fbpx
Przejdź do treści

aks

Kondycja polskiego rapu”, czyli tekst co stał się sucharem

Jest czwarta trzy­dzieś­ci nad ranem. Wsi­adam do tak­sów­ki, która pomoże mi dostać się na dworzec, by zła­pać pier­wszy pociąg relacji Kraków — Warsza­wa. Po zatrza­śnię­ciu drzwi z głośników wita mnie zna­jomy głos Adama Ostrowskiego. Następ­ny utwór i znów zna­jomy głos — tym razem Dużego Pe wywołu­ją lek­ki uśmiech zad­owole­nia na mojej twarzy. Po rzu­cie okiem na kierow­cę, stwierdzam że nie wyglą­da on na fana pol­skiego rapu, ale cóż… Nie pozosta­je mi nic innego, jak się tylko cieszyć — prze­cież nie częs­to spo­tykam się z taką selekcją u tary­fi­arzy. I nagle… Dżingiel RMF Maxxx sprowadza mnie na ziemię niczym sil­ny cios w potylicę. Żeg­nam się z kierow­cą w towarzys­t­wie śpiewu Grze­sia Markowskiego z Per­fec­tu, trza­skam drzwia­mi i… zaczy­nam zas­tanaw­iać się nad dzisiejszą sytu­acją w pol­skim rapie.

Czy­taj dalej »Kondy­c­ja pol­skiego rapu”, czyli tekst co stał się sucharem

Perypetie w szpitalu na peryferiach

Kolan szpotawych co praw­da nie mam, ale w tym tygod­niu, gdy zapy­tałem ortope­dę anal­izu­jącego wyni­ki rezo­nan­su na co sobie mogę poz­wolić, usłysza­łem bardziej zep­suć już go chy­ba pan nie może… A że przy okazji w wyniku anal­izy wys­taw­ionego jakieś dziesięć lat temu wyp­isu z łódzkiego szpi­ta­la przy­pom­ni­ało mi się kil­ka his­torii z tej placów­ki, to postanow­iłem się nimi podzielić.

Wspom­i­na­jąc ostat­nio przy okazji Dużych dzieci­aków… kondy­cję pol­skiej służ­by zdrowia, bazowałem trochę na tych wspom­nieni­ach. Okej, do przygód Goudy mi daleko (poz­dro, poz­dro), ale prag­nę zaz­naczyć, że ten tekst nie nosi znamion hejtin­gu (przy­na­jm­niej jawnych), a wręcz rzec to trze­ba — zami­arem auto­ra było by tekst ów miał charak­ter humorysty­czny. No to jedziemy.

Mamy talent?

Oglą­dam sobie od wielu lat — z mniejszym lub więk­szym zaan­gażowaniem — pol­skie edy­c­je tal­ent shows. I wszys­tkie, co do jed­nego, charak­teryzu­ją dwie rzeczy — wszys­tkie, od Idola po Mam tal­ent, potrafiły skupić moje zain­tere­sowanie wyłącznie na pier­wszej edy­cji oraz nie potrafią tak na prawdę odnaleźć (lub wykre­ować) aut­en­ty­cznych gwiazd… Zaz­naczę na wstępie, żę jestem hejterem pro­gramów, w których uczest­nika­mi są sławne oso­by (Taniec z gwiaz­da­mi czy Gwiazdy tańczą na lodzie), dlat­ego je świadomie pomi­jam. Jaki kraj, tacy cele­bryci. Wolę sku­pi­ać uwagę na debi­u­tan­tach, którym ktoś próbu­je dać szansę.

Czy­taj dalej »Mamy tal­ent?

Podsumowanie tygodnia #3: 19–25 / 11

W tym tygod­niu miałem tu małą posuchę. Trochę ze wzglę­du na spadek weny, trochę — na brak cza­su. W szki­cach zaczęły pow­stawać dwa tek­sty zain­spirowane wydarzeni­am i roz­mowa­mi min­ionych dni, ale muszą poczekać na lep­szy moment. Tekst o dzi­urze w SlideShare nie przyjął się jakoś wyjątkowo dobrze, co daje mi trochę do myśle­nia w tema­cie treś­ci, które chce­cie tu czytać.

W każdym razie tydzień się kończy, więc wypadało­by go pod­sumować. Lecimy.

Dziurawy SlideShare

Sza­cu­je się, że posi­a­da pon­ad 16 mil­ionów zare­je­strowanych użytkown­ików. Ofic­jalne źródła donoszą, że miesięcznie ser­wis odwiedza 60 mil­ionów inter­nautów, którzy generu­ją 140 mil­ionów odsłon. SlideShare od dłuższego cza­su jest jed­nym z moich najbardziej ulu­bionych inter­ne­towych cza­sopochła­ni­aczy, który zapew­nia dużą dawkę inspiracji oraz potrzeb­nej (i niepotrzeb­nej) wiedzy.11

Dziś, dzię­ki przez przy­padek i dzię­ki infor­ma­cji od jed­nego z moich fejsikowych sub­skry­ben­tów (dzię­ki, Jan!) udało mi się namierzyć całkiem sporą lukę bez­pieczeńst­wa w tymże serwisie.

