fbpx
Przejdź do treści

Cham nie dzieciak!

Wyga zupełnie niespodziewanie wrzu­cił do sieci mik­ste­jp zaw­ier­a­ją­cy utwory nagrane w ciągu ostat­nich kilku­nas­tu miesięcy.

No, może nie dla wszys­t­kich aż tak bard­zo niespodziewanie. Choć przyz­nam, że trochę mnie zaskoczył.

Dzwoni tele­fon. Na ekranie wyświ­et­la się Jasiek Gajdowicz.
Halo słucham, co tam, co tam?

- Cześć, mordeczko. W końcu zamknąłem mik­ste­jp, nad którym siedzi­ałem od dłuższego cza­su. I ter­az dzwonię po blis­kich mi ludzi­ach i robimy old­schoolową akcję, w której przed­staw­iasz się, mówisz że nowy mik­ste­jp i co o tym sądzisz. No, to lecisz z tem­atem. Start…

- Czekaj, czekaj, mogę się zastanowić?

- Nie. Uwa­ga, nagrywamy!

Dwa dni później ów mik­ste­jp pojaw­ił się w sieci.

Cham nie dzieciak

Link do pobra­nia za dar­mo opub­likowany został pod adresem ChamNieDzieciak.pl. Wraz z nim krót­ka notatka:

Ostat­nio piszę 10 000 maili na jeden tekst. Potrak­tuj więc to jak maila do Ciebie. Od starego znajomka.

Tytus poprosił mnie żebym napisał kil­ka słów o każdym z kawałków, ale ja może postaram się powiedzieć coś o całoś­ci. „Cham nie dzieci­ak” to 50/50 mix nowych i starych zwrotek. Część mogłeś usłyszeć jako gościnne wys­tępy, resz­ty nie słysza­łeś nigdy przedtem. Te nowe to efekt kilku sesji nagran­iowych z 2015 i 2016 roku. Niewiele, choć oczy­wiś­cie nie wszystko.

Dalej w tekś­cie Janek pisze z czym mamy do czynienia. To co udostęp­nia to 27 min­ut nagrań zebranych z różnych czeluś­ci dysków. Część jest brud­ny­mi zwrotka­mi zare­je­strowany­mi w warunk­ach domowych, inne frag­men­ta­mi utworów z legal­nych wydawnictw. Wszys­tko to poprzepla­tane tele­fon­iczny­mi spon­tan­iczny­mi pozdrowieni­a­mi, między inny­mi od dwu-sła­wowego Ast­ka, Flinta, Metro czy Had Hade­sa. Ale nie zgad­niecie kto otwiera cały mikstejp.

A w zasadzie — sprawdź­cie sami. Klika­jąc tutaj: [ klik klik klik ]

wyga-cham

Oto foto

To dobry moment, by przy­pom­nieć krótką his­torię pewnego spotkania.

W trak­cie jed­nej z rozmów na początku roku Janek wspom­ni­ał, że w najbliższym cza­sie odwiedzi go Metro. Przy­wiezie ze sobą worek bitów, zamyka­ją się na trzy dni w MarAt­lon Stu­dio i czas pokaże co z tego wyniknie. Rzu­ciłem szy­bkie: “wpadam z aparatem”. I tak też się stało.

Sytu­ac­ja trochę nas jed­nak prze­rosła. Dołączyłem do chłopaków pod koniec pier­wszego dnia nagran­iowego. I po całonoc­nej sesji okaza­ło się, że Jan­ka dopadła gry­pa żołąd­kowa. Próbowal­iśmy pociągnąć sesję drugiego dnia, ale z powodu słabej formy Wygi — odpuściliśmy.

Kil­ka godzin w stu­dio jed­nak spędzil­iśmy. I dość szy­bko okaza­ło się, że prze­rosło mnie światło zas­tane tamże. Nie jestem jakoś szczegól­nie zad­owolony z mate­ri­ału, który stamtąd przy­wiozłem. Ale w związku z tym, że kil­ka numerów z tej sesji weszło na mik­ste­jp — dorzu­cam krótką galer­ię jako domknię­cie całości.