Koniec świata jest tak blisko — zostanie tylko hardkor i disko… A konkretnie — zostało 51 dni do urodzinowej biby, więc wypadałoby zacząć zdradzać kolejne szczegóły imprezy urodzinowej. Dzisiaj kilka słów o tym czym są Radykalni Amatorzy i jak w ogóle doszło do powołania do życia tego tworu.
Here’s a little story that must be told…
[youtube_sc url=“http://www.youtube.com/watch?v=XHLJ7ySruo0”]
Przyszło mi w trakcie przydługiej kariery studenckiej poznać wielu ciekawych i inspirujących ludzi, ale z największym zgromadzeniem najbardziej wyjątkowych okazów miałem możliwość zetknąć się za sprawą elektronicznego przetwarzania informacji na UJ. Twór to trochę był przedziwny, więc i naród tam studiujący niecodzienny.
Krąży plotka, że lingwiści z UJ wspólnie z informatykami z AGHu prowadzili projekt naukowy, a że współpracowało im się nieźle, stwierdzili: zróbmy wspólny kierunek. I tak oto powstała przyklejona do kulturoznawstwa specjalność, na której brać studencka miała możliwość poznawać tajniki stylistyki, poetyki, semantyki, estetyki, grafiki i animacji komputerowej, obrazu filmowego, psychologii percepcji, systemów operacyjnych, programowania w bardzo różnych językach i jeszcze kilku innych zagadnień, a wszystko to w ramach jednego kierunku i jednej ścieżki dydatkycznej. I wierzcie mi lub nie, ale patrząc teraz na życie zawodowe epi-ludków, ten szalony pomysł sprawdził się wyjątkowo dobrze.
Jedno jest pewne — potrafiliśmy się integrować, czemu niewątpliwie sprzyjała lokalizacja katedry — dzieliliśmy kamienicę przy Straszewskiego z legendarnym w Krakowie Starym Portem, w którym miałem okazję poznać wielu młodszych i starszych kolegów z kierunku. Oprócz tego funkcjonował cykl imprez półmetkowych, które drugi rok organizował wyższemu o jedno oczko rocznikowi. Sprowadzało się to oczywiście do wynajmowania knajpy i chlania połączonego z parkietowymi pląsami. Dosyć szybko skumaliśmy, że w wynajmowanych knajpach nie jesteśmy w stanie dogadać się z osobami odpowiedzialnymi za selekcję muzyczną i stwierdziliśmy: fuck it, zróbmy to sami.
I tak, przy okazji jednego z eventów zdażyło mi się stanąć za konsoletką, jako support Yantei’a, Czysa i Optika — ludzi, którzy w odróżnieniu ode mnie wiedzieli co za tą konsoletą robią. Bawiłem się fajnie, choć nie jestem przekonany czy parkiet również, bo przyznam szczerze, że w owym momencie — nie wiedząc do czego służą BPMy — byłem bardziej człowiekiem z plejlistą niż wiedzą na temat panowania nad densflorem.
Po pierwszej bibie epi naród stwierdził, że taki format nam zdecydowanie odpowiada i tak zaczętą tradycję trzeba kontynuować. Na tym etapie doyć szybko dosyć skumaliśmy wraz z Rudsem, że fajnie się muzycznie uzupełniamy i mamy podobny zapał do organizowania i grania imprez. Kolejne półmetki, urodziny własne i znajomych, imprezy rozkręcające nowy rok akademicki czy tematyczne (halloween, dwie edycje geeks & nerds) — w pewnym momencie zdominowaliśmy razem z Piotrkiem wszystko. Ale przy każdej z tych okazji mieliśmy zawsze pełen parkiet, a klub — wyczyszczony do zera zapas alkoholu.
I tak, przy okazji któregoś z półmetków trafiliśmy do Poligamii. Na pierwszej imprezie dosyć szybko poznaliśmy się z Kubą i Grześkiem, którzy ten lokal prowadzili. Usłyszeliśmy, że skillsy słabe i zdecydowanie do wyćwiczenia, ale selekcja zajebista, więc zostawiliśmy do siebie numery, co w dosyć krótkim czasie zaowocowało pierwszym naszym bookingiem.
Tego wieczora mieliśmy ogromne problemy, żeby połączyć wszystkie kable, kabelki i wtyczki tak, żeby muzyka wychodząca z naszych urządzeń trafiała do głośników. Po jakiejś godzinie kombinowania, Ruds wyłonił się spod stołu z dwoma różnymi kablami i rozłożył bezradnie ręce. Ogarniając wzrokiem te nasze bezradne próby, stwierdziłem: to jest radykalna amatorka… I tak zostało. Z tego wieczoru zapamiętałem jeszcze, że mimo mnóstwa osób w klubie, bawiła się tylko niewielka garstka — my i obsługa.
Od momentu powołania do życia Radykalnych Amatorów, zdażyło nam się zagrać jakieś 20 imprez (głównie w Poli), z których większość zaliczyć mogę do udanych ;) Graliśmy razem z Patem Patentem, Amphem, Norizem, Blazo i Azzzją. Graliśmy aftera po Interactive Day’u i koncercie Mamy Selity.
A teraz zagramy dla Was. 13 kwietnia w Poligamii. Bądźcie.
I polubcie nas na fejsbuku, to może będę tam pisać trochę częściej.