fbpx
Przejdź do treści

aks

Trololololo… Eska Rock i kanały kontaktu ze słuchaczami

W min­iony piątek paku­jąc ple­cak przed kole­jną wyprawą w kierunku domu przysłuchi­wałem się audy­cji Radar w Esce Rock. Trafiłem aku­rat na roz­mowę tele­fon­iczną ze słuchaczką, w której redak­torzy zas­tanaw­iali się nad sensem płace­nia za kon­tent w internecie, a konkret­nie — jaki­mi przesłanka­mi kieru­ją się inter­nau­ci, którzy decy­du­ją się na płat­ny dostęp do treś­ci w ser­wisach informacyjnych.

Czy­taj dalej »Trolololo­lo… Eska Rock i kanały kon­tak­tu ze słuchaczami

Kurtulka, czyli Wisłocka i Stachurski

Kiedy mniej lub bardziej znane per­sony z poli­ty­cznego świat­ka popeł­ni­a­ją gafy w odniesie­niu do ważnych dla pol­skiej kul­tu­ry postaci, szy­der­c­zo się uśmiecham, poda­jąc ową wpad­kę dalej, częs­to opa­tru­jąc sarkasty­cznym komentarzem.

Zdarzyło się to jak­iś czas temu posłance Now­ick­iej, zdarzyło się i posłowi Napier­al­skiemu. Obo­je najwyraźniej śmierć pol­skiej noblist­ki, Wisławy Szym­borskiej, bard­zo przeży­wali (lub owo przeży­wanie było w danym momen­cie dobrym zabiegiem PRowym). W obu przy­pad­kach miejscem wpad­ki był Twit­ter — on dziękował za wier­sze, które były dawką pozy­ty­wiz­mu, jej żal było Havla i… Wisłockiej.

nowicka-napieralsk

Czy­taj dalej »Kur­tul­ka, czyli Wisłoc­ka i Stachurski

Po prostu Madlib


Kil­ka tygod­ni temu zostałem popros­zony przez Flinta o wyse­lekcjonowanie pię­ciu ulu­bionych utworów, w których palce maczał Madlib i opa­trze­nie ich spon­tan­icznym komen­tarzem. Z tego typu prośbą Marcin zgłosił się równole­gle do kilku zac­nych per­son z branży muzy­cznej, m.in. Rad­ka Mis­zcza­ka, Fil­i­pa Rauczyńskiego, Druha Sławka czy Sebas­tiana Jóźwia­ka. A że próśb takich się nie lekce­waży, typy swo­je w wyz­nac­zonym ter­minie podesłałem.

Czy­taj dalej »Po pros­tu Madlib

Fatum?

Pięć lat temu grali tydzień przed wese­lem mojej siostry. OLT nie ist­ni­ało (zresztą tak samo jak dziś), więc trasa KRK-GDN to wyprawa życia, na którą wtedy nie mogłem sobie poz­wolić. Szcz­erze przyz­nam, że był to jedyny Open’er, który opłaku­ję do dziś — grało tam również Beast­ie Boys i to aż dwa razy — instru­men­tal­nie w namio­cie i klasy­cznie na sce­nie głównej.

Cztery lata temu z różnych oso­bistych powodów nie mogłem dojechać do Warsza­wy… Przez kole­jne miesiące w kółko słuchałem nagranego przez Hen­nwilla bootle­ga, pow­tarza­jąc w nieskońc­zoność: “trze­ci raz nie prze­gapisz… trze­ci raz nie przegapisz!”.

Czy­taj dalej »Fatum?

Cześć!

Czys­ta for­muła, start od zera.

Wiele razy przymierza­łem się, by zacząć. Zawsze zatrzymy­wałem się na etapie wyboru skór­ki do Word­Pres­sa, czy wiel­kich planach związanych z tem­atyką pub­likowanych tekstów.

Think­ing too much, doing too lit­tle. A zawsze chodz­iło prze­cież tylko o to, by pisać.

Czy­taj dalej »Cześć!