Policzyłem. Wszystko bardzo dokładnie.
Wszystkie rozmowy, esemesy i wiadomości przesłane wszelkimi możliwymi kanałami komunikacji. Policzyłem dziś to wszystko bardzo dokładnie i wyszło mi, że przede mną jeszcze jakieś 5400 lat w zdrowiu, szczęściu, pomyślności, luksusie…
W kolejnych latach będę miał same szczęśliwe dni. W otoczeniu dobrych ludzi, dobrej muzyki i dobrych smaków.
Blogi moje będą miały wielu wiernych czytelników, bo i podobno nadal czyta się moje teksty wyśmienicie. Wszystko będzie fajne. Kawa będzie aromatyczna.
I pieniądze będą. Na podróże. Na czapki, które zawsze będą dobrze dopasowane. I na winyle. Bo będę miał ich wiele unikatowych. I w ogóle wiele ? Bo temat wosków przewijał się w tym roku wyjątkowo często. Fajnie, fajnie.
Rap będzie dobry. I streetart zacny. Koncerty też będą najlepsze. Rozwijać się będę na polu osobistym i realizować w życiu zawodowym. Świat będzie podbity, a ja będę korzystać z życia i tych 5400 lat w zdrowiu. I w ogóle będzie WSZYSTKO.
Ale, ale! To wszystko będzie możliwe tylko i wyłącznie dzięki Wam. Bo energię do działania czerpię od Was. Więc jeśli mógłbym życzyć sobie czegokolwiek dziś, to chciałbym zawsze mieć wokół siebie właściwych ludzi na właściwym miejscu. Czyli Was. U mojego boku.
I ja oraz moje 34 lata za wszystkie życzenia i całą przekazaną miłość kłaniamy się w pas i mówimy Wam: uszanowanko! Oraz czapka z głowy.
Idę dalej
Choć skronie dość znacznie przyprószyła mi siwizna, kolejne kilogramy zamiast spadać objawiają się w postaci następnych fałd tłuszczu to… mam za sobą kolejny fajny rok:
- odwiedziliśmy kilka fajnych miejsc; ponownie spędziliśmy fajny czas nad Bałtykiem (nad który wracamy za kilka tygodni <3) oraz w końcu udało nam się przespacerować ulicami Berlina i Pragi;
- ukończyłem najbardziej szalony pomysł w dotychczasowej blogowej karierze — projekt #1Dziennie
- postawiłem na półce masę dobrych płyt, zobaczyłem ogromną ilość świetnych koncertów i w ogóle — chyba jeszcze nigdy muzyka nie grała tak głośno w moim życiu
- zjadłem robaka; skreślając przy okazji kolejny punkt z bucket listy
- zacząłem medytować; punktu póki co nie skreślam z listy, bo planuję popełnić jakiś tekst na ten temat
- ponownie zacząłem robić zupełnie nowe rzeczy w zawodowym życiu — objąłem mocno odpowiedzialną i bardzo angażującą funkcję product ownera we FreshMailu; to zupełnie nowe buty, które dopiero przymierzam, dopasowuję i docieram; ale czuję, że czeka nas fajna wspólna podróż.
Kolejnych dwanaście miesięcy rysuje się równie kolorowo.
Chciałbym w najbliższym czasie skupić się nad rozwojem zawodowym i budowaniem swojego profesjonalnego wizerunku (mentoring, występy publiczne). Zaczynam myślec nad projektem pobocznym, który mógłby (ale nie musi) przerodzić się w startup. Z zaciekawieniem czekam również na dalszy rozwój wypadków wokół MyKrak.
Plany podróżnicze są dość konkretne. Ale obiecaliśmy sobie, że dopóki nie ogarniemy podstaw z nimi związanych — nie puścimy oficjalnie pary. Więc cicho sza.
Mam nadzieję, że wróci wena. I napiszę te wszystkie teksty, których szkice mam w głowie od dłuższego czasu. Mam również nadzieję, że światło ujrzy w końcu projekt “Sample w rapie”, do którego pierwsze ujęcia powstały… w maju 2016. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, w najbliższym czasie zrobimy też klip dla jednego z moich ulubionych producentów.
Wśród dzisiejszych życzeń wyłuskałem jedno, ważne stwierdzenie:
(…) nic nie zmieniaj, jest znakomicie.
To prawda. Tak właśnie jest. I macie w to swój ogromy wkład.