Rewind #25: UKM
W ostatnich Sztosach świętowaliśmy wspólnie pięćdziesiąte wydawnictwo spod znaku U Know Me Records.
Idąc za ciosem, dziś serwuję pięć moich ulubionych numerów z katalogu tej wytwórni.
W ostatnich Sztosach świętowaliśmy wspólnie pięćdziesiąte wydawnictwo spod znaku U Know Me Records.
Idąc za ciosem, dziś serwuję pięć moich ulubionych numerów z katalogu tej wytwórni.
Dziś w ramach odgrzewanych kotletów, czyli wygrzebywania z odmętów pamięci utworów, które sprawiły radochę sięgamy do worka z filmowymi ścieżkami dźwiękowymi.
A konkretnie — po numery, które znalazły się wyłącznie na soundtrackach.
Od dawna zabieram się do stworzenia serii na temat ulubionych seriali.
Pewnie nie wydarzy się to nigdy, więc przynajmniej posłuchajcie kilku ulubionych motywów muzycznych.
Jestem fanem twórczości Spike’a Jonze. Niezależnie od tego czy są to filmy deskorolkowe, obrazy pełnometrażowe, reklamy perfum czy teledyski — zawsze mogę liczyć za doskonałe produkcje. Dziś przypominamy sobie pięć wyreżyserowanych przez niego klipów.
Dziś mieliśmy kontynuować przygodę z moimi muzycznymi kolegami. Ale temat jest mi tak bardzo bliski, że mam ogromne problemy z wyborem tych pięciu najważniejszych utworów. Nie lękajcie się, wrócimy i do tego wątku.
Jakiś czas temu zabrałem Was w podróż do Australii, co przyjęte zostało bardzo optymistycznie. Kontynuując zatem wątek geograficzny, dziś lecimy na północ. I posłuchamy szwedzkiego rapu.
O mamo, jak ja długo szukałem odpowiedniego kontekstu, żeby poruszyć ten temat… Cytaty z utworów to wspólny język muzycznych zajawkowiczów.
Wers wypowiedziany pod nosem wśród nieorientujących się osób może spotkać się ze zdziwieniem. Ale rzucony w odpowiednim towarzystwie może spowodować, że kolejnych kilka godzin spędzisz na rozmowach o muzyce.
A że czasem zdarza mi się tutaj stosować tego typu wtrącenia, to czas by wyjaśnić Wam skąd pochodzą moje ulubione cytaty.
W trakcie moich muzycznych eksploracji zawędrowałem kiedyś na antypody.
Nie pamiętam czy stało się tak za sprawą Hilltop Hoods, czy też może True Live. Ale prawda jest, że to jedna z najbardziej pozytywnych rapujących nacji.
I przyznam szczerze, że ciężko było mi wybrać tylko pięć utworów. Więc jeśli się spodoba — będzie kontynuacja.
Nie spodziewam się, że dzisiejszy Rewind przypadnie Wam do gustu. Ale był czas, kiedy drum’n’bassu słuchałem całkiem sporo.
Nowy muzyczny cykl otwieram z bananem na twarzy. Bo już wiem, że ta podróż wehikułem czasu sprawi mi sporo przyjemności. I miejmy nadzieję, że Wam również.
Dzisiejszy odcinek potraktujcie jako opowieść o pięciu wyjątkowych płytach. Jeśli spodoba Wam się któryś z utworów — sprawdźcie koniecznie cały album z którego pochodzi. Obiecuję, że nie zawiedziecie się.
Zaczynamy holenderską kooperacją rapera Pete’a Philly’ego z bitmejkerem Perquisitem. Ich “Mindstate” nie schodził z mojego odtwarzacza długimi miesiącami. Podobnie zresztą jak “Windmills of the soul” Kero One’a, którego miałem okazję zobaczyć w krakowskim Ministerstwie w 2007 roku. I do dziś stawiam ten koncert w pierwszej dziesiątce podziemnych koncertów w Krakowie, które miałem okazję zobaczyć na żywo. W tym samym top10 umieszczam zresztą zamykającego dzisiejsze zestawienie występ Artsa The Beatdoctora w Pięknym Psie siedem lat temu.
Nie do końca rozumiem, dlaczego One Self wydało tylko jeden pełnowymiarowy album, skoro Vadim i Yarah mieszkają pod jednym dachem. Smuteczek, bo przepiękny to był materiał. “Soulshine” DJ Cama kupiłem kiedyś za grosze w jednym z krakowskich komisów i z pewnością trafi tu jeszcze kilka razy.
Smacznego?