Jesień za oknem pełną mordą. Więc dzisiejsze sztosy opanował melancholijny nastrój.
Głowa do góry. Jeszcze tylko kilkanaście tygodni i pojawią się pierwsze przebiśniegi!
Zaczynamy nowym Lidellem. Bo jestem wielkim fanem. Czekałem na “Building a beginning” z wypiekami i dostałem dokładnie to czego się spodziewałem. Pełne romantyzmu i spokoju utwory idealne na wieczory pod kocem z ciepłą herbatą w kubku.
Wax Tailor na “Hope & Sorrow” udowadnia, że niewiele się u niego zmieniło. Nadal tnie sample z precyzją chirurgiczną. Yellawolf natomiast epką “Hotel” wziął mnie totalnie z zaskoczenia. Osłuchuję się z nią od kilku dni i wiem, że zostanie w moich słuchawkach zdecydowanie na dłużej.
Nie będę ukrywał, że Joe Hertz ujęła mnie przede wszystkim wideoklipem. Którego ubrana w burkę bohaterka porusza się po mieście na deskorolce. Podpisująca się pod klipem ekipa Black Dog Films ma na koncie klipy m.in. dla Die Antwoord, Sigur Ros, Coldplay’a czy The Kills. Więc o lipie raczej nie ma mowy.
Sekuoia przywodzi mi w pierwszej chwili na myśl Kwabsa. Jest nieco mniej tanecznie, bardziej melancholijnie. Czyli idealnie pasujące do niniejszego zestawienia.
Dajcie znać jak mi poszło, okej?