Sztos Alert #61
Przepraszam bardzo, ale gdzie podział się weekend?
Skoro już nowy tydzień wjechał na pełnej prędkości pod postacią poniedziałku, to przynajmniej powitajmy go godnie. Zestawem pięciu świeżych numerów. Smacznego.
Przepraszam bardzo, ale gdzie podział się weekend?
Skoro już nowy tydzień wjechał na pełnej prędkości pod postacią poniedziałku, to przynajmniej powitajmy go godnie. Zestawem pięciu świeżych numerów. Smacznego.
Wczorajszy koncert Hypnotic Brass Ensamble w krakowskiej Alchemii wjechał z buta do pierwszej dziesiątki najlepszych koncertów, jakie dane mi było zobaczyć na żywo.
Więc nie mogło być inaczej. Dzisiejszy “Rewind” poświęcamy dęciakom!
A co by było, gdybym powiedział Wam, że tym odcinkiem kończymy serię Sztosów?
Ostatni czy nie — sprawdźcie koniecznie. Bo choć nie ma tu szant, to mocno buja dziś.
Kilka dni temu pokazywałem Wam mocno spóźnioną relację z koncertu Kronos Quartet, który zagrali w ramach tegorocznego Festiwalu Kultury Żydowskiej.
Dziś kolejna galeria — tym razem na tapetę trafiają Bracia Nazaroff.
Sporo czasu spędziłem kiedyś na eksplorowaniu przepastnych zasobów internetu pod kątem mashupowych nowinek.
Każdorazowo, gdy trafiały do mojego seta, parkiet wybuchał. I chyba pora wrócić do tego zwyczaju.
Kolejny poniedziałek, kolejna dawka sztosów.
Pamiętajcie, by dać mi znać jak poszło. Państwa satysfakcja to moja misja.
Kilka miesięcy temu po raz kolejny otrzymałem akredytację na Festiwal Kultury Żydowskiej. Swoje tegoroczne typy zebrałem Wam w osobnym wpisie.
Najwyższa pora podzielić się zdjęciami. I dziś zaczynamy fotosami z występu Kronos Quartet.
W ostatnich Sztosach świętowaliśmy wspólnie pięćdziesiąte wydawnictwo spod znaku U Know Me Records.
Idąc za ciosem, dziś serwuję pięć moich ulubionych numerów z katalogu tej wytwórni.
Dziś mija równe pięć lat do koncertu, który rozpoczął szalony weekend.
W ciągu trzech dni zaliczyłem dwa koncerty, odwiedziłem studio krakowskiej Radiofonii, poznałem raperów z Kalifornii (których byłem wielkim fanem) i przyglądałem się powstawaniu pewnego wideoklipu. A było to tak…
Dzisiejszą klamrą spinającą pięć zupełnie różnorodnych utworów jest… drugie życie. Bo każdy z nich pojawił się wcześniej w innej wersji.
Więc jeśli chcesz zrozumieć, to zapraszam do lektury. A jeśli po prostu masz ochotę posłuchać muzyki, to przewiń sobie do końca. Tak czy inaczej — smacznego.
Ostatnio przewinął mi się na fejsbuku obrazek z niby śmiesznym hasełkiem brzmiącym mniej więcej tak: “Niedziela jest dniem stworzonym do wielogodzinnych refleksji, które sprowadzają się do jednego stwierdzenia: Ja pierdolę. Jutro poniedziałek”…
A ja te poniedziałki lubię. Po pierwsze, bo Spotify serwuje mi nową listę rekomendacji. A po drugie — bo mogę się z Wami podzielić selekcją moich świeżynek. Poniedziałkowe dzień dobry!
Rok temu mniej więcej o tej porze naród przeżywał fascynację Filipem Szcześniakiem. Hemingway wylewał się zewsząd. Miałem wtedy nawet pomysł na post, który w całości składałby się z jednego słowa. Taco.
Dorzuciłem jednak swoje dwa grosze i skwitowałem go krótkim: “Taco Hemingway’u — nie spierdol tego”. Pora więc sprawdzić czy nie spierdolił.
O, mamo. Ileż ja czasu spędziłem, grając w trzy pierwsze części Tony Hawk Pro Skater!
Pięćdziesiąty szósty tydzień z rzędu. Pełny rok. Bez przerwy.
Jak co poniedziałek — polecam pięć numerów, których być może jeszcze nie słyszeliście. A znać powinniście. Ratuję Was z opresji przy okazji kolejnego socjalnego wydarzenia. Bo wyjścia są dwa. Albo nie zrobicie z siebie głupka, gdy ktoś zada pytanie “A słyszeliście nowe Dwa Sławy?”. Albo to Wy zadacie to pytanie. Wybór należy do Was. Do dzieła.
Rozochocony dobrze przyjętym tekstem o koncertach Tiny Desk — idę za ciosem.
I sięgam po ulubioną serię z rodzimego podwórka.
A skoro już w zeszłym tygodniu został wywołany temat gitar, to muszę iść za ciosem. I dziś czas na rodzime szarpidruty.
Ale — oczywiście — wcale nie będzie tak bardzo oczywiście.
Wyga zupełnie niespodziewanie wrzucił do sieci mikstejp zawierający utwory nagrane w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.
No, może nie dla wszystkich aż tak bardzo niespodziewanie. Choć przyznam, że trochę mnie zaskoczył.
Jesień za oknem pełną mordą. Więc dzisiejsze sztosy opanował melancholijny nastrój.
Głowa do góry. Jeszcze tylko kilkanaście tygodni i pojawią się pierwsze przebiśniegi!