fbpx
Przejdź do treści

Degustacje Groszków: Burger Bistro we Wrocławiu

Kil­ka chwil temu wsi­adłem na pokład wesołego busa i wraz z ekipą z pra­cy pomknęliśmy w kierunku stol­i­cy Ger­manii, by rozstaw­ić się tam z naszym stra­ganem na Berlin E‑Commerce Expo.

Doświad­c­zony w tej trasie zna­jomy doradz­ił nam: zatanku­j­cie na wrocławs­kich Bielanach do peł­na. Dzię­ki temu obró­ci­cie w obie strony na jed­nym baku. Tak też postanow­iliśmy uczynić. I przy okazji wrzu­cić coś na ruszt.

Parku­jąc pod tamte­jszym cen­trum hand­lowym spodziewałem się, że czeka nas jak­iś szy­b­ki fast food. Skończyło się na jed­nym z najlep­szych burg­erów jakie dane mi było wciągnąć w życiu. A że było ich wiele, to możesz uznać, że wiem co mówię. Nie musisz, ale… w sum­ie powinieneś.

Food court w Auchan

Wchodząc do przestrzeni gas­tro­nom­icznej mieszczącego się na obrzeżach Wrocław­ia Auchana poprzeczkę miałem zaw­ies­zoną bard­zo nisko. Na pier­wszy rzut oka gale­ri­owy stan­dard. Do wyboru kubełek z KFC, shoar­ma z fry­tka­mi ze Sphin­xa, piz­za na kawał­ki, jak­iś chińczyk, swo­jskie pol­skie jadło i sushi. A pomiędzy nimi burgerownia.

Wszys­tko się tu zgadza­ło. Logo, wys­trój, uni­formy obsłu­gi, a nawet Johny Cash w głośnikach styl­istyką naw­iązy­wały do klasy­cznych amerykańs­kich bistro barów rodem z lat siedemdziesiątych.

W swo­jej ulotce bistro chwali się:

Top ste­ki i burgery z polęd­wicy sezonowanej przy­go­towywane na otwartym ogniu z drew­na dębowego. Sosy od pod­staw robimy sami.

Co praw­da ceny burg­erów i steków były raczej restau­ra­cyjne niż food­cour­towe, ale postanow­iliśmy dać miejs­cu szan­sę. I okaza­ło się, że i restau­ra­cyj­na była jakość.

Zamówienie

W pier­wszym pode­jś­ciu zamówiłem pulled pork burg­era. Czyli szarpaną wieprzow­inę, ched­dara, bekon, chip­sy z sel­era i kilko­ma inny­mi dodatka­mi. Miałem ochotę zobaczyć w jaki sposób przy­go­tu­ją mię­cho. Nieste­ty okaza­ło się, że nie jest on dostęp­ny tego dnia.

Zamówiłem więc farm burg­era. W środ­ku znaleźć się miała gril­lowana wołow­ina, jajko sad­zone, bekon, ruko­la, pomi­dor i sos z sera i zielonego pieprzu. I po kilku chwilach na stół wjechało to cudo.

Buł­ka per­fek­cyjnie opiec­zona z zewnątrz, zachowała swo­ją świeżość i miękkość w środ­ku. Jajko przy pewnym chwycie burg­era (czyli ściśnię­ciu bebechów) przepięknie pękło, rozle­wa­jąc żółtko po mięsie i dodatkach. Wołow­ina to porządne 200 gram ide­al­nie przypraw­ionego i wys­mażonego mięcha. A całość przepięknie uzu­peł­ni­ały doskonale dobrane dodat­ki i przepyszny sos.

Jeżeli miałbym na coś narzekać to zamówiona dodatkowo por­c­ja fry­tek była dość małych rozmi­arów. Choć – przyz­nam szcz­erze – burg­er był na tyle sycą­cy, że ten dodatek pole­cam zamaw­iać wyłącznie obżartuchom.

Obsługa

Do kna­jp­ki schodzil­iśmy się grup­ka­mi. W między­cza­sie okaza­ło się, że jed­na z towarzyszek podróży postanow­iła ulec ofer­cie KFC. I szef nasz, dołącza­jąc do sto­li­ka z lekkim pośl­izgiem postaw­ił sprawę jas­no: albo koleżan­ka z zaku­pi­onym gdzie indziej posiłkiem sia­da z nami, albo on przenosi się do innej kna­jpy. Oczy­wiś­cie obo­je dostali zielone światło.

A po kilku chwilach przy naszym sto­liku pojaw­ił się szef kuch­ni razem z dar­mowym burg­erem dla miłośnicz­ki amerykańs­kich kur­cza­ków. I ja to szanuję.

Po wyjś­ciu z lokalu posy­pały się zdję­cia, laj­ki, komen­tarze i oce­ny na Fejs­buku. A wraca­jąc postanow­iliśmy zajrzeć tu ponownie.

Zamówiłem wtedy dokład­nie to samo, żeby sprawdz­ić czy nie był to przy­pad­kiem jed­no­ra­zowy fart. Szczęśli­wie – było równie zac­nie. Staw­ia to Bistro Burg­era w abso­lut­nym top­ie topów burg­erowni, w których miałem okazję jadać.

W trak­cie drugiej wiz­y­ty udało nam się uciąć nieco dłuższą pogawęd­kę z sze­fem bistro. Okazu­je się, że właś­ci­ciele posi­ada­ją już kil­ka restau­racji w okoli­cach wrocławskiego rynku. A z burg­erown­ią wys­tar­towali kil­ka dni przed naszą wizytą.

Kończąc przemiłą roz­mowę nasz gospo­darz postanow­ił nas ponown­ie ugoś­cić bonu­sowym daniem. I zaser­wował nam deser w postaci gril­lowanego banana oraz plas­trów kiwi i pomarańczy w towarzys­t­wie słod­kiego sosu z dodatkiem (chy­ba wanilii). Przepyszne.

Podsumowując

WARTO. Nawet bardzo.

Wiem, że przy ponownej samo­chodowej podróży do Berli­na zjem tam ponown­ie. Zresztą przy okazji wiz­y­ty w samym Wrocław­iu również zawitam na tamte­jsze Bielany.

Dobra wiado­mość dla Warsza­w­iaków, którym pociekła ślin­ka. Zna­jdziecie ich również w Modo!

Po wyjś­ciu stamtąd napisałem na Groszkowym fejsie:

Bez kitu, zjadłem w życiu dużo burg­erów, ale ten w Burg­er Bistro na wrocławs­kich Bielanach to top topów. Abso­lut­ny majster­sz­tyk, choć lokaliza­c­ja zupełnie tego nie zapowiadała!

A kil­ka dni później w komen­tarzu dostałem zdję­cie. Od zna­jomego z początku his­torii – tego, który pole­cał tankowanie w tym miejs­cu. Potwierdz­ił, że smaczne.


Burg­er Bistro | Auchan Bielany, Kobierzyce, ul. Fran­cus­ka 6 (street view) | www | face­book