Zwięźle: PSY. Ten z Korei.
Who let the PSY out? WHO WHO WHO?
Pamiętacie szalonego Koreańczyka od “Gangnam Style”? Właśnie wrócił z dwoma nowymi utworami.
Who let the PSY out? WHO WHO WHO?
Pamiętacie szalonego Koreańczyka od “Gangnam Style”? Właśnie wrócił z dwoma nowymi utworami.
Do tekstu o winylach zabierałem się już od paru miesięcy. Kilka ciekawych wydawnictw i garść fajnych linków, na które ostatnio trafiłem spowodowały, że postanowiłem w końcu domknąć ten temat.
Ponieważ tekst może być dla niektórych trochę za długi, jego puentę zawarłem w tytule. Taka sytuacja.
Gdybym patrzył na teksty przez pryzmat lajków, to mógłbym się zastanawiać czy ten cykl ma w ogóle sens. Bo wyjątkowych liczb to on nie wykręca.
Na szczęście mam to jednak w nosie. A z różnych rozmów wynika, że zagląda Was tu całkiem sporo. Więc dziś kolejna dawka utworów, które w ostatnim czasie zagościły w moich słuchawkach częściej niż raz. Smacznego.
Gdyby ktoś spytał mnie, jak bawiłem się na sobotnim koncercie FLUE i późniejszym afterze granym przez Dobrego Kicka i Plasha to mógłbym odpowiedzieć jednym słowem: TAŃCZYŁEM.
A to ostatnio nie zdarza się dość często.
Z dzisiejszej selekcji jestem na prawdę zadowolony.
Może nie wszystkie utwory są “pierwszej świeżości”, ale dla mnie to odkrycia ostatnich dni. I wszystkie wgniotły mnie w fotel. Niech i tak się stanie z Wami.
Smacznego.
Na podstawie koncertowych frekwencji w ostatnim czasie dochodzę do wniosku, że syndrom inżyniera Mamonia wciąż jest tak bardzo prawdziwy… I dotyczy nie tylko głównego nurtu, ale widoczny jest również w podziemiu.
Ludzie wolą słuchać piosenki, które znają. Dlatego znani i lubiani, choć nie zawsze na to zasługują, wypełniają sale koncertowe po brzegi. A kocury na dorobku występują dla garstki osób.
Ma to swoje plusy. O czym po raz kolejny przekonałem się w sobotę w Poli.
Niby niepozornie, niby nieregularnie… A tu wjeżdża piąty odcinek. Kolejna porcja utworów, których zadaniem jest milsze wejście w rozpoczynający się tydzień.
Smacznego.
Imprezy z serii “J Dilla Tribute” mają w Krakowie dobrą tradycję.
To w ich trakcie zawiązał się superprojekt Mako Boko, w ramach którego na jednej scenie można oglądać wspólnie jammujących Jima Dunloopa, Daniela Drumza, Mr. Krime’a, Pata Patenta i Admirała DMC.
W ostatni wtorek w Poli (czyli dawnej Poligamii) napisał się kolejny rozdział. A był nim koncert Illa J.
No to cześć.
Pięć jutubów, choć sześć numerów. Bo split Pelsona i Eldoki. Ten drugi bardziej niż pierwszy, choć obrazek piękny w całości ze względu na ujęcia Nowego Jorku.
Vince Staples z fenomenalnym klipem. Fall Out Boy w remiksie z Black Thoughtem. Busdriver na świetnie połamanym soulujacym bicie. Oraz Yela z nowym numerem o długim dystansie.
Trzecie zestawienie muzycznych sztosów.
Dziś w 3/5 obsadzona polskim rapem. Największym odkryciem (wiem — mocno spóźnionym) jest Arik. Polecam posłuchać innych rzeczy od tego kota. Jest moc.
A 10 listopada w krakowskiej Poli będzie można zobaczyć na żywo Illa J!
Nadal nie wiem czy ten cykl będzie regularny. Ale pomysł, by pojawiał się w poniedziałki zaczyna mi się podobać coraz bardziej.
Potraktujcie ten poniedziałkoumilacz jako dawkę energii na rozpęd kolejnego tygodnia. O.
Dzisiaj startuje 25. edycja Festiwalu Kultury Żydowskiej. Ostatnio publikowałem tu swoje typy na tegoroczną edycję.
A dziś, w ramach czwartkowych wspominek, wracam do dwóch koncertów, które udało mi się zobaczyć i fotografować kilka lat temu w ramach tegoż festiwalu.
Czytaj dalej »Memo #2: SoCalled Orchestra i Matisyahu na FKŻ
Nie będę się tu rozpisywał, że winyle wracają do łask, że trwa moda na czarne płyty i że w ogóle chwilo trwaj.
W minioną sobotę odbył się w budynku Forum pierwsza edycja winylowego bazaru. Mam nadzieję, że nie ostatnia. Bo cieszę się, że poza grzebaniem w boksach Records Dillaz czy w zakurzonych pudłach pod halą targową pojawiają się inicjatywy ściągające handlarzy z całej Polski.
Fajnie spędzony wieczór na średniej jakości koncercie. Krótki przelot przez wydarzenia sprzed tygodnia.
Marek Sierocki na wizji źle przeczytał pseudonim Kuby Grabowskiego, który w rap grze przedstawia się jako Quebonafide.
Dziwnym nie jest, bo to jeden z najbardziej połamanych pseudonimów na rodzimym podwórku.
Nie wrzuciłem linka do Jutuba na Fejsa. Nie pisałem heheszkowych komentarzy.
Staję w obronie Pana Marka, a winą obarczam artystów…
Pierwsza część doczekała się swojej publikacji rok po powstaniu pomysłu na to podsumowanie. Drugą część publikuję równo rok później. Chyba rozumiecie, że na kontynuację raczej nie macie co liczyć za szybko?
W drugiej dekadzie sporą edukacyjną rolę odegrało MTV i Viva Zwei. Rap, swing, rock, elektronika… czyli standardowo — różnorodnie.
Swoją drogą — po roku przerwy wracam z klubową imprezą urodzinową. Zachęcam do śledzenia wydarzenia, bo jeśli uda się zrealizować plan, to (znowu) będzie legendarnie.
Czytaj dalej »83 til infinity, czyli ponad 30 płyt minęło (cz.2)
Bez zbędnych wstępniaków.
Dziś o debiutanckiej epce Plasha, koncercie Tuff Enuff, samojebce z Ptaszynem Wróblewskim i Bobbym Womacku.
Zapraszam!
Miałem napisać posta na temat przetaczającej się przez media afery. Ale wszystko w tym temacie napisałem już na fejsie, a jeszcze dobitniej ujął to w swoim poście Krzysiek. Zamiast zajmować się taśmami z rozmowami postanowiłem poświęcić energię na zdecydowanie bliższy mi wątek nagrań. Przyszedł zatem czas na muzyczne podsumowanie maja. Czytaj dalej »Muzyczny maj