Ostatnie w którym wziąłem udział wydarzenie tegorocznego festiwalu było idealną jego klamrą. Zarówno w kontekście muzycznym, jak i wykonawczym.
I tym postem kończę temat 25. edycji Festiwalu Kultury Żydowskiej. Licząc na to, że w przyszłym roku również będzie mi dane stworzyć podobną relację.
David Krakauer
To popołudnie miałem zacząć od koncertu Davida Krakauera. Ale najzwyczajniej w świecie… pomyliłem godziny. Obejrzałem kilkanaście minut streamingu za pośrednictwem strony AJCtv i… w sumie nawet się ucieszyłem, że zostałem w domu. Bo sam koncert wyjątkowo nie przypadł mi do gustu.
Tym razem wystarczyło mi przypadkowe spotkanie go w jednej z uliczek na Kazimierzu. Żałuję, że nie udokumentowałem.
Kutiman w Alchemii
Wspólnego fotosa udało mi się natomiast zrobić z bohaterem poprzedniego dnia. Kutiman pojawił się na kilka chwil w Alchemii. Ale dość szybko się wycofał.
Bemet na scenie
Występ Bemetu był fantastycznym podsumowaniem tegorocznego programu Off z kilku powodów.
Po pierwsze — jak wspominałem przy okazji relacji z Midnite Session — to projekt dwóch artystów, których w trakcie festiwalu można było zobaczyć w zupełnie innych formacjach.
Po drugie — ten wieczór znów pokazał, że izraelska scena to jedna wielka rodzina. Na scenie znów pojawili się muzycy The Future Orchestry wraz z Shaiem Tsabarim robiąc kilkunastominutowe jam session.
Po trzecie — muzycznie ten wieczór był totalnie kosmiczny. Szalony perkusista, nadpobudliwy klawiszowiec (ogarniający równolegle keytar) i taneczna elektronika dalekie były od klasycznych brzmień muzyki żydowskiej. Uczestnikom Bemet zaserwował zarówno autorskie kompozycje, jak i wzbogacone wersje innych utworów (uszanowanko za set składający się z kilku numerów The Prodigy). Było głośno, energetycznie i z przytupem. I tak właśnie zapamiętam 25. edycję Festiwalu Kultury Żydowskiej.
PS. Przy okazji było też bardzo ciemno, więc jakość zdjęć jest do kitu.