskie polskie jadło i sushi. A pomiędzy nimi burgerownia.
Wszystko się tu zgadzało. Logo, wystrój, uniformy obsługi, a nawet Johny Cash w głośnikach stylistyką nawiązywały do klasycznych amerykańskich bistro barów rodem z lat siedemdziesiątych.
W swojej ulotce bistro chwali się:
“Top steki i burgery z polędwicy sezonowanej przygotowywane na otwartym ogniu z drewna dębowego. Sosy od podstaw robimy sami.”
Co prawda ceny burgerów i steków były raczej restauracyjne niż foodcourtowe, ale postanowiliśmy dać miejscu szansę. I okazało się, że i restauracyjna była jakość.
Zamówienie
W pierwszym podejściu zamówiłem pulled pork burgera. Czyli szarpaną wieprzowinę, cheddara, bekon, chipsy z selera i kilkoma innymi dodatkami. Miałem ochotę zobaczyć w jaki sposób przygotują mięcho. Niestety okazało się, że nie jest on dostępny tego dnia.
Zamówiłem więc farm burgera. W środku znaleźć się miała grillowana wołowina, jajko sadzone, bekon, rukola, pomidor i sos z sera i zielonego pieprzu. I po kilku chwilach na stół wjechało to cudo.
Bułka perfekcyjnie opieczona z zewnątrz, zachowała swoją świeżość i miękkość w środku. Jajko przy pewnym chwycie burgera (czyli ściśnięciu bebechów) przepięknie pękło, rozlewając żółtko po mięsie i dodatkach. Wołowina to porządne 200 gram idealnie przyprawionego i wysmażonego mięcha. A całość przepięknie uzupełniały doskonale dobrane dodatki i przepyszny sos.
Jeżeli miałbym na coś narzekać to zamówiona dodatkowo porcja frytek była dość małych rozmiarów. Choć – przyznam szczerze – burger był na tyle sycący, że ten dodatek polecam zamawiać wyłącznie obżartuchom.
Obsługa
Do knajpki schodziliśmy się grupkami. W międzyczasie okazało się, że jedna z towarzyszek podróży postanowiła ulec ofercie KFC. I szef nasz, dołączając do stolika z lekkim poślizgiem postawił sprawę jasno: albo koleżanka z zakupionym gdzie indziej posiłkiem siada z nami, albo on przenosi się do innej knajpy. Oczywiście oboje dostali zielone światło.
A po kilku chwilach przy naszym stoliku pojawił się szef kuchni razem z darmowym burgerem dla miłośniczki amerykańskich kurczaków. I ja to szanuję.
Po wyjściu z lokalu posypały się zdjęcia, lajki, komentarze i oceny na Fejsbuku. A wracając postanowiliśmy zajrzeć tu ponownie.
Zamówiłem wtedy dokładnie to samo, żeby sprawdzić czy nie był to przypadkiem jednorazowy fart. Szczęśliwie – było równie zacnie. Stawia to Bistro Burgera w absolutnym topie topów burgerowni, w których miałem okazję jadać.
W trakcie drugiej wizyty udało nam się uciąć nieco dłuższą pogawędkę z szefem bistro. Okazuje się, że właściciele posiadają już kilka restauracji w okolicach wrocławskiego rynku. A z burgerownią wystartowali kilka dni przed naszą wizytą.
Kończąc przemiłą rozmowę nasz gospodarz postanowił nas ponownie ugościć bonusowym daniem. I zaserwował nam deser w postaci grillowanego banana oraz plastrów kiwi i pomarańczy w towarzystwie słodkiego sosu z dodatkiem (chyba wanilii). Przepyszne.
Podsumowując
WARTO. Nawet bardzo.
Wiem, że przy ponownej samochodowej podróży do Berlina zjem tam ponownie. Zresztą przy okazji wizyty w samym Wrocławiu również zawitam na tamtejsze Bielany.
Dobra wiadomość dla Warszawiaków, którym pociekła ślinka. Znajdziecie ich również w Modo!
Po wyjściu stamtąd napisałem na Groszkowym fejsie:
“Bez kitu, zjadłem w życiu dużo burgerów, ale ten w Burger Bistro na wrocławskich Bielanach to top topów. Absolutny majstersztyk, choć lokalizacja zupełnie tego nie zapowiadała!”
A kilka dni później w komentarzu dostałem zdjęcie. Od znajomego z początku historii – tego, który polecał tankowanie w tym miejscu. Potwierdził, że smaczne.
Burger Bistro | Auchan Bielany, Kobierzyce, ul. Francuska 6 (street view) | www | facebook