Czy­taj dalej »Dzi­u­rawy SlideShare

Duże dzieciaki, mali chuligani

Poniższe reflek­sje są mik­sem różnych prze­myśleń z ostat­nich miesięcy.

Część naszła mnie, gdy kil­ka tygod­ni temu wraz z grupą przy­jaciół hasal­iśmy o półno­cy w jeziorze na obrzeżach jed­nego z dawnych miast wojew­ódz­kich. Część jest moi­mi wnioska­mi z zażar­tych rodzin­nych dyskusji.

Po raz kole­jny napiszę: nie wiem czy kogokol­wiek w ogóle to zain­tere­su­je. Jeśli jed­nak, to pozdrawiam.

Czy­taj dalej »Duże dzieci­a­ki, mali chuligani

O patronatach słów kilka…

Mój wczo­ra­jszy post o bolączkach związanych z exform­er­sową sta­gnacją komen­towany był trochę na FB (dyskus­ja toczyła się pod wrzu­conym przeze mnie linkiem do blo­ga). Pojaw­ił się wśród nich komen­tarz, który zabo­lał niczym ukłu­cie szpilką w bard­zo czuły nerw. Zabo­lał, bo trafił ide­al­nie w punkt.

Czy­taj dalej »O patronat­ach słów kilka…

Co dalej z Exformers?

Tekst pow­stał w ramach zasady, którą od jakiegoś cza­su próbu­ję zacząć trak­tować na poważnie, czyli: cut the bull­shit a.k.a nie zamu­laj się, a którą to rozu­mieć moż­na na zasadzie: co masz napisać dziś, pisz dziś. Bo takich tek­stów jak pod­sumowanie drugiego dnia Coke Fes­ti­valu, recen­z­ja Some­thing from noth­ing. Art of rap czy obiecana Igorowi relac­ja z krakowskiego kon­cer­tu Mamy Seli­ty jest w przysłowiowe wpiz­du lub jeszcze więcej. Stos rośnie, a tek­sty — im dalej odkładane w cza­sie — tym mniej praw­dopodob­ne, że się ukażą. Bo co komu po relacji z wys­tępu Snoop Liona sześć miesię­cy po tym jakże zac­nym wydarzeniu?

Czy­taj dalej »Co dalej z Exformers?

Oto foto…

Jestem fotograficznym leszczem. Od bard­zo daw­na przede wszys­tkim krę­ciła mnie fotografia ulicz­na — takie miejskie studi­um przy­pad­ku zamknięte w poje­dynczych klatkach. Był czas, gdy cały­mi dni­a­mi przemierza­łem mias­to z aparatem w ręce, polu­jąc na ciekawe kadry. Najpierw były to jakieś aparaty — automaty, później zain­west­owałem w lus­trzankę Canona z niższej pół­ki. Nigdy nie byłem sprzę­towym onanistą, ale prze­si­ad­kę na mimo wszys­tko sprzęt wyższej klasy (z małp­ki na lus­tro) odczułem znaczą­co w jakoś­ci zdjęć.

Czy­taj dalej »Oto foto…

Pieprzę Cię miasto”…

Dziesięć lat temu, dzię­ki wspar­ciu moich rodz­iców, miałem możli­wość wyjechać na stu­dia do Krakowa.

Cza­sem miewam momen­ty, gdy mam tego mias­ta dość. Robi się męczące, duszne, ciasne i… turysty­czne. Cza­sem nachodzą mnie myśli, że może po dekadzie mieszka­nia tutaj, warto pomyśleć nad jakąś zmi­aną otoczenia, póki nie zarzu­cil­iśmy na kole­jne trzy­dzieś­ci kil­ka lat kotwicy w postaci kredy­tu mieszkaniowego…

Czy­taj dalej »Pieprzę Cię miasto”…

O kradzieży muzyki słów kilka

- Muzyki słuchasz?
Tak, dość dużo. Ale na nią nie wydaję, bo kradnę z internetu. Kupuję płyty tylko tych artystów, których szanuję, maksymalnie wychodzi dziesięć w roku.

W ten oto niefor­tun­ny sposób nasz zło­ty kulomiot, Tomek Majew­s­ki, kil­ka dni temu w wywiadzie (Mag­a­zyn Świąteczny Gaze­ty Wybor­czej (14–15 sierp­nia)) wypowiedzi­ał się na tem­at ścią­ga­nia muzy­ki z inter­ne­tu. Nie wiem czy wywiad ten był auto­ry­zowany. Nie wiem czy przed jego pub­likacją autor tych słów był świadom tego, co może nimi wywołać…

Czy­taj dalej »O kradzieży muzy­ki słów kilka