Podsumowanie 2020? Nie ma wstydu!
Dziś już nie bardzo wiem czemu, ale pamiętam, że zeszłoroczne podsumowanie przyjąłem z lekką rezerwą. I nie byłem zbyt skory do jego udostępniania. Chociaż dziś patrząc na playlistę z najczęściej słuchanymi przeze mnie utworami w 2019, to wstydu nie czuję. Nie o tym jednak dziś. A o roku 2020 i o tym, co myślę o zaprezentowanych mi dzisiaj statystykach.Topka artystów
W topie najczęściej słuchanych wykonawców: Sinitus Tempo, Rysy, Dwa Sławy, Guru i Mac Miller. Ten pierwszy w czołówce utrzymuje się już drugi rok z rzędu. Odkryłem go w 2019, przy okazji poszukiwań muzyki do czytania i pracy w skupieniu. A do stworzonej wówczas playlisty wracałem równie często w tym roku. Od pewnego czasu w topce plasują się również Dwa Sławy. W tym roku trafili tam za sprawą styczniowej premiery “Pokolenie X2″, choć równie często sięgałem po wcześniejsze płyty. Ciekawostka: choć standardowo zaliczam ponad dwadzieścia koncertów rocznie, to w tym jakże dziwnym 2020 miałem okazję uczestniczyć tylko w dwóch. Jednym z nich był właśnie występ Sławków. Drugi to Immortal Onion. Rysy i Mac Miller na zawsze w mym serduszku. Wydany pięć lat temu “Traveler” Urbanskiego i Sonar Soula jest dla mnie topką albumów dekady. Kilka dni temu w końcu dostawiłem na półkę również ich ostatnie wspólne muzyczne dokonanie — czyli dwunastocalowy singiel “Father / Crystal Love”. Zdecydowanie jestem ultrasem projektu Rysy. Do Millera wciąż wracam często. Szlochając w poduszkę, że już nigdy więcej nic nie nagra (w tym roku minęły dwa lata od jego śmierci). W TOP5 pojawił się zapewne również za sprawą pochodzącego z 2010 albumu “K.I.D.S”, który dziesięć lat po premierze pojawił się w końcu na platformach streamingowych i przez chwilę u mnie rotował. I w tej całej piątce zaskakuje mnie… Guru. Bo owszem — lubię. Chociaż nie przypominam sobie, żebym wracał aż tak często. Możliwe, że wzmożona aktywność przypadła gdzieś w okolicach czerwca, gdy w tunelu krakowskiego NCKu Pieksa namalował jego portret. Swoją drogą — troje wykonawców z TOP5 już (raczej) nigdy nie nagra nowej muzyki. Guru i Mac Millera nie ma już z nami, a drogi chłopaków z projektu Rysy rozeszły się po wydaniu wspomnianego “Father”. Nasuwający mi się wniosek pokrywa się z moimi obserwacjami — od kilku lat nie staram się już gorączkowo śledzić muzycznych nowinek. Po prostu dryfuję sobie przez tą muzyczną galaktykę napotkanym płytom nie zaglądając w metrykę. Pewnie dlatego i w tym roku zabraknie muzycznego alfabetu. Ostatni raz podsumowałem w ten sposób rok 2016.Ulubione utwory
W kategorii ulubionych utworów nie ma zaskoczenia:-
-
- Stormzy — “Crown”
- The XX — “Intro”
- Alice Russell, TM Juke — “Hurry on now”
- Little Simz, Cleo Sol — “Selfish”
- The Streets — “Blinded by the lights”
-
Prawie 25k minut
Muzyki za pomocą Spotify słuchałem dokładnie przez 24 718 minuty. Usłyszałem dziś komentarz: “spodziewałem się po Tobie większego wyniku w tej kategorii”… Spotify jest dla mnie jednym z głównych sposobów konsumowania muzyki. Ale nie jedynym. Wspomniałem zresztą o tym w jednym z odcinków “Niecodzienności”. Dodając do tego wyniku czas spędzony na słuchanie winyli kompaktów, Bandcampa, Mixclouda, Youtube’a i czasem Soundclouda, to liczba ta jednak znacząco wzrośnie. A muszę przyznać, że tegoroczny home i przestrzeń do pracy, którą zorganizowałem tak, że za plecami mam półkę z płytami zdecydowanie sprzyjały do częstszego odpalania gramofonu w ciągu dnia.Ponad 40%
W 2020 słuchałem 2316 różnych wykonawców. Ponad 40% po raz pierwszy przy użyciu Spotify. I myślę, że w dużej mierze — po raz pierwszy w ogóle. I tu kolejna refleksja. Przez ostatnie lata mocno zmienia mi się sposób słuchania muzyki. Od zawsze starałem się słuchać całych płyt. Dalej słucham ich w całości, gdy sięgam po nośnik fizyczny. Ale od pewnego czasu w postaci cyfrowej coraz częściej zwracam się ku playlistom. Wciąż odkrywam całą masę ciekawostek za sprawą cotygodniowych kompilacji od Spotify — poniedziałkowych “Discover weekly” oraz piątkowego “Radaru premier”. I w kontekście właśnie playlist dochodzimy do najciekawszej statystyki…Hej Spotify, może jakaś współpraca?
Kilka tygodni temu dostałem od znajomego taką wiadomość:“Ziom, wpadłem właśnie na twój Spotify. Nie wiem dlaczego z takim wielkim opóźnieniem, no ale cóż lepiej późno niż wcale (…) Gratuluje dużego grona followersów”.
Czekaj, co? Jakich followersów?! Mniej więcej wtedy zorientowałem się, że mój profil na Spotify śledzi blisko 200 osób. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę, że w żaden sposób o to do tej pory nie zabiegałem — to przyznam, że i chyba owszem. W tegorocznym podsumowaniu szwedzka platforma do streamingu postanowiła zatytułować mnie trendsetterem ? I zasugerowała, że może warto zostać influencerem. No więc… hej, Spotify — staram się jak mogę. Może jakaś współpraca? Może chcecie, żebym przygotował dla Was jakąś playlistę? ? Bo — jak wspomniałem już w kilku miejscach:“…od pewnego czasu testuję na zaprzyjaźnionych biznesach różne “produkty”, które mógłbym zaproponować w ramach współpracy “nanoinfluencer”. Dedykowana playlista (i działania wokół niej) jest jednym z takich pomysłów.”
W 2020 powstały trzy takie listy. Pierwsza — dla krakowskiej kawiarni “Królowa Przedmieścia” — składa się z 39 utworów (bo Barska 39) i stworzyłem ją w oparciu o utwory, które mam na winylach. Druga — dla krakowskiej palarni kawy The Krakow Roastery — zawierała 83 utwory (w związku z wypuszczeniem kawy o numerze 83) i w całości oparta była o muzykę brytyjską. Trzecia — dla Festiwalu Kultury Żydowskiej — ukaże się na dniach. I istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie będzie ostatnią.