Wracam ze szkoły koło 14. Popołudniu idę na korki z matmy, które przygotowują mnie do matury i egzaminów na studia. Mam jeszcze trochę czasu, więc robię kanapki i siadam przed telewizorem.
Katastrofa lotnicza
Przeskakuję po kanałach i trafiam na stację, która w ramówce pojawiła się jakiś miesiąc wcześniej. Z dość nowatorską formułą w Polsce, bo to pierwszy rodzimy kanał informacyjny. Zatrzymuję się, bo moją uwagę przykuwa nietypowy widok. Jedna z bliźniaczych wież w Nowym Jorku płonie.
Nie bardzo wiem z czym mam do czynienia.
Prowadzący program mówi, że kilka minut temu w NYC doszło do potwornej katastrofy lotniczej. Że w niewyjaśnionych okolicznościach boeing 767 uderzył w jedną z wież.
Patrzę na dymiący drapacz chmur i przecieram oczy ze zdumienia. No, ale jak to? Tak po prostu, zboczył z kursu i uderzył? Patrzę na ujęcia z kolejnych kamer. No tak, uderzył. Dość niecodzienny widok.
Drugie uderzenie
Z rozmyślań na temat niespotykanej katastrofy lotniczej wyrywa mnie coś jeszcze bardziej dziwnego. Bo oto właśnie na moich oczach… obrywa druga wieża. Drugim samolotem. Kwadrans po pierwszym uderzeniu. Wiadomo już, że to raczej nie przypadek.
Co tu się wyprawia?! Nie pamiętam już czy dzwonię do Rodziców do pracy czy do Karolki. Mówię, że oglądam strasznie dziwny film science-fiction. Tylko na kanale telewizyjnym, który pokazuje całą prawdę całą dobę. I że to się dzieje na serio.
Odkładam telefon i oglądam kolejne ujęcia uderzających samolotów. Żeby było mało, właśnie trzeci samolot uderza w… Pentagon. Cytując Siarę z Kilera — mają rozmach, skurwysyny…
Chwilę później czterysta metrów szkła, stali i azbeztu zawala się. Jeden z najwyższych budynków w centrum gęsto zaludnionego miasta ot po prostu, w środku dnia zapada się i przestaje istnieć…
Korki z matmy
Chwilę później siedzę w domu u jednego z fajniejszych matematyków w mieście. Gość jest wymagający i potrafi przykręcić śrubę. Ale przy okazji jest mocno młodzieżowy i potrafi dagadać się z licealistami.
To nasze pierwsze wspólne zajęcia, więc głupio mi tak wystrzelić do gościa: siema, słyszał Pan co tam w Stanach się wyprawia? Więc nie odzywam się nic. Dostaję zadanie do rozwiązania i belfer idzie zrobić sobie herbatę. Wraca z przerażeniem na twarzy i klnąc siarczyście pyta się, czy słyszałem co tam w tych Stanach się wyprawia… Od niego dowiedziałem się, że druga wieża też przestała istnieć…
Ciekawe czasy?
Dużo się wydarzyło w ciągu tych piętnastu lat.
Chcieliśmy żyć w ciekawych czasach. No to je mamy. Nie wiem jak ukształtuje się sytuacja geopolityczna w ciągu następnych stu czy dwustu lat, ale mam wrażenie, że czasy beztroskiej demokracji i pokoju jaki znamy po mału się kończą.
A Ty pamiętasz co robiłeś 11 września 2001 o godzinie 15.03?
Zdjęcie pochodzi z zasobów 9-11 research