Skoro mam już na tapecie temat Nowego Jorku (jedna miłość!), to dlaczego nie pociągnąć tego tematu w ramach muzycznych wspominek?
Dziś wracam pamięcią do ulubionych utworów o Wielkim Jabłku. I raczej niczym Was nie zaskoczę…
Start spreadin’ the news / I’m leaving today / I want to be a part of it…
… no bo czym innym mógłbym zacząć, niż Sinatrowy “New York, New York”? Też chciałbym się budzić w mieście, które nigdy nie zasypia. I jeśli dałbym radę tam, to dałbym radę wszędzie.
Now you’re in New York / These streets will make you feel brand new / Big lights will inspire you
… czyli NYC według Alicii Keys. Wyjątkowo solowo, bez Jay’a Z, bo… z jutubka zniknął ich wspólny klip. Ale czy to w czymkolwiek przeszkadza?
Brooklyn, Bronx, Queens and Staten / From the Battery to the top of Manhattan /Asian, Middle-Eastern and Latin /Black, White, New York you make it happen
Wahałem się pomiędzy otwartym listem a “No sleep till Brooklyn” Beastie Boysów. Ostatecznie stanęło na tym pierwszym, bo chyba nikt nigdy wcześniej ani później nie napisał listu miłosnego do NYC.
Chodzę w XXL, słucham Tribe Colled Quest /
Black Moon, Kool G Rap, NAS Represent
… czyli “Stary Nowy Jork” z wspólnej płyty Ostrego z Hadesem. Nie powiem, żeby lirycznie był to najlepszy numer z “HAOSu”, ale bit jest niesamowitym łamaczem karku. Więc trafia i tutaj.
Ostatnie wersy, ostatni bastion, ostatni sort / Pokolenia, któremu gra w duszy stary Nowy Jork
… czyli utwór o tym samym tytule co u Hada i O.S.T.R.a, ale w wykonaniu Zaburzeń. I tu, dla odmiany, lirycznie jest gęsto i konkretnie. Dlatego zamykam właśnie “Starym Nowym Jorkiem” Kuby Witka i Szatta. Smacznego!